Kolejna firma padła ofiarą zmienności decyzji ustawodawcy w czasie koronawirusa. NSA wstrzymał natomiast wykonanie decyzji wobec spółki, która z powodu pandemii znalazła się z trudnej sytuacji finansowej.

Tak wynika z dwóch najnowszych postanowień Naczelnego Sądu Administracyjnego. Jedno z nich obrazuje zamieszanie, jakie powstało w 2020 r. wskutek zawieszenia, a następnie odwieszenia przez ustawodawcę biegu terminów procesowych.

Zawieszone, odwieszone

Spółka, która padła ofiarą tego zamieszania, nie uiściła wskutek tego wpisu sądowego. W efekcie WSA w Krakowie odrzucił w czerwcu 2020 r. jej skargę.
Firma nie zgodziła się z tym, bo – jak tłumaczyła – miała prawo oczekiwać, iż dopóki trwa stan epidemii, dopóty termin do uiszczenia sądowego wpisu nie biegnie. Utwierdził ją w tym przekonaniu art. 15zzs ust. 1 pkt 1 ustawy antycovidowej z 2 marca 2020 r. (Dz.U. poz. 374 ze zm.). Przewidywał on zawieszenie biegu terminów procesowych i sądowych (w tym sądowoadministracyjnych) w okresie stanu zagrożenia epidemicznego i stanu epidemii ogłoszonego z powodu COVID-19.
Firma tłumaczyła, że na podstawie tego przepisu miała prawo oczekiwać, iż dopóki trwa epidemia, dopóty termin do uiszczenia wpisu sądowego od skargi nie biegnie.
Tak się jednak nie stało, bo – jak informowaliśmy na łamach DGP – mimo trwającej wciąż epidemii, w maju 2020 r. terminy procesowe zostały jednak odwieszone.
Nietrudno było przewidzieć, jakie będą skutki takiego zmiennego działania ustawodawcy. Zwróciliśmy na nie uwagę już w kwietniu ub.r. w artykule „Znów zaczną biec terminy. Spodziewajmy się chaosu” (DGP nr 83/2020 r.). Przestrzegaliśmy, że szczególnie muszą na to uważać podatnicy pozostający w przekonaniu, iż zawieszenie potrwa do końca stanu epidemii i zagrożenia epidemicznego.
‒ Jeżeli przywrócenie biegu terminów procesowych i sądowych nie zostanie bardzo wyraźnie zakomunikowane stronom postępowań, a nie tylko opublikowane w Dzienniku Ustaw, to jest pewne, że podatnicy będą masowo gubić terminy procesowe, w tym w tak ważnych czynnościach jak środki zaskarżenia – przestrzegał cytowany przez nas w artykule Gerard Dźwigała, radca prawny i doradca podatkowy w Kancelarii Dźwigała, Ratajczak i Wspólnicy.
O tym, że obawy były słuszne, przekonuje właśnie przykład spółki, której zażalenie oddalił NSA.
Spółka argumentowała, że jeżeli bieg terminów procesowych został przywrócony, to sąd powinien przynajmniej ją o tym poinformować i udzielić nowego terminu na wniesienie wpisu.
Zarówno WSA w Krakowie, jak i NSA orzekły jednak, że choć termin do uiszczenia wpisu od tej skargi został zawieszony 31 marca 2020 r., to jednak potem zaczął znowu biec 24 maja 2020 r. i w tej konkretnej sprawie upłynął 26 maja 2020 r. Skoro więc w tym czasie spółka nie uiściła wpisu, to należało jej skargę odrzucić.
‒ W sytuacji, gdy strona powinna znać prawo procesowe i śledzić jego zmiany, nielogicznym jest twierdzenie, że mogła zostać zaskoczona obowiązującą od 24 maja 2020 r. regulacją (…) w stopniu uniemożliwiającym jej uiszczenie wpisu – orzekł NSA.
Zwrócił też uwagę na bezwarunkowy charakter art. 220 par. 3 ustawy – Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 2325 ze zm.). Przepis ten obliguje sąd do odrzucenia skargi, od której nie został uiszczony wpis, niezależnie od przyczyn tego stanu rzeczy.

