Gdyby po 14 latach funkcjonowania przepisów dotyczących sprzedaży mieszkań nabytych w spadku i darowiźnie zaczęły być one interpretowane zgodnie z ich duchem i literą, nie byłoby problemu, czy na małoletniego można nakładać podatek dochodowy, gdy za zgodą sądu rodzinnego sprzedawane jest odziedziczone mieszkanie.

W artykule „Małoletni w potrzasku ulgi mieszkaniowej” (DGP nr 56/2021) redaktor Patrycja Dudek poruszyła bardzo ważny temat opodatkowania podatkiem dochodowym sprzedaży mieszkań nabytych w spadku. Przedstawiła stanowiska organów podatkowych i sądów w sprawach dotyczących małoletnich obywateli. Stanowisko to koncentruje się jedynie na przepisach o uldze mieszkaniowej, które – jeśli mają jakiekolwiek znaczenie dla sprawy – to jedynie marginalne. Całkowicie pomijana jest istota zagadnienia, czyli skutki ustawy o podatku od spadków i darowizn.
Znamienne jest również to, że przedstawiona w artykule dotychczasowa praktyka działania administracji skarbowej została zakwestionowana przez Sąd Rejonowy w Lublinie. Ponad dwa lata temu przedstawił on Trybunałowi Konstytucyjnemu pytanie (sygn. P 1/19) o zgodność z konstytucją stosowanej wykładni przepisów nakładających podatek dochodowy od sprzedaży mieszkań nabytych tytułem darmym (w darowiźnie). Przedstawiając stanowisko Sejmu, marszałek tej instytucji zawnioskował do TK o stwierdzenie niekonstytucyjności takiej wykładni.
Pytanie przedstawione TK, choć dotyczyło darowizny, ma takie samo znaczenie dla opodatkowania sprzedaży mieszkań otrzymanych w spadku. Opodatkowanie przychodów powstałych pod rządami ustawy o podatku od spadków i darowizn jest bowiem jednakowe i dla spadków, i dla darowizn – nie podlega w ogóle ustawie o podatku dochodowym.
Problem opodatkowania sprzedaży mieszkań otrzymanych w spadku jest potencjalnie jednym z najważniejszych problemów podatkowych dla każdego obywatela. Każdy bowiem kiedyś umrze. Większość z nas dostaje mieszkanie w spadku po najbliższych. Sami też go do grobu nie zabierzemy.
Bardzo często spadkobiercom nie jest potrzebne otrzymane mieszkanie, bo np. prowadzą aktywność życiową w innym miejscu. Ponadto często spadkobierców jest więcej niż jeden, czyli w spadku nabywa się jednie udział w nieruchomości. Spadkobiercami są także małoletni i zbycie odziedziczonego mieszkania staje się koniecznością.
Spory od 2007 r.
Przepisy i ich wykładnia dotyczące opodatkowania podatkiem dochodowym zbycia odziedziczonych mieszkań muszą być proste, zrozumiałe i racjonalne dla statystycznego Polaka, który nie jest specjalistą prawa podatkowego. W szczególności nie powinny powodować sporów, zwłaszcza sądowych.
I rzeczywiście sporów nie było do 2006 r. Przepisy nakładały kilkuprocentowy podatek od spadków i darowizn w obrębie najbliższej rodziny, którego wysokość była uzależniona od wartości mieszkania, a sama sprzedaż tak nabytego mieszkania była zwolniona z ówczesnego podatku ryczałtowego od sprzedaży mieszkań.
Spory zaczęły się od 2007 r., kiedy to ustawodawca, chcąc chronić majątek dorobkowy rodzin, dokonał zasadniczych zmian w przepisach dotyczących zarówno opodatkowania spadków i darowizn, jak i opodatkowania podatkiem dochodowym odpłatnego zbycia mieszkań nabytych nieodpłatnie. Urzędnicy administracji skarbowej wymyślili 19-proc. podatek. „Wymyślili”, bo przecież ochrona majątku polegałaby na całkowitym zwolnieniu go z opodatkowania, a nie na nakładaniu podatku i to jeszcze dużo wyższego. Zdaniem „łaskawego” fiskusa przed zapłatą 19-proc. podatku chroni podatników ulga mieszkaniowa lub odczekanie 5 lat ze sprzedażą. Z niezrozumiałych powodów spotkało się to z akceptacją sądów administracyjnych.
Dochodem tylko nadwyżka
Moim zdaniem organy błędnie podchodzą do skutków prawnych opodatkowania nabycia w spadku lub darowiźnie majątku. Twierdzą, że mamy do czynienia z dwiema różnymi czynnościami prawnymi. Jedną jest nabycie mieszkania w spadku, a drugą, zupełnie inną – sprzedaż tego mieszkania.
Po pierwsze, opodatkowaniu podatkiem od spadków i darowizn nie podlega czynność nabycia spadku, a wartość nabytego majątku. Po drugie, ustawa o PIT opodatkowuje dochód uzyskany przez konkretnego podatnika wskutek sprzedaży, a nie samą czynność sprzedaży.
Do dochodu rozumianego jako przysporzenie majątkowe dochodzi przy odpłatnym zbyciu (czyli przy zamianie aktywów z mieszkania na pieniądze) jedynie wówczas, gdy uzyskana cena ze sprzedaży jest wyższa niż wartość mieszkania, która stanowi opodatkowany majątek netto podatnika. Ta wartość – w moim przekonaniu – nie podlega w ogóle podatkowi dochodowemu. Czyli opodatkowaniu PIT podlega jedynie nadwyżka ceny sprzedaży ponad wartość przyjętą do opodatkowania przy spadku.
Nie tędy droga
Wprowadzone od 2019 r. zmiany były korzystne dla części spadkobierców z tego względu, że sprzedaż przed upływem 5 lat od nabycia liczy się nie od spadkobrania, ale od nabycia przez spadkodawcę. Ponadto spadkobierca ma prawo do uwzględnienia kosztów poniesionych na mieszkanie przez spadkodawcę. Jednak zmiany te nie mogą być oceniane jednoznacznie pozytywnie, ponieważ różnicują sytuację prawnopodatkową spadkobierców od obdarowanych, co z uwagi na porządek prawny jest niedopuszczalne. I tak też zostało to ocenione we wspomnianym pytaniu do TK.
Ponadto organy koncentrują się na nieistotnych dla sprawy przepisach o uldze mieszkaniowej, co prowadzi do tysięcy sporów i absurdalnych logicznie rozstrzygnięć.
Dość oczywiste i zasadne jest oczekiwanie, że wreszcie po 14 latach funkcjonowania przepisów dotyczących sprzedaży mieszkań nabytych w spadku i darowiźnie zaczną one być interpretowane i stosowane zgodnie z ich duchem i literą. Wówczas nie byłoby w ogóle problemu z tym, czy na małoletniego można nakładać podatek dochodowy, gdy za zgodą sądu rodzinnego sprzedawane jest mieszkanie nabyte w spadku. Nie byłoby dość dziwnego zjawiska, jakim jest „obdarowywanie” przez sąd ulgą mieszkaniową rodziców dziecka, które odziedziczyło mieszkanie i musiało je z ważnych powodów sprzedać.
Dlatego moim zdaniem małoletni nie są w potrzasku ulgi mieszkaniowej, tylko w potrzasku bezmyślności. ©℗