Akty prawa unijnego i umowy międzynarodowe muszą być tłumaczone na język polski. W polskich wersjach językowych przepisów podatkowych zdarzają się błędy i nieścisłości. Skutki złych tłumaczeń utrudniają życie podatnikom i pracę sądów administracyjnych.
Po raz pierwszy Naczelny Sąd Administracyjny zwrócił uwagę w swoim sprawozdaniu rocznym za 2009 rok na problemy związane z błędnymi tłumaczeniami aktów prawa unijnego. Pierwsze problemy ujawniły się już w sprawach celnych. Błędów jest jednak dużo więcej. Dla przykładu znaczący problem pojawił się w umowie o unikaniu podwójnego opodatkowania między Polską a Irlandią.

Złe tłumaczenia

Wejście Polski do Unii Europejskiej spowodowało, że prawo unijne stało się częścią polskiego systemu prawnego. Jak wyjaśnia Lesław Mazur, doradca podatkowy z Ernst & Young, zarówno konstytucja, jak i ustawa o języku polskim wymagają, aby wszelkie akty prawne, w tym umowy międzynarodowe, były w polskiej wersji językowej. Ponadto zgodnie z prawem wspólnotowym akty prawne adresowane do ogółu obywateli lub państw członkowskich muszą być publikowane we wszystkich językach państw członkowskich.
Wymóg tłumaczenia skomplikowanych aktów prawnych wywołuje dużo trudności.
– Błędy i niejasności w tłumaczeniach aktów prawnych nie dotyczą tylko przepisów celnych – mówi Adrian Jonca, doradca podatkowy z Beiten Burkhardt.
Błędy w tłumaczeniach wyszły na jaw już w wielu sprawach podatkowych. Przykłady to: umowy między Polską a Niemcami, czy Austrią i wiele aktów prawa UE.
– Zdarzają się dyrektywy oraz rozporządzenia, których polska wersja nie odpowiada ani angielskiej, ani francuskiej – podkreśla Adrian Jonca.
Lesław Mazur jako przykład wskazuje na tłumaczenie tzw. dyrektywy kapitałowej dotyczącej opodatkowania m.in. aportów. Angielskie pojęcie „branch of activities” zostało przeniesione do polskiej ustawy jako „oddział”, podczas gdy chodziło o „zorganizowaną część przedsiębiorstwa”.



Problem mają wszyscy

W przypadku wykrycia błędu w polskim tekście podatnicy powołują się na wersję francuską czy angielską. Są to oficjalne robocze języki UE.
Adrian Jonca zauważa, że polskie sądy często opierają się na wersji polskiej, co powoduje duże zamieszanie. Argumentują, że zgodnie z traktatem unijnym (TWE) wszystkie wersje językowe publikacji w Dzienniku Urzędowym UE mają takie samo brzmienie.
– Jeżeli tekst został przetłumaczony na język narodowy i opublikowany, to jest wiążący. Zakładamy domniemanie prawidłowości tłumaczenia tekstów – wyjaśnia prof. Zbigniew Kmieciak, sędzia w Izbie Finansowej NSA.
Nawet jeśli sędzia ma wątpliwości co do prawidłowości tłumaczenia, jest związany polską wersją tekstu. Tak samo jest z tłumaczeniami dokumentów znajdujących się w aktach sprawy. Nawet jeżeli sąd dysponuje oryginałem, to i tak wiąże go wersja przetłumaczona przez tłumacza przysięgłego. Także gdy sędzia znakomicie zna język obcy.
– Każda wątpliwość powinna być rozstrzygana na korzyść podatnika – mówi Adrian Jonca. Powołując się na orzecznictwo Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości (ETS), wskazuje na konieczność stosowania w takim przypadku wykładni systemowej. Należy też odwołać się do więcej niż jednej wersji językowej tekstu.

Eliminacja błędów

Początkowo problemy z tłumaczeniami wynikały z liczby aktów, jakie musiały zostać przetłumaczone w związku z przystąpieniem Polski do UE. Tłumaczeniami zajmowały się często osoby, które nie dysponowały wystarczającą wiedzą prawniczą. Ten problem udało się opanować.
– Polskie wersje nowych aktów wspólnotowych są obecnie lepsze – podkreśla Adrian Jonca.
Profesor Zbigniew Kmieciak uważa jednak, że nie znajdziemy żadnego cudownego remedium, które pozwoli na ograniczenie błędów w tłumaczeniach.
Prawo ze swej natury jest niespójne, poza tym poszczególne systemy prawne operują autonomicznymi pojęciami prawnymi. Dodatkowo w przypadku prawa unijnego jest tak, że często przyjmujemy pewne pojęcie, wyrywając je z kontekstu znaczeniowego. Jedynym rozwiązaniem jest korzystanie z pracy tłumaczy profesjonalistów w danej dziedzinie, np. prawa podatkowego. Niedostatki i błędy tłumaczenia mogą bowiem sprawić, że ten sam akt będzie w każdym z państw członkowskich inaczej rozumiany.