"Jeśli chcemy utrzymać tempo wzrostu, odpowiedzialność za budżet i za obniżanie deficytu budżetowego oraz wzrost zarobków to intensywne obniżanie podatków w perspektywie tego roku nie jest realistyczne" - podkreślił szef rządu na piątkowej konferencji prasowej podsumowującej pół roku pracy swojego gabinetu.
"Wchodzimy w czas, w którym będzie obowiązywała podwójna stawka od dochodów osobistych - 32 proc. i 18 proc. Rozpoczęliśmy realną pomoc, szczególnie ludziom najsłabiej zarabiającym - czyli podwyżki płac, o wiele za małe, żeby ludzie się cieszyli, a o wiele za duże, by powiedzieć odpowiedzialnie, że możemy obniżyć podatki, czy znieść kolejny podatek" - dodał premier.
Minister finansów Jacek Rostowski wyjaśnił, że wprowadzona w tym roku ulga prorodzinna oraz obniżenie składki rentowej oznacza zmniejszenie przychodów budżetowych o 19 mld zł. Natomiast wprowadzenie w 2009 r. podwójnej stawki od dochodów osobistych - 32 proc. i 18 proc. to koszt dla budżetu na poziomie 7,5 mld zł.
Premier zapewnił, że rząd chce dalej obniżać deficyt budżetowy oraz "dbać o wzrost zarobków Polaków". Do końca kadencji rządu, premier chce, by płace nauczycieli wzrosły o 50 proc.
"Będziemy starali się szukać ulg, tam, gdzie one są, tam gdzie haracz jest nieuzasadniony. Klasycznym tego przykładem jest abonament (telewizyjny)" - powiedział szef rządu.
Tusk zapowiedział również, że w ramach ograniczania wydatków publicznych, do końca tego roku rząd planuje likwidację Agencji Mienia Wojskowego.
Według ministra finansów, wzrost gospodarczy w tym roku wyniesie 5,5 proc. Przypomniał również o obniżaniu deficytu budżetowego o 0,5 proc. PKB rocznie przez następne trzy lata.
Szef rządu zapowiedział, że wprowadzenie podatku liniowego będzie możliwe pod koniec kadencji jego rządu.
Tusk pytany o termin wejścia Polski o strefy euro odpowiedział: "nie mam na ten temat opinii"
"Realizm i odpowiedzialność za finanse publiczne - jaką zaprezentował minister Rostowski - każe nam powiedzieć, że wprowadzenie podatku liniowego z tego punktu widzenia możliwe jest pod koniec kadencji (rządu). Liczymy, że nie w 2009 r., ale w 2010 chyba bylibyśmy w stanie taką reformę, jeśli chodzi o finanse publiczne, przeprowadzić" - podkreślił premier.
Tusk pytany o termin wejścia Polski o strefy euro odpowiedział: "nie mam na ten temat opinii".
"Wyznaczyliśmy sobie z panem ministrem Rostowskim i całym moim rządem ambitny plan przygotowania Polski do wejścia do strefy euro. Dużo trudniejsze, niż podjęcie decyzji na tak czy na nie, jest uzyskanie takich standardów w finansach publicznych i takiej sytuacji gospodarczej, która spowoduje, że nasi partnerzy z Unii Europejskiej powiedzą: Polska zdała ten trudny egzamin, spełnia kryteria wymagane przy przyjęciu do strefy euro" - wyjaśnił szef rządu.
Nie wykluczył też przeprowadzenia referendum w tej sprawie.
Komentarze (35)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeJeśli premier nie ma zdania na temat wprowadzenia waluty euro - to ja już nie mam pytań. Jedź Donald do Peru i nie wracaj.
hura !
http://praca.gazetaprawna. pl/artykuly/19751,od_czerwca_wlasciciele _firm_zaplaca_do_zus_wyzsze_skladki.html
Trywialny przykład przy kampanii na prezydenta: będąc w Leżajsku obiecywałeś że mimo wyniku za rok i tak przyjedziesz. Mija 2 lata nie ma cie i oby ciie nie było :P
Od kiedy to składka rentowa stanowi dochód budżetu?
W jaki sposób rząd zamierza "dbać o wzrost zarobków Polaków"? Przeciez zarobki reguluje rynek pracy a nie rząd? A jednocześnie odżegnuje się od jedynego realnego wpływu na moje zarobki- tzn. obniżki podatków i wszelkiej maści haraczy?
Kochany rządzie, jak już coś opowiadacie, to weźcie pod uwagę że niewykształceni i roszczeniowo nastawieni (co zwykle idzie w parze) i tak was nie zrozumieją a wykształceni natychmiast wychwycą wszelkie bzdury ktore głosicie i natychmiast stracicie u nich zaufanie....
wobec niespełnionych obietnic rządu PO należy się zastanowić, ażeby tą odezwę do Narodu wprowadzić w życie. Tak naprawdę to Tusk wszystkich oszukał obiecując złote góry. Całe nasze społeczeństwo zostało oszukane.
Jednak Kaczyński miał rację twierdząc, że za rządów PO bogaty będzie bagatszym natomiast biedny biedniejdszym. Żal tych emerytów i rencistów, którzy są najwięcej poszkodowani i oszukani. Waloryzacja 6% w stosunku do ubiegłorocznych podwyżek to kpina i śmiech. Mam nadzieje, że ta grupa społeczna zapamienta doskonale obietnice PO i Tuska. W każdym bądz razie
Słonce Peru może wybić sobie z głowy prezydenture.