Przekroczony limit pomocy

Drugie z postanowień NSA, które zapadło 22 stycznia br., dotyczyło natomiast wstrzymania wykonania decyzji urzędu skarbowego odmawiającej rozłożenia na raty zapłaty zaległości w VAT. Fiskus odmówił, bo stwierdził, że wskutek wcześniejszego rozkładania zaległości na raty spółka przekroczyła już dopuszczalny limit pomocy de minimis.
Na dzień złożenia kolejnego wniosku miała już uregulowane ponad 6,2 mln zł. Do zapłaty pozostało jej jeszcze ponad 10,2 mln zł. Tłumaczyła, że przymusowa egzekucja tej kwoty zmusi ją do zlikwidowania działalności gospodarczej.
Spółka miała bowiem do spłacenia, oprócz zaległości w VAT, również kredyt. Do tego doszły skutki epidemii SARS-CoV-2. Wprowadzone przez rząd i ustawodawcę zakazy spowodowały, że obroty firmy w ujęciu rok do roku spadły o 35 proc., a zysk o 25 proc.
Początkowo spółka niczego nie wskórała. WSA w Łodzi oddalił jej skargę. Nie bez znaczenia było to, że zaległości w VAT wynikły z nieuprawnionego odliczenia podatku naliczonego, bo na podstawie faktur, które nie dokumentowały rzeczywistych zdarzeń gospodarczych. Z ustaleń prokuratury wynikało, że faktury te były wystawiane przez podmioty zamieszane w międzynarodowy proceder nielegalnego obrotu olejami: opałowym, smarowym i innymi oraz wprowadzania ich jako pełnowartościowego oleju napędowego na rynek europejski, z pominięciem akcyzy, VAT i opłaty paliwowej.
Spółka pogodziła się z tym, że musi zwrócić fiskusowi podatek, który odliczyła. Wnioskowała natomiast o kolejne rozłożenie spłat na raty. Podkreślała, że dotychczas współpracowała w tym zakresie z urzędem skarbowym i jeżeli teraz będzie musiała jednorazowo zapłacić ponad 10,2 mln zł, to niechybnie straci płynność finansową.

Lepiej w ratach niż w ogóle

Argumenty te przekonały Naczelny Sąd Administracyjny. Sąd podkreślił, że przyznanie podatnikowi ochrony tymczasowej stanowi odstępstwo od ogólnej reguły wyrażonej w art. 61 par. 1 prawa o postępowaniu przed sądami administracyjnymi. Z przepisu tego wynika, że wniesienie skargi do sądu nie wstrzymuje wykonania zaskarżonego aktu (w tym wypadku – decyzji). Zgodnie jednak z art. 61 par. 3 sąd może na wniosek skarżącego wydać postanowienie o wstrzymaniu wykonania tego aktu (decyzji) w całości lub w części, jeżeli zachodzi niebezpieczeństwo wyrządzenia znacznej szkody lub spowodowania trudnych do odwrócenia skutków.
NSA uznał, że w tej sprawie mamy do czynienia z taką właśnie sytuacją. Zwrócił uwagę na to, że zysk i obroty spółki systematycznie spadają. Nastąpiło to nie tylko w epidemicznym 2020 r., lecz już rok wcześniej, choć w nieco mniejszej skali. Skoro więc zysk firmy regularnie spada, to przy stosunkowo niewielkiej rentowności jest wielce prawdopodobne, iż jednorazowa zapłata ponad 10,2 mln zł doprowadzi firmę do zaprzestania działalności gospodarczej – stwierdził sąd.
Zwrócił uwagę na uzasadnienie wcześniejszych decyzji o rozłożeniu zapłaty zaległości na raty. Naczelnik urzędu skarbowego sam przyznawał w nich, że „w interesie publicznym jest otrzymanie należnych podatków nawet w okresie późniejszym niż wcale”.
NSA nawiązał też do Rekomendacji Komitetu Ministrów Rady Europy Nr R (89) z 13 września 1989 r. Wynika z niej, że sąd, orzekając w danej sprawie, powinien brać pod uwagę wszelkie okoliczności i interesy, bo niebezpieczeństwo wyrządzenia znacznej szkody lub spowodowania trudnych do odwrócenia skutków może zachodzić nie tylko po stronie wnioskodawcy.
NSA uznał, że w tej sprawie wstrzymanie wykonania zaskarżonej decyzji pozwoli spółce na zachowanie równowagi finansowo-płatniczej i na terminową wpłatę wynagrodzeń pracowniczych. Co więcej, uchroni ją przed koniecznością zwolnień w firmie lub przed brakiem możliwości regulowania innych zobowiązań wobec innych podmiotów na rynku.
Przywrócenie w maju 2020 r. biegu terminów procesowych spowodowało, że wiele firm „zgubiło” terminy procesowe ważne dla obrony w sądzie

orzecznictwo

Postanowienia NSA z 22 stycznia 2021 r. (sygn. akt I FSK 1631/20) i z 27 stycznia 2021 r. (sygn. akt I FZ 282/20). www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia