Rozszerzenie ulgi na powrót na Ukraińców to niejedyna zmiana, która wymaga szybkiego wprowadzenia. Konieczne są też modyfikacje w uldze dla klasy średniej, potrącaniu kwoty wolnej (w zaliczkach zleceniobiorców), uporządkowaniu stawek ryczałtu – twierdzą eksperci

O potrzebie wprowadzenia zmian w uldze zero PIT dla powracających z zagranicy pisaliśmy ostatnio w artykule „Prawo sprzyja obywatelom wielu krajów, lecz nie Ukrainy” (DGP nr 42/2022). Wskazywaliśmy w nim, że wprawdzie z preferencji wprowadzonej Polskim Ładem może korzystać wielu cudzoziemców, np. Meksykanie, Koreańczycy, ale nie obywatele Ukrainy.
Nowelizacji wymaga jednak znacznie więcej przepisów PŁ, o czym eksperci alarmują od dawna. Błędów w przepisach dotyczących rozliczeń pracowników i przedsiębiorców prowadzących działalność gospodarczą jest tak wiele, że część doradców podatkowych uważa nawet, iż z przepisów w tym zakresie należałoby się wycofać i zostawić jedynie kwotę wolną i próg skali podatkowej. Nie wszyscy jednak popierają taki pogląd.
- Na tym etapie to niewykonalne, a na pewno spotęgowałoby to chaos - mówi dr Wojciech Sztuba, partner zarządzający w TPA Poland (patrz: opinia na końcu tekstu).
Doradcy podpowiadają więc, co wymaga pilnej zmiany.
Ulga dla klasy średniej
Znaczącej modyfikacji wymaga ulga dla klasy średniej. Przypomnijmy, że została ona wprowadzona, aby zniwelować negatywne skutki związane z likwidacją prawa odliczenia składki zdrowotnej od podatku. Obecnie mogą z niej skorzystać wyłącznie pracownicy oraz przedsiębiorcy rozliczający się według skali podatkowej. Ma ona zastosowanie, jeśli suma przychodów podatnika będzie mieściła się w przedziale od 68 412 zł do 133 692 zł rocznie. Dla celów obliczania zaliczki na podatek pracodawca bierze jednak pod uwagę limit miesięczny, tj. przychody od 5701 zł do 11 141 zł.
- Potrzebna jest zmiana formuły naliczania ulgi, tak żeby uwzględniała ona łączny przychód pracownika osiągnięty od początku roku w proporcji do miesięcy, które upłynęły - mówi Małgorzata Samborska, doradca podatkowy i partner w Grant Thornton. Wyjaśnia, że wyeliminowałoby to wiele przypadków, w których wystąpią istotne różnice między wielkością ulgi rozliczoną w zaliczkach a jej wysokością należną za rok podatkowy.
- W przeciwnym razie nie uda się uniknąć dopłaty podatku w zeznaniu rocznym, mimo że podatnik zatrudniony jest tylko u jednego pracodawcy i posiada tylko jedno źródło dochodów (praca) - tłumaczy ekspertka.
Dodaje, że ustawodawca powinien też jak najszybciej objąć ulgą dla klasy średniej przychody z umów zlecenia, zasiłków chorobowych i macierzyńskich, emerytur, rent itp. - zgodnie z obietnicą premiera.
Istotne jest jednak, aby zmiany nie były dla nikogo niekorzystne, a więc by rozszerzenie listy przychodów nie powodowało utraty prawa do ulgi ze względu na przekroczenie ich ustawowego limitu. Chodzi o sytuację, w której przykładowo podatnik zarabia w ciągu roku 100 tys. zł z umowy o pracę i dodatkowo 50 tys. ze zlecenia. Zgodnie z obecnymi zasadami skorzystałby z preferencji, bo przychody ze zlecenia są pomijane, więc nie spowodują przekroczenia ustawowego limitu uprawniającego do ulgi dla klasy średniej (133 692 zł). Jeśli ulga zostałaby rozszerzona o przychody ze zlecenia i trzeba byłoby sumować jedne i drugie, to podatnik straciłby prawo do jej rozliczenia (bo jego łączne przychody wyniosłyby 150 tys. zł).
Zdaniem Małgorzaty Samborskiej ustawodawca nie może dopuścić do takich sytuacji. Powinien dać podatnikowi możliwość wyboru - czy chce zastosować dotychczasowe zasady, które nie pozwalają uwzględnić w limicie przychodów m.in. ze zleceń, emerytur, zasiłków, czy zmienione zasady, które pozwolą uwzględnić te przychody w limicie.
