Zmiany zapowiedziane przez premiera są ważne i potrzebne, ale niewystarczające – tak eksperci komentują piątkową konferencję prasową Mateusza Morawieckiego.

Zdaniem Małgorzaty Samborskiej modyfikacji wymaga chociażby sposób kalkulacji ulgi dla klasy średniej w zaliczkach przez pracodawcę. - Ustawodawca powinien dążyć do tego, żeby wysokość ulgi rozliczonej w zaliczkach przez pracodawcę odpowiadała wysokości ulgi należnej w skali roku - uważa ekspertka. Jej zdaniem konieczne jest też doprecyzowanie przepisów dotyczących ulgi dla rodzin 4+, czyli tzw. PIT zero dla rodzin.
Zdaniem Przemysława Żydoka, prezesa Fundacji Aktywizacja, korekta Polskiego Ładu wymaga również rozwiązania problemu osób z niepełnosprawnościami, o którym alarmowała fundacja.
- Wciąż niedostosowany został formularz PIT-2, który nie pozwala pracującym rencistom socjalnym na wybór, kto ma uwzględniać kwotę zmniejszającą podatek (ZUS czy zakład pracy). Z automatu jest ona naliczana przy rencie, co daje oczywiście kilkudziesięciozłotową bonifikatę... ale też kilkusetzłotową stratę na miesięcznej pensji - mówi Przemysław Żydok. Dodaje, że owszem, jest ona do odzyskania za półtora roku (w zeznaniu rocznym), ale - jak mówi - koszty życia trzeba ponosić dzisiaj, a mówimy o najsłabiej zarabiającej grupie społecznej w Polsce.
- Wypada żywić nadzieję, że tym razem wybrana zostanie droga zgodna z konstytucją, a więc że zmiany będą miały formę ustawową - dodaje Adam Bartosiewicz.
ikona lupy />
Polski Ład. Logo / Dziennik Gazeta Prawna
OPINIA
Obszarów do poprawy jest więcej
Małgorzata Samborska doradca podatkowy, partner w Grant Thornton
Ogłoszenie zmian w Polskim Ładzie oznacza, że rząd nie rozważa niestety opcji odroczenia wejścia w życie Polskiego Ładu do 2023 r. i procedowania na spokojnie zmian do ustawy. Obawiam się, że kolejne tygodnie i miesiące wyłonią kolejne problemy zgłaszane tym razem przez przedsiębiorców.
Oczywiście z zadowoleniem należy przyjąć zapewnienie, że niezależnie od formy zatrudnienia czy otrzymywania świadczeń społecznych nie straci nikt o średniomiesięcznych przychodach do 12,8 tys. zł. Chociaż bez projektu zmian do ustawy nie sposób ocenić, czy te zapewnienia przyniosą oczekiwany skutek.
W mojej ocenie obszarów do poprawy jest jednak więcej, modyfikacji wymaga chociażby sposób kalkulacji ulgi dla klasy średniej w zaliczkach przez pracodawcę. Nie rozumiem, dlaczego jest ona liczona odrębnie dla przychodów w danym miesiącu bez proporcjonalnego uwzględnienia przychodów osiąganych w danym zakładzie pracy od początku roku. Niezależnie od mojej oceny ulgi dla klasy średniej jako elementu niezwykle komplikującego system podatkowy ustawodawca powinien dążyć do tego, żeby wysokość ulgi rozliczonej w zaliczkach przez pracodawcę odpowiadała wysokości ulgi należnej w skali roku. Dzisiejszy mechanizm, w szczególności w przypadku dysproporcji w przychodach miesięcznych, tego nie zabezpiecza.
Konieczne jest doprecyzowanie przepisów w zakresie ulgi 4+, aby wyeliminować wątpliwości oraz sytuacje, kiedy na skutek zdarzeń losowych, tragedii rodzinnych, np. śmierci dziecka, umieszczenia dziecka w instytucji zapewniającej całodobowe utrzymanie, co wcale nie musi się wiązać z winą rodziców, a zawsze wiąże się z określoną tragedią w rodzinie, nie dochodziło do sytuacji utraty prawa do ulgi, a co za tym idzie, obowiązku zapłaty przez rodziców podatku w wysokości nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych.
OPINIA
Zmiany korzystne, ale chaos informacyjny trwa
Adam Bartosiewicz radca prawny, doradca podatkowy i profesor Uniwersytetu Humanistyczno-Przyrodniczego im. Jana Długosza
Generalny wydźwięk konferencji prasowej premiera Morawieckiego jest taki, że podatnicy będą mogli wybrać sobie korzystniejsze zasady rozliczenia nie tylko zaliczek na podatek, lecz także podatku rocznego. Taka zmiana może wydawać się korzystna dla większości podatników. Oczywiście całość będzie można ocenić dopiero, gdy pojawią się szczegóły tych rozwiązań.
Wypada żywić nadzieję, że tym razem wybrana zostanie droga zgodna z konstytucją, a więc że zmiany będą miały formę ustawową. Wypadałoby też tym razem przeprowadzić rzeczywiste konsultacje zmian, skoro najwyraźniej za pierwszym razem Ministerstwu Finansów to nie wyszło. Należałoby zapytać o nie tych, którzy zajmują się na co dzień rozliczaniem podatków osób fizycznych. Te zmiany dotykają bowiem w rzeczywistości milionów zwykłych ludzi.
Można też zapytać, po co było to wszystko? Nie sposób przy tym nie zauważyć, że konferencja premiera na razie pogłębia chaos informacyjny, zwłaszcza że z opublikowanych w czwartek wieczorem objaśnień podatkowych wynikają nieco inne wnioski (choćby w kontekście dopłacania różnicy w zaliczkach w zeznaniu rocznym).
Może więc lepiej nie publikować kolejnych tweetów, tylko zająć się pisaniem projektów ustawy nowelizującej? Nie rozporządzenia, nie kolejnych objaśnień, tylko ustawy nowelizującej.
Na koniec jeszcze jedna uwaga: może zamiast udawać, że to historyczna obniżka podatku - tyle że połączona z majstrowaniem przy składce zdrowotnej - zostawić odliczenie tej składki i po prostu zreformować skalę podatkową (np. na taką - 9 proc., 26 proc., 41 proc. i 44 proc.). Może dzięki temu „przeżyłyby” również samorządy.