Podatnicy, którzy w 2021 r. przekroczyli próg podatkowy, a w 2022 r. go nie przekroczą, mieli w pierwszych miesiącach br. dostać niższe wynagrodzenia. Ten paradoks to skutek braku możliwości odliczania składki zdrowotnej.

To powód niższej pensji wskutek wejścia w życie Polskiego Ładu. Zapobiec ma temu rozporządzenie ministra finansów z 7 stycznia 2022 r. (Dz.U. poz. 28).

Na paradoks zwrócił nam uwagę czytelnik, który swoje wynagrodzenie określa jako „nieco ponad 10 000 zł brutto”. Spodziewał się, że w styczniu 2022 r. otrzyma taką samą wypłatę, jaką otrzymywał w styczniu 2021 r. Przekonywały go do tego zapewnienia Ministerstwa Finansów, że pracownicy zarabiający do 12 800 zł brutto miesięcznie na Polskim Ładzie nie stracą.

Przy bliższych wyliczeniach okazało się jednak, że wynagrodzenie czytelnika za styczeń 2022 r. będzie o prawie 300 zł mniejsze niż za styczeń 2021 r.

Czytelnik sądził, że przyczyną tego jest nieprawidłowo funkcjonująca ulga dla klasy średniej. Wyjaśnienie jest jednak inne. Pierwotną przyczyną jest to, że od 1 stycznia 2022 r. składki zdrowotnej nie odlicza się już zaliczki na podatek.

Pracownikom zarabiającym do 12 800 zł miesięcznie tę negatywną zmianę mają rekompensować inne elementy Polskiego Ładu. Z tym że w opisywanym przykładzie jeden z tych elementów - podniesienie progu skali podatkowej - przyniósłby efekt dopiero w ostatnich miesiącach roku. Pracownik faktycznie - jak zapewniało Ministerstwo Finansów - nie straciłby na Polskim Ładzie, ale odczułby to dopiero po zsumowaniu swojego wynagrodzenia z 12 miesięcy.

Przy wynagrodzeniu 10 000 zł brutto wynagrodzenie netto w okresie styczeń-październik 2021 r. wynosiło ok. 7100 zł. W listopadzie 2021 r. doszło do przekroczenia progu skali podatkowej i w efekcie od części dochodów płatnik odprowadził zaliczkę w wysokości 32 proc. Stąd wynagrodzenie netto powinno wynieść ok. 6100 zł.
W grudniu 2021 r. wszystkie osiągnięte dochody były już opodatkowane według stawki 32 proc., a wynagrodzenie netto spadło do 5800 zł (dla uproszczenia we wszystkich wyliczeniach zakładamy, że pracownik nie uczestniczy w pracowniczych planach kapitałowych).
Polski Ład spowodował m.in. podniesienie progu skali podatkowej z 85 528 zł do 120 000 zł. W konsekwencji miesięczne wynagrodzenie 10 000 zł brutto nie powoduje już przekroczenia progu. Wynagrodzenie netto powinno więc być stałe przez 12 miesięcy w roku.
Biorąc pod uwagę brak możliwości odliczenia składki zdrowotnej, wynagrodzenie wyniosłoby więc (gdyby nie rozporządzenie MF z 7 stycznia 2022 r.) ok. 6937 zł. To mniej niż wynosiło ono w okresie styczeń-październik 2021 r. (gdy zaliczka była potrącana według tej samej stawki - 17 proc.), ale więcej niż wynosiło w listopadzie i grudniu 2021 r. (gdy zaliczka była już potrącana według stawki 32 proc.).
W efekcie gdyby nie rozporządzenie MF z 7 stycznia 2022 r., pracownik zarabiałby w okresie styczeń-październik mniej niż w tym samym okresie styczeń-październik 2021 r. - o ok. 203 zł. W listopadzie zarobiłby natomiast więcej - o ok. 800 zł - niż w listopadzie 2021 r., a w grudniu zarobiłby więcej o ok. 1110 zł.
Tak jednak nie będzie, ponieważ zgodnie z rozporządzeniem z 7 stycznia 2022 r. pracodawca będzie musiał potrącić różnicę w zaliczkach wynikającą z obniżenia zaliczek w okresie od stycznia do października br.
Finalnie zmiany spowodowane Polskim Ładem będą w tym przykładzie neutralne. Wynagrodzenie roczne netto wyniesie, tak jak w 2021 r., ok. 83 242 zł.





