Korzystanie z usługi darmowego doładowania samochodu elektrycznego, do 30 minut, nie jest dla kierowcy źródłem podatkowego przychodu – wyjaśnił dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej.

W związku z tym – stwierdził – operator stacji ładowania, który zaoferował taką usługę, nie ma obowiązków płatnika i nie musi wystawiać na rzecz klientów informacji PIT-11.

Spółka, która o to spytała, wyjaśniła, że kierowca, aby skorzystać z usługi, musi pobrać aplikację mobilną i się zarejestrować. To pozwala mu na bezpłatne ładowanie samochodu elektrycznego raz na dobę przez nie dłużej niż 30 minut. Po wykorzystaniu limitu dalsze ładowanie e-auta jest już odpłatne.

Spółka zarabia nawet, gdy kierowcy mieszczą się w limicie 30 minut i nie płacą za ładowanie. Uzyskuje bowiem przychody z reklam.

Uważała, że kierowca, który bezpłatnie doładuje auto, uzyskuje w ten sposób przychód z nieodpłatnych świadczeń. Jest to bowiem dla niego realne przysporzenie majątkowe, niewymagające z jego strony żadnego świadczenia zwrotnego.

Zarazem jednak była zdania, że przychód ten jest zwolniony z podatku na podstawie art. 21 ust. 1 pkt 68a ustawy o PIT. Przepis ten dotyczy nieodpłatnych świadczeń (o których mowa w art. 20 ust. 1) otrzymanych od świadczeniodawcy w związku z jego promocją lub reklamą, jeśli jednorazowa wartość nie przekracza 200 zł.

Dyrektor KIS stwierdził jednak, że przychód w ogóle nie powstaje. Przywołał wyrok z 8 lipca 2014 r. (sygn. akt K 7/13), w którym Trybunał Konstytucyjny wymienił przesłanki powstawania przychodu z nieodpłatnych świadczeń: powinno ono zostać spełnione za zgodą i w interesie pracownika (lub innego świadczeniobiorcy), a uzyskana w ten sposób korzyść majątkowa musi być wymierna i przypisana konkretnej osobie.

Skoro spółka oferuje bezpłatną usługę nieokreślonemu kręgowi osób, to korzyść z tego wynikająca nie może zostać zindywidualizowana – stwierdził dyrektor KIS. Uznał więc, że w ogóle nie można tu mówić o powstawaniu przychodu u konkretnej osoby. ©℗