Bardzo ważna, kluczowa wręcz dla potencjalnych fundatorów jest odpowiedź na pytanie, czy rzeczywiście fundacja rodzinna jest im potrzebna? Przede wszystkim powinni myśleć o niej ci, którym zależy na bezpieczeństwie i stabilności firmy na pokolenia; w żadnym razie nie powinna służyć do realizacji partykularnych interesów, w tym podatkowych.

Już 22 maja wejdzie w życie ustawa o fundacji rodzinnej – i mocno zmieni realia planowania sukcesyjnego. Jest ona efektem wieloletnich starań środowisk firm rodzinnych o dobre prawo w zakresie międzypokoleniowej sukcesji, w tym przede wszystkim tej dotyczącej średnich i dużych firm. Jest realizacją postulatu wypełnienia luki po wejściu w życie w 2018 r. przepisów o zarządzie sukcesyjnym, adresowanych zasadniczo do indywidualnych przedsiębiorców.

Fundacja rodzinna

ikona lupy />
Paweł Tomczykowski, partner zarządzający Kancelarią Ożóg Tomczykowski, współautor pierwszego projektu ustawy o fundacji rodzinnej / fot. materiały prasowe

Jest dobrze znana w wielu krajach zachodniej Europy, np. w Holandii, Niemczech, Austrii – gdzie z powodzeniem wykorzystują ją największe firmy rodzinne, często o globalnym zasięgu, jako pierwszoplanowe narzędzie sukcesyjne. Zgodnie z polską ustawową definicją fundacja rodzinna to podmiot posiadający osobowość prawną, którego zasadniczym celem jest gromadzenie mienia, zarządzanie nim w interesie jej beneficjentów oraz spełnianie świadczeń na ich rzecz. Pełni ona funkcję swoistego parasola ochronnego zarówno w stosunku do samego biznesu, jak i osób najbliższych fundatorowi. Jej istotą jest odseparowanie majątku od osoby jej założyciela, czyli fundatora.

Z uwagi na specyficzną konstrukcję prawną fundacja ma sprawiać, by firma trwała przez pokolenia, a jej majątek pozostawał w rękach rodziny. Fundator, wnosząc do niej mienie, nie otrzymuje bowiem w zamian żadnego świadczenia ekwiwalentnego (fundacja nie wydaje mu w zamian udziałów czy akcji). Majątek przekazany fundacji rodzinnej nie wchodzi do masy spadkowej w przypadku śmierci fundatora i nie podlega egzekucji (co do zasady), jest więc wyizolowany od ryzyk biznesowych, prawnych i podatkowych. Majątek ten podlega dalszemu zarządowi i dystrybucji zgodnie z wolą fundatora wyrażoną w statucie fundacji, a także dokumentach okołostatutowych. Fundator może przy tym przez odpowiednie postanowienia statutu fundacji zapewnić kontynuację wartości, które sam wyznaje, które są dla niego istotne i w jego ocenie powinny być istotne dla kolejnych pokoleń. Dzięki fundacji rodzinnej sukcesja z założenia ma być dokonywana jeden raz, a nie co pokolenie. To tyle tytułem wstępu...

Autopoprawka

A teraz clou. Uchwalona 26 stycznia tego roku ustawa o fundacji rodzinnej jeszcze w okresie vacatio legis doświadczyła autopoprawki przygotowanej przez Ministerstwo Finansów. Należy uznać, że ministerstwo, wychodząc z jej propozycją tak szybko, kierowało się tym, aby ewentualne modyfikacje wprowadzać przed wejściem w życie ustawy, a nie po – bo przecież ustawa o fundacji rodzinnej, jak i sama fundacja powinny być synonimem trwałości, stabilności i bezpieczeństwa. Najpewniej dlatego też w ustawie zapisane zostało trzymiesięczne vacatio legis – wystarczająco pojemne, aby zdążyć z wprowadzeniem ewentualnych modyfikacji przed jej wejściem w życie 22 maja 2023 r. Ale dlaczego owe modyfikacje okazały się konieczne?

