Podatnicy pewni wygranej zderzają się w sądach z prawem, które z założenia faworyzuje fiskusa
Podatnik ma o rok mniej na zmniejszenie należnego VAT niż urząd skarbowy, by podwyższyć mu daninę. O zwrot nadpłaty można się starać tylko przez pięć lat. Organy podatkowe mogą ją weryfikować wiecznie.
Podatnik ma o rok mniej na zmniejszenie należnego VAT niż urząd skarbowy, by podwyższyć mu daninę. O zwrot nadpłaty można się starać tylko przez pięć lat. Organy podatkowe mogą ją weryfikować wiecznie.
Potwierdzają to najnowsze wyroki Naczelnego Sądu Administracyjnego. Przykładów nieporównywalnej sytuacji podatników i organów jest znacznie więcej. Często jest to świadome działanie ustawodawcy, ale ponieważ przepisy są zawiłe, więc nierówność nie rzuca się tak w oczy. Podatnicy przekonują się o niej dopiero wtedy, gdy na wokandę trafia ich indywidualna sprawa. Pewni wygranej nagle muszą się zderzyć z prawem, które z założenia uprzywilejowuje fiskusa.
Zwrot nadpłaty
Niedawno Naczelny Sąd Administracyjny potwierdził, że nawet jeśli urząd skarbowy zwróci nadpłatę podatku, to zawsze może się z tego wycofać. Chodziło o niebagatelną kwotę ponad 35 mln zł PIT, zwróconą dwojgu właścicielom firmy w 2006 r. Cztery lata później minister finansów uznał, że decyzje o zwrocie były nieważne, a po kolejnych dwóch dyrektor izby skarbowej ponownie wypowiedział się w sprawie nadpłaty – tym razem utrzymał w mocy decyzje odmawiające jej stwierdzenia. Problem polegał na tym, że było to już dawno po przedawnieniu się zobowiązania podatkowego; chodziło bowiem o PIT za lata 2000 i 2001.
NSA nie uznał jednak, by było to przeszkodą do weryfikowania nadpłaty. W żadnym przepisie nie ma terminu, w którym wygasałoby prawo do rozstrzygnięcia wniosku o stwierdzenie nadpłaty, gdy została ona zwrócona bezpodstawnie – stwierdził sąd w wyroku z 26 maja 2015 r. (sygn. akt II FSK 1207/13). Podkreślił, że czas na rozpatrzenie wniosku o stwierdzenie nadpłaty nie jest ograniczony żadnym terminem, a zwłaszcza terminem przedawnienia zobowiązania podatkowego.
Wyrok ten ma zasadnicze znaczenie, bo gdyby NSA orzekł inaczej – że dyrektor izby nie mógł po przedawnieniu rozstrzygać o nadpłacie, to fiskus nie miałby podstaw dla swoich roszczeń. A tak może żądać od właścicieli firmy zwrotu 35 mln zł, z tym że już w sądzie cywilnym (droga administracyjna jest zamknięta, skoro zobowiązanie podatkowe się przedawniło).
Podatnicy takich bezterminowych możliwości nie mają. Z art. 79 par 2 ordynacji podatkowej wynika wprost, że na złożenie wniosku o stwierdzenie nadpłaty jest tylko pięć lat. Potem upływa termin przedawnienia zobowiązania, a wraz z nim prawo do złożenia wniosku o stwierdzenie nadpłaty.
Korekta VAT
W innym, niedawnym wyroku NSA potwierdził, że celowo zróżnicowano podatnikowi i fiskusowi czas na korektę VAT.
Zasadniczo, kto nie zdąży w ustawowych terminach odliczyć podatku naliczonego, wynikającego z faktur zakupowych, może to jeszcze zrobić, korygując deklarację VAT. Maksymalnie ma na to pięć lat, bo potem zasadniczo przedawnia się zobowiązanie podatkowe. Wydawałoby się więc, że podatnik ma tyle samo czasu, co fiskus, by go kontrolować. Nic bardziej błędnego. Organy podatkowe mogą bowiem weryfikować zobowiązania podatnika przez pięć lat, licząc od końca roku kalendarzowego, w którym upłynął termin płatności podatku. Od tego jest jeszcze wiele wyjątków (pozwalających na zawieszanie i przerywanie biegu terminu przedawnienia), ale zgodnie z podstawową regułą – zobowiązanie w VAT np. za maj 2010 r. przedawni się z końcem 2015 r.
Dokładnie o rok mniej mają na korektę VAT sami podatnicy. Artykuł 86 ust. 13 ustawy o VAT daje im bowiem pięć lat, ale licząc nie od końca, tylko od początku roku, w którym wystąpiło prawo do odliczenia podatku naliczonego. Jeśli więc podatnik dostał fakturę w maju 2010 r. i nie odliczył wynikającego z niej VAT w bieżącej deklaracji ani w dwóch kolejnych, to miał prawo skorygować tę deklarację tylko do końca 2014 r.
Potwierdził to NSA w wyroku z 28 kwietnia 2015 r. (sygn. akt I FSK 214/14). Stwierdził, że różnica ta jest zamierzona i już w 2008 r. zwrócił na to uwagę Trybunał Sprawiedliwości UE (w sprawach połączonych C-95/07 i C-96/07). Trybunał uznał bowiem, że sytuacja fiskusa i podatników jest nieporównywalna. Podatnik od razu wie o swoim prawie do odliczenia VAT, a urząd dowiaduje się o tym dopiero z chwilą otrzymania deklaracji. Jeśli jest ona nieścisła lub niekompletna, to dopiero od tej chwili organ może przystąpić do jej skorygowania i ewentualnie odzyskania podatku. Nie można więc mówić o naruszeniu zasady równości – stwierdził NSA, powołując się na unijny trybunał.
Niższe odsetki
Małgorzata Dankowska, partner TPA Horwath, zwraca uwagę na inny przykład nierówności – oprocentowanie odsetek od zaległości podatkowych w VAT. Jeżeli podatnik spóźnia się z zapłatą podatku, to musi doliczyć odsetki w standardowej wysokości (obecnie jest to 8 proc.). Zapłaci mniej (75 proc. stawki podstawowej) tylko gdy sam przyzna się do błędu, czyli skoryguje deklarację, uzasadni korektę i zapłaci w tydzień całą zaległość. Nadal jednak będzie to dużo więcej niż odsetki, na które może liczyć, jeśli to urząd zwleka ze zwrotem nadwyżki naliczonego nad należnym. Wówczas dostanie je tylko w wysokości opłaty prolongacyjnej, czyli równej połowie odsetek standardowych (art. 87 ust. 2 ustawy o VAT).
Interpretacje
Ekspertka zwraca też uwagę na zasadniczą różnicę w liczeniu terminów. Podatnik musi mieć na uwadze te, które wynikają z art. 12 ordynacji podatkowej. Jeśli zatem wysyła dokument zwykłą pocztą, to liczy się dzień nadania, jeśli elektronicznie – wówczas ma znaczenie to, kiedy otrzymał urzędowe poświadczenie odbioru. Data wysłania, a tym bardziej doręczenia nie wiąże natomiast ministra finansów przy wydawaniu interpretacji indywidualnych. Liczy się tylko termin sporządzenia i podpisania przez urzędnika. Ważne więc, by podpis był złożony w ciągu trzech miesięcy, bo w przeciwnym razie za obowiązujące trzeba będzie przyjąć stanowisko podatnika. To, kiedy interpretacja zostanie nadana, albo kiedy trafi do podatnika, nie ma najmniejszego znaczenia. Potwierdził to w 2009 r. NSA w uchwale (sygn. akt II FPS 7/09).
Koszty a przychody
Kolejny przykład wiąże się z nakazem korekty kosztów uzyskania przychodów przez dłużnika, który nie zapłacił za dostawę lub usługę w terminach wskazanych w art. 24d ustawy o PIT i art. 15b ustawy o CIT. Z drugiej strony nie ma przepisu, który pozwalałby wierzycielowi w takiej sytuacji skorygować przychód. – Istnieje co prawda możliwość zaliczenia do kosztów nieściągalnych wierzytelności, ale jest ona obwarowana dodatkowymi warunkami i zasadniczo odleglejsza w czasie. Sytuacja jest więc taka, że na moment korekty dłużnik nie ma kosztów, ale wierzyciel ma przychód, od którego musi zapłacić podatek– zauważa Małgorzata Dankowska.
Zwraca uwagę na to, że inaczej rozwiązano ten problem w VAT. Jeśli wierzyciel skorzysta z ulgi na złe długi i zmniejszy podatek należny, to dłużnik ma obowiązek skorygowania podatku naliczonego. Regulacje w tym zakresie są zatem lustrzane.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama