56,3 tys. zł nagrody w 2012 r. dostał dyrektor UKS w woj. kujawsko-pomorskim
Za co można dostać nagrodę? W przypadku naczelników US podstawą ich przyznania jest pismo Ministerstwa Finansów z 9 lipca 2008 r. (nr AP9/1141/19/HNG/08/5360). Urzędnicy nagradzani są za prawidłową realizację zadań, jakość pracy, obsługę podatnika, kreowanie właściwego wizerunku organów podatkowych i zaangażowanie w rozwiązywanie problemów merytorycznych i organizacyjnych.
W przypadku pracowników izby skarbowej podstawą jest zarządzenie dyrektora nr 10/2010 z 19 maja 2010 r., zgodnie z którym pod uwagę brane są działania zmierzające do: poprawy jakości pracy i jej organizacji oraz poprawy obsługi klienta i poprawy wizerunku izby.
Dyrektor IS w Łodzi, przyznając nagrody naczelnikom podległych sobie urzędów skarbowych, bierze pod uwagę stopień realizacji mierników, szczególne osiągnięcia w zakresie realizowanych zadań, nieprawidłowości przy wykonaniu zadań ustawowych i absencje chorobowe. W efekcie dokonanej analizy szefowie US otrzymali 614,5 tys. zł nagród w 2012 r. – średnio po prawie 21 tys. zł na głowę. I 148,5 tys. zł w I kw. 2013 r. (po 5,3 tys. zł). Niewiele mniej dostali też naczelnicy 14 urzędów skarbowych w Lubuskiem. Za 2010 r. w sumie 310,3 tys. zł (po 22 tys. na osobę), w 2011 r. – 249,1 tys. zł (17,7 tys. zł), w 2012 r. – 254,6 tys. zł (18 tys. zł), a w I kw. 2013 r. 52,6 tys. zł (średnio 3,7 tys. zł).
Sądząc po wielkości nagród, świetne wyniki pracy mają też naczelnicy na Podkarpaciu i w Lubelskiem. I tak 23 szefów US podlegających IS w Rzeszowie zainkasowało w sumie 381,2 tys. zł w 2010 r. (16 tys. zł na głowę), 289,5 tys. zł w 2011 r. (po 12 tys. zł) i 336,2 tys. zł w 2012 r. (14,6 tys. zł). Praca w I kw. br. zasiliła ich prywatne konta łączną kwotą 54,5 tys. zł.
W Lubelskiem 22 naczelników tamtejszych urzędów skarbowych otrzymało nagrody w łącznej wysokości 326,3 tys. zł (14,8 tys. zł) w 2010 r., 374 tys. zł w 2011 r. (17 tys. zł) i 379,1 tys. zł w 2012 r (17,2 tys. zł). Za pracę w pierwszych sześciu miesiącach tego roku otrzymali w sumie 174,9 tys. zł (7,9 tys. zł).
Inny klucz przyznawania nagród obowiązuje w urzędach kontroli skarbowej. W notatce z 21 listopada 2008 r. dla Andrzeja Parafianowicza, wiceministra finansów i generalnego inspektora kontroli skarbowej, której treść poznał DGP, ówczesny wicedyrektor departamentu kontroli skarbowej MF, a dziś jego dyrektor Jan Deliś, wnioskował o przyznanie nagród kwartalnych w zależności od wielkości urzędu. I tak 6 tys. zł proponował dla dyrektorów UKS zatrudniających powyżej 400 osób, a 5 tys. zł – poniżej. W notatce za II kw. 2010 r. już jako dyrektor departamentu Jan Deliś wspominał o uzależnieniu nagród od pozycji urzędu w rankingu sporządzonym na podstawie wytycznych w sprawie pomiaru efektywności pracy. Ile zatem dostają dyrektorzy UKS? Za I kw. 2013 r. wysokość nagród wahała się od 10,5 tys. zł do nawet 16 tys. zł.
Jeszcze wyżej honorowani są dyrektorzy izb skarbowych, na wypłaty dla których za 2012 r. poszło z budżetu w sumie 467,5 tys. zł. Najlepsi – a było ich dwóch – otrzymali nagrody po 36,2 tys. zł każdy.
Zgodnie z art. 93 ustawy o służbie cywilnej finansowe bonusy mogą być przyznane członkom korpusu za szczególne osiągnięcia. W praktyce są stałym kwartalnym dodatkiem do pensji urzędniczej.
– Kierownicy jednostek zawsze dostają nagrody, jakby mieli stale owe „szczególne osiągnięcia” – mówi jeden z urzędników.
Potwierdzają to dokumenty z poszczególnych izb skarbowych: przypadki nieprzyznania kwartalnej nagrody należą do rzadkości. Jednak zdaniem ministra Andrzeja Parafianowicza nagroda wręcz nie powinna być związana z efektami. W odpowiedzi na interpelację poselską w tej sprawie (2 listopada 2012 r., nr 10040) odpisał, że pomiędzy wydaniem decyzji podatkowej a ostatecznym rozstrzygnięciem danej sprawy upływa mnóstwo czasu, bywa, że kilka lat.
Związkowcy ze skarbówki wskazują na jeszcze jedną nieprawidłowość: wymóg uzgadniania systemu nagradzania ze związkami zawodowymi, czyli art. 27 ust. 3 ustawy o związkach zawodowych, co w praktyce nie jest przestrzegane.
Uporządkować sytuację ma wiceminister finansów Jacek Kapica nadzorujący administrację podatkową. W piśmie do dyrektorów izb skarbowych i naczelników urzędów skarbowych nakazuje dokonać przeglądu kryteriów przyznawania nagród pracownikom administracji podatkowej. Teraz ekstra pieniądze będą możliwe tylko za ekstra wyniki.
Stefan Płażek, adwokat specjalizujący się w prawie pracy, adiunkt na Uniwersytecie Jagiellońskim:
Administracja urzędnicza na szczeblu rządowym została pomyślana jako korpus służby cywilnej. Korpus oznacza także jednolitość i sprawiedliwość w traktowaniu i nagradzaniu. W przeciwieństwie do korpusu politycznego, korpusem służby cywilnej nie rządzi prawo dżungli, ale dość ścisłe reguły. Francuzi, którzy są twórcami idei korpusu mówią wręcz o „duchu korpusu” (esprit de corps), czyli wspólnych zasadach i aksjologii. Istniejąca sytuacja rozwarstwienia w aparacie skarbowym zasad wynagradzania pomiędzy stanowiskami kierowniczymi a resztą urzędników jest zdradą idei korpusu. Uznaniowość nie oznacza wszak dowolności. W nowoczesnym prawie administracyjnym także akty uznaniowe powinny być uzasadnione i podlegają weryfikacji. Przyczyną istniejącego stanu rzeczy jest do pewnego stopnia zbytnia skąpość regulacji normatywnych. Nie oznacza to jednak, że brak przepisów można zastępować prawem powielaczowym, jak usiłuje to robić swoim pismem wiceminister Kapica. Ja rozumiem, że jest kryzys i że w ten sposób usiłuje się zmotywować aparat skarbowy do pracy. Jednak lepsze wyniki to wysiłek wspólny całej jednostki, nie tylko jej kierownika. Powinno się to przekładać na nagradzanie (choć nikt nie mówi, by identyczne) wszystkich pracowników a nie tylko kadry kierowniczej.
Komentarze (34)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszezałóżmy spółkę cywilna niejawną Panie jako dr oddaję do dyspozycji swoją chałupę na śpital prywatny podobno już można (jak państwowe zamieniają
Tylko pluć umiecie na ludzi walczących z krętaczami, np. starsznie pokrzywdzonych przez urzędy w sprawie dochodów nieujawnioncyh.
To między innymi przez takich podatników od nieujawnionych, "Pani Nino" (26.) - wielu kludzi będzie miało jeszcze długo najniższą krajową.
a może, "Pani Nino", zainteresuje Panią, że autorka artykułu ma 9-procentowy podatek, bo 50% to koszty uzyskania przychodu?