Potrzebę zmian w uldze dla klasy średniej dostrzega również Anna Misiak, doradca podatkowy, partner i szefowa zespołu podatków osobistych i doradztwa dla pracodawców MDDP. Jej zdaniem należy poprawić algorytmy liczenia ulgi - tak aby nie tracili twórcy, którzy w ramach stosunku pracy korzystają z 50-proc. kosztów uzyskania przychodów.
Dziś bowiem algorytmy nie uwzględniają wyższych kosztów uzyskania przychodu. Opracowano je przy założeniu, że pracownikowi przysługują zwykłe, tradycyjne koszty uzyskania przychodu, na co zwróciliśmy uwagę w artykule „Tracą twórcy i zleceniobiorcy” (DGP nr 16/2022).
Na zleceniu
Kolejny postulat dotyczy wprowadzenia możliwości uwzględnienia kwoty wolnej od podatku (która obecnie wynosi 30 tys. zł rocznie) w zaliczkach zleceniobiorców, dla których umowy zlecenia są jedynym źródłem przychodu.
- W obecnym stanie prawnym takie osoby będą miały zwroty po złożeniu zeznania rocznego na poziomie 5100 zł - tłumaczy Małgorzata Samborska.
Zdaniem ekspertów trzeba też szybko doprecyzować przepisy dotyczące pobieranych zaliczek od umów zlecenia.
- Zgodnie z obecnymi przepisami jeśli podatnik ma przychody ze zlecenia u jednego pracodawcy, które nie przekraczają 30 tys. zł, to może złożyć oświadczenie o niepobieranie zaliczek. Nie ma natomiast przepisów regulujących obowiązki płatnika, jeśli ten limit zostanie przekroczony - zwraca uwagę Anna Misiak.
Należałoby więc - jej zdaniem - doprecyzować, że jeżeli przychody przekroczą wartość 30 tys. zł, wówczas płatnik zaczyna pobierać zaliczki na zasadach ogólnych.
- Często przecież mogą się zdarzyć sytuacje, w których zleceniobiorca mógł na początku roku nie mieć możliwości przewidzenia, czy osiągnie u danego zleceniodawcy większe dochody - tłumaczy Anna Misiak.
Dla małżonków
- Pilnie trzeba też doprecyzować przepisy dotyczące wspólnego rozliczenia małżonków - uważa Radosław Kowalski, doradca podatkowy prowadzący własną kancelarię.
O wątpliwościach w tym zakresie pisaliśmy obszernie w artykule „Wspólny PIT. Niby lepiej, ale z wątpliwościami” (DGP nr 41/2022).
Problem dotyczy wspólnego rozliczenie małżonków za 2021 r. (które należy złożyć do 2 maja, ponieważ 30 kwietna przypadka w tym roku w sobotę). Polski Ład umożliwił wspólne rozliczenie, nawet jeśli małżonkowie zawarli ślub w trakcie 2021 r., czyli nie byli mężem i żoną przez cały rok. Wątpliwości budzi to, czy małżonkowie, którzy wzięli ślub np. w maju, mogą wspólnie rozliczyć dochody uzyskane od maja do grudnia czy od stycznia do grudnia.
Druga zmiana, również wprowadzona Polskim Ładem, pozwala - według Ministerstwa Finansów - skorzystać ze wspólnego rozliczenia PIT, nawet jeśli jeden z małżonków w 2021 r. wybrał opodatkowanie według ryczałtu lub liniowego PIT, ale w praktyce nie uzyskał żadnego przychodu. Zdaniem ekspertów z przepisów wcale to nie wynika…
Ryczałt od przychodów
Korekt wymaga też ryczałt od przychodów ewidencjonowanych. W tym zakresie - jak wskazują eksperci - uporządkowane powinny zostać też stawki podatku. Problemem jest podział na poszczególne stawki - niezrozumiały z tego względu, że do podobnych czynności przyporządkowane są różne stawki.
Podatnikom i ich doradcom trudno też zrozumieć, dlaczego stawki są określane w oparciu o PKWiU, skoro działalność gospodarcza jest definiowana przez PKD.
Rezygnacja z mechanizmu
Padają też postulaty, aby wniosek o rezygnację ze stosowania mechanizmu podwójnego liczenia zaliczek mógł złożyć każdy pracownik, a nie tylko ten, komu płatnik nie potrąca kwoty zmniejszającej podatek (425 zł miesięcznie). Ta zmiana jednak - przypomnijmy - została już uchwalona.
Przewiduje ją nowelizacja z 24 lutego 2022 r. ustaw: o PIT, o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób niepełnosprawnych oraz o podatku od wydobycia niektórych kopalin. Czeka ona już tylko na podpis prezydenta i publikację w Dzienniku Ustaw. Wejdzie w życie następnego dnia po ogłoszeniu.
