Choć Bruksela dopiero odkręciła kurek z pieniędzmi, samorządowcy i rząd już myślą, czym w przyszłości zastąpić europejskie fundusze. Na stole już jest kilka propozycji
W najbliższy wtorek w Ministerstwie Administracji i Cyfryzacji (MAiC) ponownie zbierze się zespół ds. ustrojowych, którego zadaniem jest wypracowanie podwalin pod kompleksową reformę samorządową. Jak zdradził DGP wiceminister MAiC Marek Wójcik, podczas najbliższego spotkania będą omawiane m.in. propozycje zmian w finansowaniu samorządów po 2020 r.
Ostatnia szansa
Unijna perspektywa 2014–2020 jest ostatnim tak dużym rozdaniem dla Polski. Potem pula pieniędzy z Brukseli będzie znacznie skromniejsza.
– To dopiero początek dyskusji nad instrumentami finansowymi zastępującymi środki unijne dochodami własnymi – tłumaczy Marek Wójcik.
Najbardziej rewolucyjny pomysł dotyczy przekazania samorządom całego PIT w zamian za zrezygnowanie z przekazywanych im dotacji.
– Zgadzamy się co do przekazania samorządom wpływów z PIT, choć będzie to wymagać dużej ingerencji w system podatkowy. Taki mechanizm mógłby zadziałać, gdyby gminy łączyły się w większe jednostki – komentuje Agata Dąmbska z Forum Od-nowa, think tanku biorącego udział w pracach zespołu.
Zdaniem Forum Od-nowa bardziej racjonalne byłoby przekazanie na rzecz samorządów wpływów z całego pierwszego progu podatkowego, czyli 18 proc., oraz – proporcjonalnie – z 19-proc. stawki liniowej. Reszta PIT z drugiego przedziału, czyli 32 proc., trafiałaby do budżetu państwa i mogłaby być przeznaczona na wyrównywanie dysproporcji dochodowych.
Z kolei samorządy domagają się także udziału w VAT. Propozycje są dwie. Pierwsza mówi dość ogólnie „o częściowym udziale lokalnych władz we wpływach z VAT”. Problem w tym, że na takim rozwiązaniu zyskałyby głównie duże miasta, a cały system działałby demotywująco.
– Wprowadzając lokalny PIT, samorządy byłyby zmuszone konkurować o mieszkańca. Natomiast jeśli damy samorządom udział w VAT, będzie on im po prostu przekazywany, niezależnie od tego, co robią. Nie widać związku tego podatku z korzyścią dla mieszkańca – stwierdza Agata Dąmbska.
Druga propozycja jest bardziej konkretna i dotyczy powołania samorządowego funduszu, do którego trafiałby VAT opłacany w ramach przedsięwzięć inwestycyjnych (niepodlegający odliczeniu), a następnie byłby on zwracany samorządom z przeznaczeniem na kolejne inwestycje.
– W Anglii samorząd zbiera podatek od nieruchomości mieszkalnych i komercyjnych. Ten pierwszy przeznacza na własny użytek, a ten drugi trafia do wspólnej puli. Następnie dzieli się ją między wszystkie jednostki, zasadniczo według liczby mieszkańców – tłumaczy dr Aleksander Nelicki, ekspert ds. finansów komunalnych. Jego zdaniem zbliżoną konstrukcję można byłoby z powodzeniem zastosować w Polsce. – Samorządowy fundusz, z którego pieniądze trafiałyby np. tylko na kolejne inwestycje infrastrukturalne, nie wymagałby dużych zmian systemowych – dodaje ekspert.
Dyskutowane będą też propozycje zmian w CIT. Jedna z nich (autorstwa Forum Od-nowa) zakłada przekazywanie samorządom kwot z tego podatku w równych ratach miesięcznych z dwuletnim opóźnieniem. „Przy czym środki te mają być waloryzowane średniorocznym wskaźnikiem cen towarów i usług konsumpcyjnych (wskaźnikiem inflacji CPI). Zapożyczone z Danii rozwiązanie będzie w okresie dekoniunktury narzędziem osłonowym finansów samorządowych” – czytamy w materiale przygotowanym na potrzeby zespołu ds. ustrojowych.
Wieś chce rekompensaty
Podczas wtorkowego spotkanie ma być także poruszona sprawa subwencji ekologicznej. Samorządy wiejskie chcą, by tego typu wsparcie przysługiwało gminom mającym tereny chronione (np. parki krajobrazowe czy obszary Natura 2000), które uniemożliwiają realizację inwestycji uciążliwych dla środowiska. Gminy wyliczyły, że subwencja ekologiczna powinna wynosić ok. 870 mln zł rocznie.
Tymczasem jej wprowadzenie krytykują eksperci. – Owszem, byłby to sposób na ściągnięcie dodatkowych środków, ale mam wrażenie, że nierozwiązujący wszystkich problemów gmin, które mają obszary chronione. Bo na co miałyby przeznaczyć te dodatkowe pieniądze, skoro już dziś nie mogą inwestować na szeroką skalę? Pytanie też, skąd wziąć na to pieniądze – zastanawia się dr Grzegorz Szczodrowski, ekspert ds. finansów publicznych z Instytutu Sobieskiego.