- Nabycie sprawdzające jest celowane w każdą branżę. Przykładowo na podstawie poczynionych ustaleń zdecydowaliśmy się na strzyżenie – w ramach tej procedury – służbowego psa. Okazało się, że usługodawca nie wydał paragonu - mówi Robert Michalski, zastępca dyrektora departamentu zwalczania przestępczości ekonomicznej w Ministerstwie Finansów.

Robert Michalski, zastępca dyrektora departamentu zwalczania przestępczości ekonomicznej w Ministerstwie Finansów / MF/Materiały prasowe / fot. Materiały prasowe
Przepisy o nabyciu sprawdzającym obowiązują już ponad rok. Pracownicy i funkcjonariusze Krajowej Administracji Skarbowej otrzymali w ten sposób podstawę prawną, która pozwala im przyjść incognito i kupić towar bądź usługę, aby sprawdzić, czy sprzedający zarejestruje transakcję w kasie i wyda paragon fiskalny. Pojawiają się jednak obawy o ewentualne nadużycia, np. że pracownik skarbówki przyjdzie do fryzjera tak naprawdę po to, żeby obciąć sobie włosy i to za pieniądze z budżetu…
Instytucja nabycia sprawdzającego nie działa w ten sposób. Głównym celem wprowadzenia art. 28 ust. 1 pkt 7a i art. 33 ust. 1 pkt 1a ustawy o Krajowej Administracji Skarbowej (t.j. Dz.U. z 2022 r. poz. 813) była walka z szarą strefą, a nie realizowanie czyichkolwiek celów osobistych. Sprawdzając, czy sprzedawca wydał paragon, nie domagamy się niczego, co nie należy się Skarbowi Państwa, bo nieewidencjonowanie obrotu w kasie fiskalnej jest problemem nas wszystkich. Pamiętajmy, że klient płaci za towar lub usługę cenę brutto, a więc ponosi ekonomiczny ciężar podatku od towarów i usług. Jeżeli transakcja nie zostanie zaewidencjonowana w kasie fiskalnej, a paragon nie zostanie wydany, to w praktyce podatek nie trafi do budżetu i w konsekwencji może zabraknąć środków na inicjatywy, z których korzystają wszyscy podatnicy. Nabycie sprawdzające było wprowadzone jako forma prewencji przed takim zjawiskiem i w naszej ocenie osiągamy takie cele. Według naszych szacunków jedna z kontrolowanych w ten sposób branży wpłaciła w samym tylko 2022 r. o 200 mln zł więcej do budżetu państwa z tytułu VAT. Na nabyciu sprawdzającym korzystamy zatem wszyscy.
Wróćmy jednak do przykładu z fryzjerem, czyli usługi kupionej za publiczne pieniądze. Jak przebiega taki zakup?
Dyrektor właściwej izby administracji skarbowej podpisuje umowę z pracownikiem urzędu skarbowego lub urzędu celno-skarbowego. Umowa dotyczy kwoty rocznych środków, które są udostępniane na służbowej karcie debetowej w celu prowadzenia nabycia sprawdzającego. Maksymalnie mogą to być 2 tys. zł. Podkreślam, że środki są przeznaczone tylko na realizację zadania. Zgodnie z art. 175 ust. 3 ustawy o finansach publicznych obrót środkami publicznymi udostępnianymi z wykorzystaniem kart służbowych jest przecież nadzorowany.
Przyjmijmy więc, że pracownik lub funkcjonariusz KAS otrzymał służbową kartę. Co dzieje się dalej?
Przełożony wyda zlecenie na realizację nabycia sprawdzającego. Może to być zlecenie podmiotowe, np. na zakup u konkretnego sprzedawcy, ale może być także terenowe, np. na zakup na targowisku czy przykładowo u sprzedawców bursztynu w miejscowości nadmorskiej. Zlecenie jest na określoną kwotę, a jego przedmiot widnieje w naszym centralnym systemie informatycznym. Nie ma więc możliwości, żeby pracownik lub funkcjonariusz KAS chodził po mieście i, realizując zadania służbowe, jadł śniadanie czy obiad, zamiast w domu.
Skąd wiadomo, gdzie należy pójść?
Każde zlecenie jest efektem naszych algorytmów analizy ryzyka, które są oparte na prawdopodobieństwie wystąpienia nieprawidłowości u danego sprzedawcy czy w danej branży. Wykorzystujemy w tym celu dane z kas online, jednolitych plików kontrolnych, wyciągamy także wnioski z poprzednich czynności kontrolnych lub innych zgromadzonych informacji, np. ustalając, że ktoś wyłącznie fikcyjnie zawiesił prowadzenie działalności gospodarczej. Natomiast zgodnie z art. 94r ust. 1 usługa wykonana w toku nabycia sprawdzającego nie podlega zwrotowi.
Co się stanie, gdy pracownik wyda 2 tys. zł?
Wtedy służbowa karta jest ponownie zasilana środkami z funduszu nabycia sprawdzającego. Kwota na karcie może być w każdej chwili uzupełniona do wysokości wynikającej z podpisanej umowy. Oczywiście mówimy o sytuacji, gdy dokonano zakupu bezzwrotnego. Zasadniczo sprzedawca ma obowiązek przyjąć zwracany przedmiot zakupu i oddać pieniądze pracownikowi bądź funkcjonariuszowi KAS. Wynika to z art. 94q ustawy o KAS. Jeśli przedmiotem nabycia sprawdzającego są np. lody, to nie ma mowy o zwrocie towaru i uiszczonych pieniędzy, bo zgodnie z art. 94p ust. 2 „towar nie podlega zwrotowi, jeżeli z uwagi na jego rodzaj lub szczególne właściwości nie jest możliwa jego ponowna sprzedaż”.
A co, jeżeli pracownik lub funkcjonariusz KAS odkryje nieprawidłowości po godzinach swojej pracy? Przykładowo, wracając do domu, wstąpi do sklepu, kupi coś, ale nie otrzyma paragonu?
Nie ma w takim przypadku mowy o nabyciu sprawdzającym ani o prowadzeniu formalnych czynności mandatowych. Kupujący nie może podejmować działań bez zlecenia, więc sprzedawca najprawdopodobniej nie poniesie natychmiastowych konsekwencji. Nie oznacza to jednak, że w ogóle ich nie poniesie. Pracownik lub funkcjonariusz może skorzystać z aplikacji e-Paragony albo spisze notatkę, w której udokumentuje niewydanie paragonu. Będzie to stanowiło podstawę do zlecenia przeprowadzenia nabycia sprawdzającego.
Istnieje przeświadczenie, że nabycie sprawdzające to instytucja stworzona z myślą o kontrolowaniu rozliczeń punktów gastronomicznych, fryzjerów, sprzedawców na targowiskach itp. Że nie dotyczy ona albo w małym stopniu dotyczy prawników, lekarzy. Czy faktycznie tak jest?
Nie jest to prawdą. Nabycie sprawdzające jest celowane w każdą branżę. Przykładowo, na podstawie poczynionych ustaleń zdecydowaliśmy się na strzyżenie - w ramach tej procedury - służbowego psa. Okazało się, że usługodawca nie wydał paragonu. W ubiegłym roku mieliśmy też przykłady nabyć sprawdzających u prawników z województwa kujawsko-pomorskiego. O ile dobrze pamiętam, 11 z nich nie wydało paragonu i zostało ukaranych. Byliśmy u lekarzy, byliśmy w salonach tatuażu, byliśmy w hotelach, gdzie odnotowaliśmy największą skuteczność nabycia sprawdzającego, bo na poziomie ponad 60 proc. Zapewniam, że każda branża może się spodziewać nabycia sprawdzającego.
W których branżach odnotowaliście największą skuteczność?
