W 17 krajach UE obowiązuje już podatek od aut uzależniony od emisji spalin, natomiast polskie Ministerstwo Finansów nie pracuje nad podatkiem ekologicznym.
Coraz więcej krajów europejskich wprowadza roczną opłatę za korzystanie z samochodów uzależnioną od wielkości emisji spalin. Również kraje spoza Unii popierają ten model opodatkowania samochodów. Od 1 września 2010 r. wprowadza go Jersey. A Polska?
– Obecnie Ministerstwo Finansów nie prowadzi żadnych prac związanych ze zmianą systemu opodatkowania samochodów osobowych – odpowiada Sylwia Stelmachowska z Ministerstwa Finansów.
Dodaje, że nie rozpoczęto prac nad nowym systemem, ponieważ żaden dokument nie uzyskał statusu projektu, który byłby skierowany na ścieżkę legislacyjną, ani nie przyjęto też założeń dotyczących tego tematu, nad którymi można by pracować.
Bardziej aktywne w tym zakresie jest Ministerstwo Gospodarki, nadzorujące prace zespołu ds. motoryzacji, który ma opracować rozwiązania sprzyjające rozwojowi ekologicznych pojazdów (pisaliśmy o tym w „DGP” nr 125/2010).

Akcyza nie wystarcza

Obecnie funkcjonujący w Polsce system podatku akcyzowego na auta osobowe silnie różnicuje stawki podatku w zależności od pojemności skokowej silnika. Według Jarosława Nenemana, byłego wiceministra finansów, zwiększa on koszty zakupu, szczególnie nowych samochodów osobowych, a sprzyja przywozowi używanych samochodów z zagranicy.
– Podatek ekologiczny – coroczna niska opłata uzależniona np. od pojemności silnika i spełnienia norm emisji spalin – mógłby stanowić bodziec na rzecz kupowania nowoczesnych samochodów – stwierdza Jarosław Neneman.
Dodaje, że ważne jednak będzie założenie, że zastąpienie akcyzy podatkiem ekologicznym byłoby neutralne dla budżetu, obciążenie kierowców nie zwiększyłoby się (byłoby natomiast inaczej rozłożone), więcej płaciliby posiadacze starych samochodów o dużych silnikach niespełniających współczesnych norm emisji spalin.
– Zastąpienie akcyzy podatkiem ekologicznym oznacza wprowadzenie nowego podatku – a to jest w Polsce politycznie niepoprawne – u nas (w przeciwieństwie do innych krajów) podatki się obniża, a nie podnosi. Nie ma przy tym znaczenia, że po wprowadzeniu tego podatku nastąpiłaby likwidacja innego podatku ani to, że obecny system jest niesprawny i zniechęca do zakupu nowych samochodów – wyjaśnia Jarosław Neneman.
Jego zdaniem podatek ekologiczny to kolejna podatkowa ofiara bieżącej polityki – dyskutuje się o nim od pięciu lat, ale żadnemu rządowi nie starczyło odwagi, by go wprowadzić.



Idea już była

Wprowadzenie podatku ekologicznego jest pomysłem na ograniczenie sprowadzania starych oraz wyeksploatowanych aut do Polski, sposobem na promowanie rozwoju oraz wykorzystanie ekologicznych rozwiązań, przejawem chęci ograniczenia rejestracji pojazdów niespełniających ogólnoeuropejskich norm bezpieczeństwa oraz środowiskowych, jak również próbą obniżenia średniej wieku samochodów poruszających się po polskich drogach. Tak koncepcję podatku ekologicznego postrzega Joanna Włodarczyk, ekspert w CMS Cameron McKenna, która uważa, że wraz z koncepcją podatku uzależnionego od emisji spalin pojawia się szansa na likwidację podatku akcyzowego.
– Idea tego podatku w Polsce nie jest nowa. Przewiduje się, że podatek ekologiczny będzie płacony co roku, a jego wysokość zostanie uzależniona od wieku samochodu oraz od poziomu emitowanych spalin – tłumaczy Joanna Włodarczyk.

Branża chce zmian

Dzięki odpowiedniemu kształtowaniu polityki podatkowej na danym rynku może się sprzedawać mniej lub więcej samochodów. Zdaniem Wojciecha Drzewieckiego, eksperta z IBRM Samar, obecna polityka podatkowa przyczynia się do ograniczenia możliwości rozwojowych rynku. Nie sprzyja ona zakupom samochodów nowych, lecz preferuje samochody używane.
– Jest to dziwne, gdyż we wszystkich krajach Unii dba się o to, aby rynek aut nowych rozwijał się jak najlepiej. Oczywiście podatki nie mogą ograniczać prawa obywatela do posiadania auta, do tzw. mobilności. Od dawna twierdzimy, że podatek akcyzowy powinien zostać zlikwidowany – postuluje Wojciech Drzewiecki.
Według eksperta jest to narzędzie czysto fiskalne. Najlepiej byłoby, aby obciążenia podatkowe były jak najmniejsze lub wręcz żeby ich nie było, bo im mniejsze koszty zakupu, tym większe możliwości klientów. Wątpliwe jest jednak, aby państwo zrezygnowało z tego dochodu. Kwestią najważniejszą przed wdrożeniem nowego systemu jest rozwiązanie problemu dotyczącego tych wszystkich, którzy mają dzisiaj auto, zapłacili akcyzę i nie zamierzają go zmieniać. Nikt nie chce płacić kilka razy za to samo.
– Bez właściwego rozwiązania w tej materii przekonanie kogokolwiek do nowej formuły będzie niemożliwe – uważa Wojciech Drzewiecki.
Jeżeli chodzi o parametry wykorzystywane do obliczania podatku, to jest ich co najmniej kilka. Dostępne są w homologacji samochodu lub zapisane bezpośrednio w dowodzie rejestracyjnym. Kwestią jest tylko opracowanie odpowiedniej formuły. Istotne jest, aby przyjęte rozwiązanie zachęcało, a nie zmuszało do zakupu aut oszczędnych z punktu widzenia zużycia paliwa, a więc pośrednio ekologicznych.
18,6 proc. wynosi akcyza na auta osobowe o poj. silnika powyżej 2000 cm sześc.
3,1 proc. wynosi akcyza na auta osobowe o poj. silnika do 2000 cm sześc.