Problem dotyczy podatników, których wynagrodzenie w 2021 r. powodowało przekroczenie progu skali podatkowej, a więc było wyższe niż ok. 8500 zł. Różnica w wynagrodzeniu netto za styczeń w wysokości ok. 203 zł, którą podajemy w przykładzie, występuje przy wynagrodzeniu brutto równym 10 000 zł.

Jeśli wynagrodzenie wynosi 11 000 zł, to różnica wyniesie już ok. 344 zł. Dlatego przy wynagrodzeniu „nieco wyższym” niż 10 000 zł, strata może faktycznie wynieść blisko 300 zł - tak jak w przypadku naszego czytelnika.

Co zmienia rozporządzenie

Do sytuacji opisanej w przykładzie będzie miało zastosowanie rozporządzenie z 7 stycznia 2022 r.

Gdyby nie rozporządzenie ministra finansów, część pracowników zarabiałby w niektórych miesiącach mniej niż w tym samym okresie 2021 r.

Ponieważ od stycznia do października zaliczki na podatek liczone na nowych zasadach byłyby wyższe niż liczone według zasad z 2021 r., pracodawca będzie stosował zaliczki obniżone.

W listopadzie i w grudniu br. pracownik odczułby już pozytywne skutki Polskiego Ładu - podniesienie progu skali podatkowej do 120 000 zł. Pracodawca będzie musiał jednak potrącić różnicę w zaliczkach wynikającą z obniżenia zaliczek w okresie od stycznia do października br.

Podatnik w naszym przykładzie nie może złożyć wniosku, by nie stosować wobec niego rozporządzenia z 7 stycznia br. Zgodnie z par. 5 tego rozporządzenia taki wniosek można złożyć płatnikowi „który nie odlicza kwoty stanowiącej 1/12 kwoty zmniejszającej podatek” (czyli tylko zleceniodawcy oraz tylko pracodawcy, który nie dostał od pracownika PIT-2). Taka sytuacja nie ma miejsca w przypadku naszego czytelnika.

opinia

Rozporządzenie jest niezgodne z ordynacją i konstytucją

Adam Bartosiewicz radca prawny, doradca podatkowy, profesor Uniwersytetu Humanistyczno-Przyrodniczego im. Jana Długosza

Rozporządzenie ministra finansów z 7 stycznia 2022 r. tworzy alternatywny (konkurencyjny do ustawowego) sposób obliczania zaliczki miesięcznej na PIT od dochodów z pracy, z emerytury oraz z umów zlecenia i o dzieło. Wbrew tytułowi nie odracza terminu poboru zaliczki, tylko tworzy całkowicie odmienny od ustawowego sposób obliczania jej wysokości. Zresztą przyznaje to również Ministerstwo Finansów w swoim wpisie na Twitterze. Ministerstwo wprost określa rozporządzenie jako „dające podstawę do tego, aby inaczej rozliczać zaliczkę na podatek dochodowy”.

W istocie zatem w rozporządzeniu określono kwestię, do której organ wydający rozporządzenie nie został upoważniony delegacją ustawową. Zgodnie bowiem z art. 50 ordynacji podatkowej minister finansów może odraczać terminy przewidziane w przepisach prawa podatkowego z wyjątkiem niektórych terminów wprost wskazanych w tym przepisie.

Rozporządzenie z 7 stycznia nie zmienia terminu pobrania oraz odprowadzenia zaliczki, tylko - mówiąc w skrócie - stanowi, że ta część zaliczki obliczonej po nowemu, która jest wyższa od zaliczki obliczonej po staremu, nie ma być pobierana (odracza się termin jej pobrania).

Udając, że pozostaje to w ramach materii „odraczania terminów”, narusza więc delegację ustawową określoną w art. 50 ordynacji.

Dodajmy, że sposób obliczania zaliczek jest materią, która musi być uregulowana w ustawie. Nie można jej regulować rozporządzeniem. Jak bowiem wskazał Trybunał Konstytucyjny w wyroku z 1999 r. (sygn. akt K 28/98), „zaliczka jako forma zapłaty podatku należy niewątpliwie do materii zastrzeżonej przez art. 217 konstytucji dla ustawy, albowiem tylko w drodze ustawy można wprowadzać obowiązek wpłacania zaliczek na podatki oraz określać zasady sposobu ich obliczania i wysokości”.