Z jednej strony było to częściowe uwzględnienie postulatów zgłaszanych na etapie prac legislacyjnych, a ostatecznie nieuwzględnionych w treści uchwalonej 26 stycznia ustawy. Chodzi tu o liberalizację obostrzeń dotyczących interakcji fundatora, fundacji i jej beneficjentów ze spółkami opodatkowanymi tzw. estońskim CIT. Autopoprawka wprowadziła liberalizację w tym zakresie – fundator i beneficjent fundacji rodzinnej będą mogli już być wspólnikami w spółkach opodatkowanych tzw. estońskim CIT.

Drugi obszar liberalizacji uchwalonych już przepisów to obniżenie opodatkowania PIT dla dalszej rodziny fundatora z poziomu 15 proc. na 10 proc. (chodzi tu o tzw. I i II grupę podatkową: zięcia, synową, teściów, jak również zstępnych rodzeństwa, rodzeństwo rodziców, zstępnych i małżonków pasierbów, małżonków rodzeństwa i rodzeństwo małżonków, małżonków rodzeństwa małżonków oraz małżonków innych zstępnych). Dla pozostałych osób (osób trzecich) wciąż będzie obowiązywać 15-proc. stawka PIT. Czy jestem zadowolony z takich zmian? – nie, ale dobrze, że choć takie zostały wprowadzone w obszarach, w których, aksjologicznie i sprawiedliwościowo rzecz ujmując, wprowadzone być powinny. Mam nadzieję, że w swoim czasie przyjdzie dalsza liberalizacja przepisów podatkowych w ww. zakresie.

To tyle w kwestii liberalizacji. Pozostały obszar zagospodarowany przez ministerialną autopoprawkę to przeciwdziałanie optymalizacji podatkowej, która mogłaby wypaczać cel i ideę fundacji rodzinnej. Raz jeszcze powtórzmy: są nimi wielopokoleniowa sukcesja i bezpieczeństwo majątku rodzinnego. Bez wątpienia nie jest tym celem posługiwanie się fundacją jako narzędziem wyłącznie do osiągania korzyści podatkowych chociażby przy wykorzystaniu okoliczności, że fundacja rodzinna może prowadzić działalność gospodarczą (w ograniczonym zakresie, ale jednak). Zakładam, że autopoprawka jest efektem obserwacji przez resort finansów przestrzeni medialnej i hurraoptymizmu, jaki w niej powstał w kwestii możliwości „zaprzęgnięcia” fundacji rodzinnej do generowania tzw. tarcz podatkowych dla różnorakich struktur holdingowych, których fundacja rodzinna miałaby być aktywnym uczestnikiem.

Dlatego autopoprawka wprowadza koncepcję świadczeń w postaci tzw. ukrytych zysków na kształt przepisów obowiązujących w opodatkowaniu na zasadach estońskiego CIT – będą one obciążone 15- proc. CIT, jak „standardowe” świadczenia na rzecz beneficjentów. Autopoprawka wprowadza też opodatkowanie przychodów z najmu i dzierżawy, której przedmiotem są przedsiębiorstwo, jego zorganizowana część lub składniki majątku służące prowadzeniu działalności gospodarczej przez fundatora, beneficjenta lub podmioty z nimi powiązane (tu stosowana będzie standardowa stawka 19-proc. CIT). Kolejną zmianą jest opodatkowanie fundacji rodzinnych w organizacji, w przypadku których nie zostanie złożony wniosek o rejestrację w terminie sześciu miesięcy. Innymi słowy ustawodawca planuje ograniczyć takie sytuacje, w których tworzone byłyby fundacje rodzinne w organizacji, które z jednej strony mogłyby być podmiotem praw i obowiązków, a z drugiej – korzystałyby ze zwolnienia podmiotowego z podatku dochodowego od osób prawnych. Zmodyfikowane na niekorzyść zostały też zasady dotyczące podatkowej kwalifikacji kosztów odsetkowych od pożyczek udzielanych przez fundację rodzinną – tu następuje zmiana w zakresie stosowania art. 15c ustawy o CIT (i temu akurat należy się dziwić).