Szerzej pisaliśmy o niej w artykule „Nowelizacja Polskiego Ładu już uchwalona” (DGP nr 40/2022). Przypomnijmy, że zasadniczo nowelizacja przenosi do ustawy o PIT treść rozporządzenia z 7 stycznia 2022 r. (Dz.U. poz. 28), a więc zasady podwójnego obliczania zaliczek, gdy miesięczny przychód pracownika, zleceniobiorcy lub emeryta nie przekracza 12 800 zł. De facto oznacza to odroczenie terminu płatności zaliczek na później, gdy podatnik zyskiwałby na Polskim Ładzie, a nie tracił.
Nowelizacja zakłada, że po jej wejściu w życie każdy pracownik będzie mógł poprosić swojego pracodawcę o niestosowanie tego mechanizmu, a nie - jak jest obecnie - tylko ci, którzy nie złożyli PIT-2.
Rozliczenia przedsiębiorcy
O podobną zmianę w zasadach obliczania zaliczek eksperci postulują też w odniesieniu do przedsiębiorców.
- Być może należałoby umożliwić przedsiębiorcom płacenie uproszczonych zaliczek na PIT w wysokości zaliczek z zeszłego roku, pomniejszonych o składkę zdrowotną - zastanawia się Adam Bartosiewicz, doradca podatkowy, radca prawny i profesor Uniwersytetu Humanistyczno-Przyrodniczego im. Jana Długosza. Sugeruje, by jak najszybciej zacząć teraz prace nad wzorami zeznań rocznych za 2022 r. - Dopiero to pozwoli nam poznać prawdziwą skalę niedopracowania niektórych rozwiązań, zwłaszcza w zakresie nowych ulg - mówi ekspert.
Na tym etapie odwołanie Polskiego Ładu byłoby już niewykonalne, a na pewno doprowadziłoby do spotęgowania chaosu. Eksperci uważają natomiast, że rewizji wymaga znaczna jego część
OPINIA

Naprawy wymaga cały Polski Ład

dr Wojciech Sztuba, partner zarządzający w TPA Poland
Trudno uczciwie odpowiedzieć na pytanie, jak naprawić Polski Ład. Ta reforma zawiera mnóstwo nieprzewidzianych błędów technicznych. Nawet gdyby je wszystkie poprawić, nie przestałaby być złą reformą. Jej prawdziwy sens sprowadza się bowiem do zabrania pieniędzy samorządom i firmom bez podnoszenia nominalnych stawek CIT i PIT, i to w taki sposób, żeby większość wyborców choć trochę zyskała „na rękę”. Nie jest to więc żadna reforma, tylko polityczny kamuflaż, którego skutki głęboko zaburzają funkcjonowanie systemu podatkowego oraz finansów publicznych.
Patrząc na zasady poprawnej legislacji, Polski Ład jest jakościową degeneracją systemu podatkowego. Jego autorzy uczynili nasz system podatkowy, i tak już bardzo skomplikowany, jeszcze bardziej nieprzewidywalnym i niespójnym. Przykładowo nowym podatkiem stała się składka zdrowotna ZUS, a neutralizacja nowych obciążeń dla wybranych grup podatników ma nastąpić poprzez gąszcz nowych ulg - od teoretycznie prostej kwoty wolnej, która jednak okazała się nie taka prosta, po superskomplikowaną ulgę dla klasy średniej.
Dlatego znaczna część głównych założeń Polskiego Ładu powinna zostać zrewidowana. Za nierealistyczny uważam jednak postulat części krytyków, aby reformę w całości odwołać, zostawiając samą kwotę wolną i parę innych korzystnych dla podatników zmian, poddać ją rewizji i ponownie wprowadzić od 2023 r. Na tym etapie to niewykonalne, a na pewno doprowadziłoby to do spotęgowania chaosu. Przedsiębiorcy, dostawcy oprogramowania księgowego i znaczna część podatników i płatników zdążyli już dostosować się do nowej sytuacji i odejść od starych zasad. Należy raczej oczekiwać korekt Polskiego Ładu, zapewne licznych i częstych.
Najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest teraz chaotyczne łatanie, bo nad kompetentną, kompleksową korektą tej reformy nikt dziś w Ministerstwie Finansów nie pracuje. Trwa za to gorączkowe „polowanie na czarownice”, co może skończyć się usunięciem z resortu ostatnich specjalistów, którzy mogliby fachowo skorygować główne usterki techniczne. Przypuszczalnie prędzej czy później większość takich usterek zostanie usunięta, ale nawet sprawnie działający Polski Ład pozostanie złą reformą.