Preferencja na zakup robotów obowiązuje zaledwie rok, a już w lutym 2023 r. zostanie zabrana m.in. kopalniom. Pozostałym firmom fiskus ogranicza dostęp do niej swoimi interpretacjami.

Ulga na robotyzację została wprowadzona Polskim Ładem, czyli nowelizacją z 29 października 2021 r. (Dz.U. poz. 2105 ze zm.). Ma pomóc firmom usprawnić produkcję poprzez zastosowanie robotów przemysłowych.
Polega na możliwości odliczenia od podstawy opodatkowania dodatkowo 50 proc. kosztów inwestycji w automatyzację, poniesionych w latach 2022–2026. Co do tego, jak w praktyce z niej skorzystać, pojawiają się różne wykładnie. W interpretacjach indywidualnych przeważa jednak ta, która pozwala na korzystanie z ulgi wraz z dokonywaniem odpisów amortyzacyjnych. Oznaczałoby to zatem zaliczanie do podatkowych kosztów 150 proc. odpisów amortyzacyjnych od robotów.
Przedsiębiorcy, którzy ponieśli koszty nabycia robotów przemysłowych, po raz pierwszy skorzystają z ulgi w rozliczeniu za ten rok.

Dostęp do ulgi ograniczony. Zdecydowała ekologia…

Od 1 lutego 2023 r. dostęp do niej zostanie ograniczony. To skutek nowelizacji ustawy o podatku od niektórych instytucji finansowych oraz niektórych innych ustaw, którą w minionym tygodniu uchwalił Sejm i która czeka już tylko na podpis prezydenta.
Zgodnie z nowelizacją preferencją nie będą objęte działania związane:
  • ze znaczną emisją gazów cieplarnianych,
  • z wydobywaniem, przetwarzaniem i spalaniem paliw kopalnianych,
  • ze składowaniem i spalaniem odpadów.
Oznacza to, że z ulgi nie skorzystają np. kopalnie.
Zmiana ta od początku budzi ogromne kontrowersje. Przedsiębiorcy z branż objętych nowelizacją narzekają, że ulga ledwie zaczęła obowiązywać, a już jest im odbierana.
Celem jest jednak – jak wyjaśnia Urszula Uchmańska, doradca podatkowy, menedżer w Crido – dostosowanie przepisów ulgi na robotyzację do wymogów Komisji Europejskiej. Chodzi o realizację celów środowiskowych Krajowego Planu Odbudowy i Zwiększenia Odporności (kamień milowy A27G).
– Jeśli patrzeć przez pryzmat ostatnich negatywnych światowych zmian klimatycznych, to tego typu ograniczenia nie są zupełnie bezzasadne – mówi ekspertka.
Jej zdaniem jednak, zamiast wprowadzać ograniczenia, warto byłoby pójść w drugą stronę i premiować działalność proekologiczną. – Można np. zwiększyć poziom odliczenia kosztów kwalifikowanych czy wydłużyć okres obowiązywania ulgi na robotyzację – mówi Urszula Uchmańska.

…czy arytmetyka?

Bardziej krytycznie do tej zmiany odnosi się Michał Rodak, doradca podatkowy w Grant Thornton.
– Gdyby faktycznie chodziło o środowisko, to podobne ograniczenia pojawiłyby się w innych ulgach. Wydaje mi się, że zadecydowała tu czysta kalkulacja. Maszyny wykorzystywane w górnictwie to ogromny wydatek, więc ulga byłaby zbyt dużym obciążeniem budżetu – mówi ekspert. Podobną opinię wyraził w rozmowie z DGP (patrz: „Ulgi na innowacyjność. Im więcej jest na nie chętnych, tym więcej powstaje pytań”, DGP nr 239/2022).

Wątpliwa procedura tworzenia nowego prawa

Przedmiotem krytyki jest nie tylko treść nowelizacji, lecz także sposób jej wprowadzenia. Senat przyjął uchwałę o odrzuceniu ustawy w całości. Sejm ją następnie odrzucił, ale jak zauważa Adam Bartosiewicz, doradca podatkowy, radca prawny i profesor Uniwersytetu Humanistyczno-Przyrodniczego w Częstochowie, przyczyną decyzji Senatu nie były kwestie merytoryczne, tylko proceduralne. W szczególności chodziło o niedochowanie zasady trzech czytań w czasie prac nad projektem w Sejmie (z tego powodu ustawy nie oceniano merytorycznie).
Przypomnijmy, że podobne zastrzeżenia co do zachowania zasady trzech czytań Senat miał w ubiegłym roku w odniesieniu do ustawy, którą wprowadzono Polski Ład. Nie przeszkodziło to jednak ostatecznemu uchwaleniu tej ustawy.
– Można smutno skonstatować, że niestety zasady tworzenia prawa zeszły ostatnio na drugi plan – mówi Adam Bartosiewicz.

Przepis przejściowy w 2023 r.