Nie rozpatrujemy naszych wyników w kontekście skuteczności, jednak stopień uchylania się od realizacji obowiązku fiskalizacji sprzedaży jest niepokojący. W 2022 r. KAS przeprowadziła 56 246 nabyć sprawdzających i w 24 proc. przypadków stwierdziła uchylanie się od opodatkowania sprzedaży. Ujawnione nieprawidłowości dotyczyły m.in. branży: usług przewozowych, w tym taksówkowych (40,4 proc.), gastronomii (23,8 proc.), beauty (34,3 proc.), motoryzacyjnej (42,2 proc.), hotelowej, w tym pensjonatów (64,3 proc.), handlowej (15,6 proc.), w tym na targowiskach i bazarach (33,5 proc.).
W najnowszym projekcie, który zasadniczo dotyczy innych zmian (m.in. ustawy o systemie monitorowania drogowego i kolejowego przewozu towarów oraz obrotu paliwami opałowymi), przewidziano też urealnienie limitu wydatków z funduszu nabycia sprawdzającego. Dlaczego?
Gdy wprowadzane były przepisy o nabyciu sprawdzającym, założyliśmy, że limit udostępnianych środków w ramach tego funduszu wyniesie 8,5 mln zł. Tak jak wspomniałem, wydatkowane pieniądze zasadniczo wracają do funduszu, ale przewidując, że może nie dojść do takich zwrotów, fundusz miał być zasilany w następnych latach, jedynie uzupełniająco, kwotą 1,7 mln zł. Docelowa pula środków miała zawsze wynosić 8,5 mln zł. Realnie jednak w ubiegłym roku na nabycia sprawdzające zostało udostępnionych ok. 5 mln zł. Z tego niecałe 700 tys. zł, a więc tylko 8 proc. zostało wydane na bezzwrotne zakupy towarów lub usług. Nasze początkowe założenia co do funkcjonowania funduszu okazały się więc zawyżone i teraz chcemy je urealnić. Skoro w zeszłym roku udostępnionych zostało ok. 5 mln zł, to zakładamy, że jest to realna kwota wydatków także w latach następnych. Przepisy muszą więc zostać zmienione, schodzimy do 5 mln zł.
Jeden z ekspertów postawił na łamach DGP tezę, że mandaty nakładane w ramach nabycia sprawdzającego są nielegalne. Uzasadniał to tym, że sprzedawca nie ma obowiązku ewidencjonowania sprzedaży dokonywanej na rzecz… organu podatkowego. Skoro nie ma obowiązku, to nie powinien być karany za jego naruszenie. Co pan o tym sądzi?
Szanuję postawioną tezę, ale nie zgadzam się z nią. Obowiązkiem każdego sprzedawcy jest wydanie paragonu. Pracownik lub funkcjonariusz KAS, który dokonuje nabycia sprawdzającego, to osoba fizyczna występująca w charakterze konsumenta, stąd naturalnym odruchem sprzedawcy powinno być prawidłowe zaewidencjonowanie transakcji. Zakup nie jest dokonywany dla organu KAS, ale w celu zweryfikowania, czy sprzedawca wywiązuje się z obowiązków podatkowych. Jest to dopuszczalne w systemie prawnym, kodeks cywilny tego nie zabrania, a orzecznictwo jest po naszej stronie, bo żaden sędzia nie uchylił z tego powodu nałożonego mandatu karnego, nawet gdy sprzedający odmawiał jego przyjęcia. Pamiętajmy, że zakupów kontrolnych w ramach podobnej procedury dokonuje także Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych i nie budzi to wątpliwości prawnych. Brak jest zatem podstaw do zmiany przepisów. ©℗
Przełożony wydaje zlecenie na realizację nabycia sprawdzającego. Nie ma więc możliwości, żeby pracownik lub funkcjonariusz KAS chodził po mieście i, realizując zadania służbowe, jadł śniadanie czy obiad
Rozmawiał Mariusz Szulc