Nikt nie może liczyć na interpretację podatkową w ciągu czterech dni… z wyjątkiem Kancelarii Sejmu. Dzięki niej posłowie już dostali po 425 zł zwrotu z PIT za styczeń.

To, że posłowie dostali 425 zł zwrotu z PIT za styczeń, samo w sobie nie jest dziwne – i tak odzyskaliby nadpłatę w rozliczeniu rocznym. Zdumienie budzi jednak tempo, w jakim Kancelaria Sejmu uzyskała od Krajowej Informacji Skarbowej interpretację podatkową, która pozwoliła na zwrot pieniędzy – zajęło to raptem cztery dni, podczas gdy normalnie czeka się dwa–cztery miesiące.

Pensje posłów zostały przycięte średnio o 1 tys. zł netto. Jak słyszymy, teraz o podobną interpretację wystąpił Senat. Senatorom uposażenia spadły nawet o 1342 zł.

Parlamentarzyści i tak odzyskaliby nadpłacone podatki w związku z Polskim Ładem, tyle że dopiero za rok, w zeznaniu rocznym. Kontrowersje budzi jednak głównie to, jak szybko Kancelaria Sejmu uzyskała korzystną dla posłów interpretację podatkową. Wystąpiła o nią 20 stycznia, a dostała stanowisko już cztery dni później (sygn. 0114-KDIP3-2.4011.84.2022.1.MJ). Eksperci wskazują również na wątpliwości, czy w ogóle dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej powinien ją wydać. O sprawie jako pierwsze informowały Radio Zet i Onet.
Jak to się stało
Jak wynika z wyjaśnień Centrum Informacyjnego Sejmu, najpierw każdy pobierający uposażenie poseł dostał za styczeń średnio ok. 1000 zł netto mniej. Na zmniejszenie wypłaty wpłynęło: nieodliczenie składki zdrowotnej od podatku (zmianę wprowadził Polski Ład) oraz nieuwzględnienie – z uwagi na oczekiwanie na interpretację podatkową – kwoty wolnej od podatku. Następnie – wyjaśnia CIS – po uzyskaniu interpretacji, zgodnie z którą posłowie są objęci powszechnie obowiązującymi przepisami dotyczącymi kwoty wolnej, posłom – którzy pobierają uposażenie i wypełnili PIT-2 – naliczono ulgę w kwocie 425 zł – wyjaśnia Centrum Informacyjne Sejmu. Podkreśla, że taki sposób postępowania w żaden sposób nie uprzywilejowuje posłów względem podatników zatrudnionych na umowach o pracę.
Także wiceminister finansów Artur Soboń zapewnia, że nie ma żadnej zmiany, która poprawiłaby sytuację posłów w związku z Polskim Ładem. „Posłowie dostali wyrównanie zaliczek dokładnie tak jak np. emeryci” – zapewnia na Twitterze. Także jeden z posłów opozycji mówi nam o burzy w szklance wody. – Wynika to z niezrozumienia tematu. Robota posła jest specyficzna, ale nam też przecież należy się kwota wolna – dodaje.
CIS nie odpowiedziało na nasze pytanie, czy Kancelaria Sejmu wystąpiła do Krajowej Informacji Skarbowej o wydanie interpretacji podatkowej z własnej inicjatywy, czy na prośbę posłów lub marszałek Sejmu.
Stanowisko fiskusa
Jak czytamy w interpretacji dyrektora KIS, wnioskodawca (Kancelaria Sejmu) wskazał na kolizję dwóch przepisów. Z art. 12 ustawy o PIT wynika, że posła nie uznaje się za pracownika. Ale zgodnie z art. 27 ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora uposażenie wraz z dodatkami jest traktowane jak wynagrodzenie ze stosunku pracy.
Powstało pytanie, czy kancelaria ma wypłacać uposażenia posłom z uwzględnieniem kwoty zmniejszającej podatek (wynosi ona 425 zł miesięcznie), a w istocie czy uposażenie jest przychodem ze stosunku pracy.
Kancelaria przedstawiła własne stanowisko i wskazała, że nie powinna uwzględniać kwoty zmniejszającej. Dyrektor KIS się z tym nie zgodził. Wyjaśnił, że zgodnie z obowiązującą ustawą o wykonywaniu mandatu posła i senatora uposażenie poselskie i dodatki do uposażenia są traktowane jako wynagrodzenie ze stosunku pracy. Organ uznał, że tak samo należy je traktować na gruncie ustawy o PIT. Kancelaria, jako płatnik, powinna więc zaliczki na PIT od uposażeń posłów pomniejszać o kwotę zmniejszającą.
Interpretacja w cztery dni
Dla części naszych rozmówców zastanawiające jest tempo, w jakim interpretacja została wydana – zajęło to raptem kilka dni.
– Wydanie interpretacji w cztery dni od złożenia wniosku jest sytuacją bezprecedensową i wyjątkową, szczególnie biorąc pod uwagę wzmożony obecnie natłok pracy Krajowej Informacji Skarbowej w związku z pytaniami związanymi z Polskim Ładem – komentuje Maciej Kacymirow, doradca podatkowy i local partner w kancelarii Greenberg Traurig.
Wskazuje, że obecnie, na podstawie przepisów związanych z przeciwdziałaniem pandemii COVID-19, ustawowy termin na wydanie interpretacji indywidualnej to sześć miesięcy. Mało tego, może zostać przedłużony o kolejne trzy miesiące. – W praktyce z moich obserwacji wynika, że interpretacje są obecnie wydawane średnio w ok. dwa–cztery miesiące – stwierdza Kacymirow.
Posłowie opozycji sugerują, że to w tej kwestii parlamentarzyści okazali się grupą uprzywilejowaną. – Tempo wydania interpretacji dla Kancelarii Sejmu jest rzeczywiście zaskakujące. Dla przedsiębiorcy taki termin jest czymś z kosmosu. Skracanie sobie drogi do wypłaty 425 zł w sytuacji, gdy w całym kraju panuje bałagan dotyczący rozliczeń podatkowych, nie jest uczciwie – komentuje Jan Grabiec z PO.
Politycy PiS problemu raczej nie widzą. – Każdy pracodawca dba o swoich pracowników, tak też jest z Kancelarią Sejmu, która jest trochę takim pracodawcą dla posłów – twierdzi rozmówca DGP z rządzącej partii.
Maciej Kacymirow przyznaje, że pojawia się pytanie, czy – biorąc pod uwagę sposób sformułowania wniosku – ta interpretacja w ogóle powinna zostać wydana i czy faktycznie ma jakikolwiek walor ochronny dla płatnika. Przepisy ordynacji podatkowej wymagają bowiem, aby wnioskodawca przedstawił stan faktyczny lub zdarzenie przyszłe w sposób wyczerpujący. Tymczasem – zauważa doradca podatkowy – treść wniosku przedstawiona w opublikowanej interpretacji de facto nie zawiera żadnego opisu faktów, a jedynie zdawkowe przywołanie dwóch przepisów – art. 12 ustawy o PIT oraz art. 27 ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora. Stąd wątpliwości.
Mogą zrezygnować
Jan Grabiec przyznaje, że trwa analiza, czy posłowie mogą zaskarżyć tę interpretację. – Przede wszystkim będziemy domagać się zmian ustawowych, które nie będą dyskryminować podatników rozliczających się na zasadach ogólnych – dodaje. Szef PO Donald Tusk zaapelował do swoich działaczy, aby nie brali „tych pieniędzy” i przekazali je na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. W partii słyszymy, że z reguły posłowie posłuchali rady szefa, ale nie wszystkim się to podoba. – Dlaczego mam oddawać należną mi kwotę wolną od podatku, którą i tak dostałbym w rozliczeniu rocznym? Niektórzy, z racji zatrudnienia np. na uczelniach, nie otrzymali żadnego zwrotu 425 zł ze względu na specyfikę swoich zarobków. Oni też mają zwracać? – dopytuje jeden z posłów PO.
Czy jednak posłowie mogą faktycznie zwrócić kwotę zmniejszającą podatek? Maciej Kacymirow tłumaczy, że przy wypłacie uposażenia posłom Kancelaria Sejmu powinna uwzględniać kwotę wolną w przypadku, gdy poseł złożył jej oświadczenie PIT-2. – Poseł, nie chcąc otrzymywać podwyższonego uposażenia w trakcie roku, może „wycofać” złożone oświadczenie. W takim przypadku jednak i tak rozliczy kwotę wolną w zeznaniu rocznym – wyjaśnia ekspert.
Dodaje, że poseł raczej nie może zrzec się wypłaty części uposażenia odpowiadającej kwocie wolnej od podatku.
Kancelaria Senatu też wystąpiła
Jak słyszymy, Kancelaria Senatu również wystąpiła do Krajowej Informacji Skarbowej z wnioskiem o wydanie interpretacji przepisów ustawy o PIT dotyczących poboru zaliczek na podatek. – W roku 2022 zmniejszenie kwoty netto uposażenia senatorskiego i dodatków do uposażenia nie przekroczyło 1342 zł i senatorom nie wypłacano wyrównania uposażenia za styczeń br. – podaje Centrum Informacyjne Senatu.
– Nie sądzę jednak, by Senat poszedł w ślady Sejmu – kwituje polityk PO.
Sami senatorowie sprawy na razie nie komentują. – Nie interesowałem się, nie widziałem jeszcze żadnego przelewu – powiedział nam w piątek jeden z nich. Inny przyznaje, że po ostatnich podwyżkach dla parlamentarzystów, rzędu 60 proc., nawet wypłata o kilkaset złotych mniejsza nie powinna wywoływać aż tak nerwowej reakcji parlamentarzystów.
Polski Ład. Logo / Dziennik Gazeta Prawna