Po uchwaleniu autopoprawki przez Sejm można było się spotkać z komentarzami, że w ten sposób nowego gracza, jakim jest fundacja rodzinna, pozbawia się części efektywności podatkowej. Najpewniej bym się z tym zgodził, gdyby zasadniczym celem fundacji rodzinnej miało być wykonywanie działalności gospodarczej. Ale nie jest – bo czym fundacja rodzinna na pewno nie jest i być nie powinna? Nie jest dedykowana do prowadzenia działalności gospodarczej. Nie jest też i nie powinna nigdy być instrumentem stworzonym dla doradców poszukujących dla swoich klientów efektywności podatkowej. Jest narzędziem sukcesyjnym; emanacją trwałości, pewności i bezpieczeństwa. Aż tyle i tylko tyle. Oczywiście fundacja rodzinna sama w sobie oferuje określone korzyści podatkowe, sankcjonowane przepisami prawa (specyficzne zwolnienie podmiotowe w CIT, preferencyjne opodatkowanie beneficjentów z najbliższej rodziny fundatora etc.). Nie powinny one jednak determinować kierunkowych decyzji fundatorów.

Fundatorzy

Powinni umieć zdobyć się na refleksję – po co naprawdę nam ta fundacja i czy rzeczywiście jest nam potrzebna? Bo jeśli tak, to powinna ona zapewniać stabilność i bezpieczeństwo, a nie „przyciągać” do siebie ryzyko, chociażby podatkowe. Właściciele firm jako decydenci w tych sprawach najczęściej nie są w stanie w miarodajny sposób ocenić ryzyk podatkowych – i trudno od nich tego oczekiwać. Łatwo jest więc potencjalnemu fundatorowi ulec argumentacji o korzyściach podatkowych. Doświadczenie wskazuje jednak, że najczęściej mogą być one krótkoterminowe, a więc iluzoryczne. Przedsiębiorca nierzadko nie będzie w stanie ocenić ryzyk związanych z brakiem realizacji celów, dla których ustawa o fundacji rodzinnej wprowadza do polskiego systemu prawnego nowy instrument. Nie będzie świadomy chociażby zagrożeń związanych z zastosowaniem klauzuli ogólnej obejścia prawa podatkowego, potencjalnego wypaczenia celu nowej instytucji etc.

Dlatego czasem warto wykonać krok w tył, zastanowić się – czy jest to rozwiązanie dla mnie? Nie jest sztuką je wybrać. Sztuką jest wybrać je mądrze, w przemyślany sposób. Za emocje bowiem się płaci – w przenośni; a w przypadku fundacji rodzinnej – dosłownie. Jeśli bowiem fundator się rozmyśli po pewnym czasie, powinien mieć świadomość, że przekazanie lub postawienie do dyspozycji przez fundację rodzinną mienia w związku z jej rozwiązaniem będzie opodatkowane 15-proc. CIT. To swoisty motywator do funkcjonowania fundacji przez pokolenia.

Konkluzja

Wielu właścicieli poważnych firm traktuje swój biznes niemal jak rodzone dziecko. Wychowywane przez lata i w dobrej wierze chronione przed tym, przed czym chronić należy. Fundacja rodzinna dopiero się rodzi. To też dziecko. Nie zepsujmy go. Nie wylejmy z kąpielą.

Fundacja rodzinna powinna zająć należne jej miejsce wśród osób prawnych dostępnych w polskich systemie prawnym. Miejsce warunkowane pełnionymi przez nią – nie boję się tego powiedzieć – zaszczytnymi celami, dla których realizacji z założenia ma być powoływana. Celami ważnymi dla polskich przedsiębiorców i polskiej gospodarki. Wierzę, że takie miejsce zajmie.

Dla kogo zatem fundacja rodzinna? – dla tych, którzy poważnie myślą o sukcesji. I dla tych, którzy odpowiedzialnie doradzają.

ikona lupy />
fot. materiały prasowe