NSA znów potwierdził, że energia elektryczna wykorzystywana przez zakłady przemysłowe do procesów produkcyjnych jest opodatkowana. Ale za kilka miesięcy wszystko ma się zmienić.
Szymon Parulski doradca podatkowy Parulski & Wspólnicy / Dziennik Gazeta Prawna
Na podpis prezydenta czeka już nowelizacja z 24 lipca 2015 r. ustawy o podatku akcyzowym, która od 1 stycznia 2016 r. ma ulżyć polskiemu przemysłowi. Dzięki rządowym poprawkom zawiera ona także od dawna oczekiwane zwolnienia dla energii elektrycznej wykorzystywanej w procesach mineralogicznych, metalurgicznych i elektrolizie.
– Na preferencji skorzysta ponad tysiąc największych zakładów przemysłowych w kraju – komentuje Stefan Majerowski, menedżer w dziale doradztwa podatkowego w EY. Wyjaśnia, że od lat funkcjonowały one na rynku europejskim na warunkach gorszych od konkurencji. Zagraniczni przedsiębiorcy od dawna nie płacą podatku od prądu.
Skazani na przegraną
Polscy przemysłowcy protestują w tej sprawie od lat. Argumentują, że w świetle przepisów unijnych takiego podatku być nie powinno. Powołują się na art. 2 ust. 4 dyrektywy Rady 2003/96/WE z 31 października 2003 r. (dyrektywa energetyczna), w której zapisano, że nie ma ona zastosowania do energii elektrycznej wykorzystywanej w procesach produkcyjnych, uznanych za energochłonne.
– Mimo tego firmy przegrywają, bo w odróżnieniu od przepisów dotyczących VAT dyrektywy akcyzowe nie zabraniają nakładania podatków krajowych niezależnie od woli Brukseli – zauważa Ada Marciniak, konsultant w PwC. Jedynym warunkiem – podkreśla – jest to, aby danina wewnętrzna nie wprowadzała utrudnień w unijnym handlu.
Sądy jak fiskus
Takich utrudnień nie widzą sądy administracyjne. Przykładem jest niedawna sprawa przegrana przez istniejącą od 1883 r. Ceramikę Opoczno. Spółka stała na stanowisku, że nie powinna płacić podatku od prądu wykorzystywanego w procesach mineralogicznych. Twierdziła, że Polska nieprawidłowo wdrożyła przepisy dyrektywy energetycznej i pobiera daninę niezgodnie z prawem.
Dyrektor Izby Skarbowej w Łodzi uznał jednak, że z samego tego, iż dyrektywa nie ma zastosowania do energii elektrycznej wykorzystywanej w produkcji, nie można wysnuwać wniosku, że Polska ma obowiązek zwalniać ją z daniny. – Z art. 1 ust. 3 lit. a dyrektywy Rady 2008/118/WE z 16 grudnia 2008 r. (horyzontalnej) wynika, że każdy kraj członkowski może nakładać podatki wewnętrzne, pod warunkiem że nie spowoduje to utrudnień w unijnym handlu. Danina od prądu wykorzystywanego do produkcji w naszym kraju takich problemów nie powoduje – stwierdził dyrektor izby.
Tego samego zdania były Wojewódzki Sąd Administracyjny w Łodzi oraz sąd kasacyjny (wyrok z 20 sierpnia 2015 r., sygn. akt I FSK 869/15). Jak wyjaśnił sędzia NSA Marek Kołaczek, sprawę w praktyce przesądził wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE z 12 lutego 2015 r. (sygn. akt C-349/13). Wprawdzie dotyczył on opodatkowania olejów smarowych, ale TSUE jasno wyłuszczył w nim zasadę, zgodnie z którą kraje członkowskie mogą pobierać daninę wewnętrzną na wyroby nieobjęte przepisami unijnych dyrektyw.
Podobnie NSA orzekł już w tym roku w wyrokach z: 2 lipca 2015 r. (dotyczącym energii wykorzystywanej w procesach mineralogicznych) i z 9 czerwca 2015 r. (procesy elektrolityczne). Za każdym razem sędziowie podkreślają, że ich stanowisko jest zgodne z wcześniejszą uchwałą NSA z 29 października 2012 r. (sygn. akt I GPS 1/12). Uchwała ta, podobnie jak wspomniany wyrok TSUE, dotyczyła opodatkowania olejów smarowych, ale wynikało z niej jednoznacznie, że nasz kraj mógł wprowadzić własny podatek.
Będzie zwolnienie
– Od lat w całej uprzemysłowionej Unii przedsiębiorstwa nie płacą podobnego podatku od energii elektrycznej zużywanej w procesach produkcyjnych – zwraca uwagę Stefan Majerowski.
Sytuację polskiego przemysłu ma poprawić nowelizacja ustawy akcyzowej, która wejdzie w życie 1 stycznia 2016 r.
– Dzięki temu nie powinno już być w sądach podobnych spraw jak dotychczas, a prezent od ustawodawcy pomoże polskiemu przemysłowi zmniejszyć bieżące koszty jego działalności – komentuje Ada Marciniak.
Ekspertka zwraca uwagę na to, że z nowej preferencji skorzysta bardzo wiele firm, ale niekoniecznie wszystkie zainteresowanie. Po pierwsze, taki zakład przemysłowy będzie musiał mieć status podatnika akcyzy od energii elektrycznej zużytej do procesu produkcyjnego, a po drugie, będzie musiał składać stosowne oświadczenia o sposobie wykorzystania prądu do właściwego organu podatkowego.
Firmy, które do tej pory płaciły podatek i przegrały w sądach, nie mają co liczyć na zwrot.
Nowelizacja nie oznacza końca problemów
Całe szczęście Ministerstwo Finansów w końcu zmieniło swoje podejście i uznało racje zakładów energochłonnych, które od 1 stycznia 2016 r. będą mogły bezpośrednio korzystać ze zwolnienia od akcyzy. Na horyzoncie pojawiają się jednak nowe obszary sporów. Ustawodawca bezpodstawnie ograniczył to zwolnienie tylko do podatników akcyzy, czyli podmiotów posiadających koncesje energetyczne. Nie wszystkie zakłady muszą i chcą posiadać takie koncesje, pomimo że zużywają energię elektryczną do celów, które po 1 stycznia 2016 r. będą zwolnione z akcyzy. Można więc uznać, że takie ograniczenie narusza przepisy unijne. Niemniej, aby to udowodnić, trzeba będzie przejść batalię sądowo-interpretacyjną. Oczywiście można też wystąpić o koncesję energetyczną i stosować zwolnienie bez żadnych wątpliwości. Jednak i tutaj pewnie pojawi się spor o to, kiedy energia elektryczna jest zużywana w danym procesie, a kiedy nie, albo czy pomocnicze zużycie jest zużyciem czy nim nie jest.