Przypomnijmy, że zgodnie z ordynacją podatkową i ustawą o PIT płatnik pobiera zaliczki i ma obowiązek je odprowadzić na rachunek właściwego urzędu skarbowego. Jeśli nie wykona obowiązku, grozi mu odpowiedzialność karnoskarbowa.

opinia

Naliczanie zaliczek zmienia się tylko ustawą

Małgorzata Samborska, doradca podatkowy i partner w Grant Thornton

Rozporządzenie z 7 stycznia to zmiana zasad kalkulowania zaliczki na PIT, a nie przedłużenie terminu jej wpłaty. Taka zresztą jest treść komunikatów MF: „Od 8 stycznia zmieniły się zasady rozliczania zaliczek na podatek dochodowy, pobieranych przez płatników w styczniu 2022 r.”. Taka zmiana powinna mieć miejsce w ustawie, a nie w rozporządzeniu.

Istniejąca delegacja ustawowa, na którą zresztą powołuje się minister, to art. 50 ordynacji podatkowej, zgodnie z którym można przedłużać terminy przewidziane w przepisach prawa podatkowego, określając dzień upływu przedłużonego terminu. Co do zasady ten dzień to 20. dzień miesiąca następującego po miesiącu, w którym pobrano zaliczki.

Minister finansów mógł więc przedłużyć ten termin, wskazując inny dzień. Ale trudno się doszukać w rozporządzeniu tego konkretnego dnia. Czytamy w nim, że „przedłużony termin pobrania zaliczki na podatek dochodowy od osób fizycznych, (…) upływa w momencie uzyskania odpowiednio przychodów (…) w miesiącu, w którym wystąpiła ujemna różnica (…)”.

To otwiera pole do kolejnych sporów. Czy w ogóle trzeba stosować rozporządzenie, które jest wydane bez istnienia delegacji ustawowej?

Widzę też ryzyko sporów po zakończeniu roku, jeśli podatnikowi przyjdzie dopłacić podatek w zeznaniu rocznym na skutek poboru zaliczki w sposób wynikający z rozporządzenia, a nie z ustawy. Zgodnie z art. 26a par. 1 ordynacji podatkowej podatnik nie ponosi odpowiedzialności z tytułu zaniżenia lub nieujawnienia przez płatnika podstawy opodatkowania (…) do wysokości zaliczki, do której pobrania zobowiązany jest płatnik.

opinia

To quasi-legislacyjne łatki

Adam Bartosiewicz radca prawny, doradca podatkowy, profesor Uniwersytetu Humanistyczno-Przyrodniczego im. Jana Długosza

Adam Bartosiewicz radca prawny, doradca podatkowy, profesor Uniwersytetu Humanistyczno-Przyrodniczego im. Jana Długosza / Materialy prasowe

Rozporządzenie z 7 stycznia 2022 r. to naprędce przygotowany dwustronicowy bubel legislacyjny, nieposiadający żadnej formalnej mocy prawnej. Jest ono najlepszym przykładem tego, czym jest cały Polski Ład. Płatnicy podatku dochodowego od osób fizycznych nie mają obowiązku wykonywania tego rozporządzenia, a co więcej ‒ nie mają takiego prawa. Mają obowiązek stosowania ustaw podatkowych i z tego są obecnie, i będą w przyszłości rozliczani. A ustawy podatkowe w zakresie poboru zaliczek nie uległy zmianie.

Rozporządzeniem nie można zmieniać kwestii zakreślonych do zmian jedynie w drodze ustawy. W tym zakresie systematyka całego prawa i orzecznictwo Trybunału Konstytucyjnego są jednoznaczne.

Rozumiem, że należy jak najszybciej naprawić legislacyjne błędy, ale przecież nie poprzez tworzenie kolejnego złego prawa. To dalsze zapętlanie i tak już skomplikowanej pętli. Żadne chciejstwo Ministerstwa Finansów nic w tym zakresie nie zmieni.

Martwi to, że z pewnością w nadchodzących tygodniach będziemy zasypywani podobnymi quasi-legislacyjnymi łatkami, bo Polski Ład to złe prawo.

Opinie zebrał Łukasz Zalewski