Zmiany ograniczające odliczenie ulgi wejdą w życie od 1 lutego 2023 r., przy czym będą one miały zastosowanie do „kosztów poniesionych od roku podatkowego rozpoczynającego się po dniu 31 stycznia 2023 r.” (zgodnie z art. 5 ustawy nowelizującej).
To oznacza, że podatnicy PIT i CIT, których rok podatkowy pokrywa się z rokiem kalendarzowym, będą stosować w 2023 r. jeszcze dotychczasowe przepisy, a nowe ograniczenia obejmą ich dopiero od 1 stycznia 2024 r.
Co innego, gdy rok podatkowy nie pokrywa się z kalendarzowym. W takiej sytuacji skutki nowelizacji będą odczuwalne już w trakcie 2023 r.
Przewidziano jednak przepis przejściowy.
– Skorzystają z niego przedsiębiorcy z branż objętych ograniczeniem, jeśli nabyli oni roboty, maszyny lub urządzenia w roku podatkowym poprzedzającym rok, który rozpocznie się po 31 stycznia 2023 r. W kolejnych latach będą oni kontynuować odliczenia na dotychczasowych zasadach – mówi Urszula Uchmańska.

Przykład

Załóżmy, że rok podatkowy spółki zajmującej się wydobywaniem paliw kopalnianych trwa od 1 maja 2022 r. do 30 kwietnia 2023 r. Kopalnia nie będzie mogła zastosować ulgi w odniesieniu do robotów, które kupi po 30 kwietnia 2023 r. Będzie natomiast ją stosować, na dotychczasowych zasadach, w odniesieniu do robotów nabytych przed 1 maja 2023 r.

Dyrektor KIS: Ulga na robotyzację tylko do produkcji

Dostęp do preferencji jest jednak zawężany nie tylko poprzez zmianę przepisów. Czyni to również sam dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej w wydawanych interpretacjach indywidualnych. Uważa, że skoro przepis mówi o robotach przemysłowych, to muszą one mieć zastosowanie wyłącznie przemysłowe, a to – zdaniem dyrektora KIS – oznacza jedynie etap produkcji.
Organ odwołuje się tu do „Słownika języka polskiego” PWN, w którym przez przemysł rozumie się najczęściej działalność polegającą na wytwarzaniu na dużą skalę różnego rodzaju produktów (towarów).
Według dyrektora KIS oznacza to, że z preferencji nie może skorzystać firma, która chce kupić nowe roboty do celów logistyczno-magazynowych. Wskazuje na to interpretacja z 24 listopada 2022 r. (sygn. 0114-KDIP2-1.4010.98.2022.1.MW). Otrzymał ją przedsiębiorca, który chciał, aby kupiony przez niego robot kompletował i wydawał z magazynu towary zamawiane przez klientów.
Dyrektor KIS odpowiedział, że na to ulga nie przysługuje.

Spółka produkująca butelki nie przekonała KIS

Nie zawsze mogą liczyć na nią nawet firmy produkcyjne. Przekonała się o tym spółka produkująca butelki, która chciała usprawnić i zautomatyzować proces odbioru, kontroli jakości i układania butelek. Zainstalowała więc w tym celu kilka zaawansowanych technologicznie urządzeń. Dyrektor KIS stwierdził jednak, że nie można ich uznać za roboty wykorzystywane dla zastosowań przemysłowych, ponieważ nie będą one służyły do produkcji, tylko do procesów zachodzących później (interpretacja z 22 listopada 2022 r., sygn. 0111-KDIB1-1.4010.363. 2022.2.SG).
Z taką wykładnią nie zgadza się Grzegorz Kuś, radca prawny, doradca podatkowy w PwC. Nie widzi podstaw do tego, by odmawiać preferencji firmom produkcyjnym.
– Jaka jest różnica między robotem, który kapsluje butelki, a tym, który układa je w skrzynce? – zastanawia się ekspert.
Zwraca uwagę na to, że końcowym produktem są skrzynki z butelkami, a nie pojedyncze butelki.
– Żadna hurtownia nie kupi od fabryki jednej butelki, produktem jest skrzynka, paleta czy inna handlowa jednostka stosowana przez producenta. Dyrektor KIS nie rozumie, że tylko towar zapakowany zgodnie z wymogami klienta, najczęściej hurtowego, jest dla kupującego gotowym produktem – podkreśla ekspert.
Przyrównuje to do sytuacji innego producenta – chrupek, który sprzedaje swój produkt hurtowniom w opakowaniach zbiorczych po 100 paczek. Zdaniem eksperta robot, który liczy i pakuje paczki, jest jak najbardziej zaangażowany w proces wytworzenia finalnego produktu.
– Sam przepis mówi o nabyciu robota przemysłowego, a nie o robocie przemysłowym wykorzystywanym tylko na jednym z etapów produkcji – podkreśla Grzegorz Kuś.
Dlatego, jego zdaniem, produkcję należy rozumieć szeroko i przyjąć, że w indywidualnych warunkach danego zakładu kończy się ona dopiero w momencie załadowania do transportu zamówionego przez kontrahenta produktu, a nie w chwili upieczenia chrupek, wypalenia cegieł, odlania stopu czy nabicia kapsla na butelki.

Hurtownie i magazyny

Grzegorz Kuś przyznaje, że co innego roboty używane w firmach logistycznych czy magazynowych. Choć i tu, jego zdaniem, można by próbować bronić prawa do podatkowej preferencji. Nie będzie to jednak – jak zaznacza – zadanie łatwe.
– Można uznać, że funkcja magazynowa nie jest przemysłem w ścisłym znaczeniu językowym. Tak powie jednak tylko osoba, która nigdy nie była w autonomicznych magazynach wysokiego składowania, które często są bardziej zautomatyzowane niż niektóre fabryki – mówi ekspert.
Jego zdaniem fiskus wypacza cel ulgi, którym w związku z COVID-19 i zaburzeniami w łańcuchach dostaw była przede wszystkim automatyzacja całej gospodarki. ©℗