Z rzetelnością właściwą dziennikarzom nie będę wnikał, czy faktycznie koszty 50% są spełnione w przypadku pani dziennikarz GPr.
Ważne żeby nieść przekaz - patrzcie ludzie, są równi i równiejsi!
Niezależnie jakie wtedy były rządy (abstrahuję) - przyanjmniej się tłumaczyli.
MF dzisiaj na każdy temat milczy albo mówi że deszcz pada jak plują.
Tymczasem oodchodzący pan JVR zapewne nie odróżniał US od UKS.
Dobra, zlikwidujmy też wydziały komunikacji, jeździć się będzie na autach bez tablic rejestracyjnych, zobaczymy czy Ci będzie tak wesoło, jak ktoś Cię stuknie autem niezarejestrowanym i odjedzie.
Albo mimo całokształtu słusznych narzekań na służbę zdrowia - czy Ci będzie wesoło jak w obliczu braku podatków za 5-dniowy pobyt w szpitalu zabulisz 20.000 zł.
do tych galerii handlowych po prezenty na święta (czyli prywatna potrzeba) full ludzi podjeżdza wypasionymi furami, kupionymi na firmę, z odliczonym VAT 60% do 6.000 (i możliwością odsprzedaży ze stawką zwolnioną, zaś po 5 latach w ogóle korekty VAT odliczonego nie muszą robić), paliwem wliczonym w koszty itp.
Kobieto z Otwocka - w Otwocku jest ośrodek szkoleniowy dla skarbówki, przyuważ może czy przyjeżdzający tam ludzie są jakoś wielce zamożni.
Nie, oni muszą tłuc się tam np. z Jeleniej Góry całą noc pociągiem, bo nie można zrobić ośrodka szkoleniowego we Wrocławiu czy Poznaniu.
Dodatkowo - ci ludzie na nadal obowiązujących "druczkach" delegacji mają wpisane m.in. pociąg, autobus, ..., FURMANKA!
Polska administracja! Furmanka + zabezpieczanie szaf z dokumentami na referentkę z plasteliną!
Gdzieś we Francji to pewnie wszystko na kody dostępu jest, a w USA czy Japonii to już moze zabezpieczenia na czytnik linii papilarnych!
zajmją się VZM-1, obsługują akcję zeznań PIT, comiesieczną akcję VAT, zaświadczeniami, VAT-24 i VAT-23, SD-ZD2, itp, itd. To dopiero będzie hit!
Witam, tylko jedno pytanie mam, gdzie to w prywatnych firmach płacą po 1.200.-zł premii ??? chyba że stawka godzinowa- głodowa a premia uznaniowa / do obciosania z lekka lub z grubsza/ to jeszcze rozumiem, ale przecież w firmach prywatnych tylko szukają pretekstu żeby "zabrać premię" nie dać. Nie, nie zgadzam się z nr.16, przecież premia w z-dzie prywatnym to nadzieja, a nadzieja to matka ..., czyż nie ???
Pozdrawiam XXXX
-za co urzędnicy biorą premię??? ktoś powie że za dobrą pracę.A ja powiem,że za dobrą pracę jest comiesięczna pensja,gdy pracownik pracuje źle wtedy zabiera mu się część pensji lub zwalnia i na to miejsce przyjmuje kogoś kto będzie chciał pracować,i to dobrze pracować. A wybierać jest z czego kolejka ludzi wykształconych i chętnych do pracy jest długa
Natomiast mimo powyższego:
1) 21 tys. zł na głowę na rok czyli będzie z 14-15 tys. netto - to jakieś 1.200 zł premii na miesiąc. W wielu prywatnych firmach co druga osoba ma taką premię.
2) Większym marnotrawstwem pieniędzy publicznych chyba stało się prenumerowanie Gazetki "Prawnej" z tytułami faktowsko - superexpressowskimi.