Paradoksalnie zmiany, które weszły w życie od 1 stycznia br., mogą odczuć również podatnicy, którzy na pierwszy rzut oka nie mają nic wspólnego ze sprzedażą ani z zakupami od podmiotów z krajów stosujących szkodliwą konkurencję podatkową.

Wystarczy, że kontrahent podatnika kupi cokolwiek w raju podatkowym, a polski podatnik musi w takiej sytuacji sporządzić dokumentację cen transferowych – jeżeli transakcja z tym kontrahentem przekracza 0,5 mln zł.
To skutki nowych przepisów obowiązujących od 1 stycznia br. Celem zmian w przepisach o cenach transferowych było uszczelnienie podatkowe, w tym dalsze restrykcje dla transakcji z podmiotami z rajów podatkowych.
Tylko jak zbadać, czy kontrahent kupił coś od podmiotu z raju, zwłaszcza gdy podmioty te nie są w ogóle ze sobą powiązane: ani osobowo, ani kapitałowo, ani w żaden inny sposób?

Co się zmieniło

Do końca 2020 r. przepisy były prostsze. Nakazywały sporządzać lokalną dokumentację cen transferowych podatnikowi, który zapłacił należność na rzecz podmiotu z raju podatkowego (mającego miejsce zamieszkania, siedzibę lub zarząd na terytorium lub w kraju stosującym szkodliwą konkurencję podatkową).
Od 1 stycznia br. wymogi się zmieniły. Obecnie lokalną dokumentację muszą także sporządzać podatnicy:
  • którzy przeprowadzają transakcje z podmiotem niepowiązanym, który ma miejsce zamieszkania, siedzibę lub zarząd na terytorium raju podatkowego, a wartość tej transakcji za rok podatkowy przekracza 100 tys. zł,
  • którzy dokonują transakcji z podmiotem powiązanym lub niepowiązanym, jeśli rzeczywisty właściciel należności ma miejsce zamieszkania, siedzibę lub zarząd na terytorium raju podatkowego, a wartość transakcji za rok podatkowy przekracza 500 tys. zł.
Problem pojawia się w tym drugim przypadku.
O ile podatnik może ustalić, skąd pochodzi jego kontrahent (np. sprawdzić, gdzie jest jego siedziba), o tyle ustalenie, kto jest rzeczywistym właścicielem kontrahenta i gdzie ma on miejsce zamieszkania, siedzibę lub zarząd, wydaje się być niemożliwe do wykonania.
– No bo jak podatnik ma to zrobić, skoro mowa o kontrahencie, który nie musi być z nim powiązany? – zastanawia się dr Jowita Pustuł, doradca podatkowy, radca prawny, J. Pustuł i Współpracownicy Doradztwo podatkowo-prawne.
Obrazowo tłumaczy to Ewelina Stamblewska-Urbaniak, szef Zespołu Cen Transferowych CRIDO. – Wystarczy, że polski podmiot kupi towary od niepowiązanego kontrahenta na kwotę pół miliona złotych. Jeśli kontrahent ma w swoich podatkowych kosztach fakturę np. z Hongkongu na kwotę 200 dol., to polski podmiot powinien objąć taką transakcję dokumentacją cen transferowych – mówi ekspertka.
Co więcej, przy ustalaniu tych okoliczności – kto jest rzeczywistym właścicielem – podatnik ma obowiązek dochowania należytej staranności.

Jak to ustalić

Konia z rzędem temu, kto wskaże, jak w praktyce zbadać, czy kontrahent kupował coś z raju podatkowego lub sprzedawał cokolwiek do podmiotu z raju.
– Czy należy żądać od kontrahentów oświadczeń, że nie dokonują rozliczeń z rajami podatkowymi? Czy takie oświadczenie będzie wystarczające? Na jakiej podstawie prawnej skłonić kontrahenta do ujawniania tajemnic handlowych? – zastanawia się Ewelina Nowakowska, doradca podatkowy i partner w HLB M2.
Podobne wątpliwości ma Jowita Pustuł. – Jak podatnik ma dochować należytej staranności przy badaniu, czy kontrahent dokonuje rozliczeń z podmiotem z raju podatkowego? Ma prosić kontrahentów o wyjaśnienia, czy sam powinien wszcząć śledztwo? – pyta ekspertka.
Zdaniem Eweliny Stamblewskiej-Urbaniak nowy obowiązek jest nie tylko abstrakcyjny, lecz wręcz absurdalny. Ekspertka przypomina, że system regulacji cen transferowych opiera się na zasadzie ceny rynkowej. Obowiązki dokumentacyjne mają pozwolić podatnikowi wykazać, że relacja pomiędzy podmiotami powiązanymi lub podmiotami z raju podatkowego odpowiada warunkom rynkowym.
– Natomiast w tym przypadku podatnik staje przed abstrakcyjnym zadaniem – ma wykazać, że warunki transakcji realizowanej z podmiotem niepowiązanym odpowiadają warunkom rynkowym – zwraca uwagę ekspertka.
Zdaniem Eweliny Nowakowskiej w przepisach zabrakło przede wszystkim powiązania oceny dochowania należytej staranności z charakterem i skalą działalności płatnika.

Na zasadzie domniemania

Prawdopodobnie Ministerstwo Finansów zdawało sobie sprawę z tego, że będzie problem, dlatego w przepisach zapisano nowe domniemanie: domniemywa się, że rzeczywisty właściciel kontrahenta jest podmiotem z raju podatkowego, jeżeli kontrahent dokonuje rozliczeń z podmiotem z raju podatkowego.
Nie sprecyzowano jednak, o jakie rozliczenia tu chodzi. Zdaniem Jowity Pustuł równie dobrze może chodzić o sytuację, w której kontrahent naszej firmy (np. świadczącej nam usługi marketingowe) kupił telefon od firmy z Andory.
– Należałoby w takiej sytuacji przyjąć, że kontrahent posiada rzeczywistego właściciela w raju podatkowym, a to dla podatnika oznaczałoby obowiązek sporządzenia lokalnej dokumentacji cen transferowych do transakcji nabycia usług marketingowych, jeśli ta transakcja przekracza rocznie próg 0,5 mln zł – zwraca uwagę ekspertka.

Będą konsultacje

– Niestety, przyjęte w ustawie domniemanie w żaden sposób nie pomaga podatnikom. Wręcz przeciwnie, jest niezrozumiałe – uważa Ewelina Nowakowska.
W projekcie do nowelizacji ministerstwo nawiązało do pojęcia rzeczywistego właściciela (beneficial owner) używanego dotychczas na potrzeby podatku u źródła. Dlatego napisało, że odwołanie do tego pojęcia ma oparcie w bogatym dorobku doktryny i będzie rozwiązaniem mniej wątpliwym interpretacyjnie.
Ministerstwo Finansów zapowiedziało już rozpoczęcie konsultacji podatkowych w zakresie zmian w cenach transferowych.
– Mam nadzieję, że minister wyda interpretację ogólną, która dostarczy praktycznych wskazówek co do stosowania nowych regulacji. Ważne, by nie prowadziły one do nadmiernych obowiązków dokumentacyjnych, które będą niewspółmierne do celów fiskalnych – stwierdza Ewelina Stamblewska-Urbaniak.
Lokalna dokumentacja cen transferowych