Fiskus jest nieugięty: dofinansowania i rekompensaty za wzrost cen prądu wypłacone za 2019 r., są opodatkowane – twierdzi. Zdaniem ekspertów taka wykładnia prowadzi do absurdu
Chodzi o 4 mld 435 mln zł przyznane tytułem dopłat i rekompensat. Takie dane przekazała DGP państwowa spółka Zarządca Rozliczeń, która te dofinansowania wypłacała.
Gros z tej kwoty dostały firmy energetyczne, do których poszło 3 mld 284 mln zł tytułem zwrotu różnicy ceny za prąd plus ponad 1 mld 76 mln zł rekompensat.
Reszta pieniędzy – niecałe 80 mln zł – trafiła do firm (średnich i dużych), które musiały płacić wyższą cenę za energię w drugiej połowie 2019 r. (patrz infografika).
Problem mają zarówno firmy energetyczne, którym rekompensowano straty związane z zamrożeniem cen prądu przez cały 2019 r., jak i więksi odbiorcy końcowi, którzy w drugiej połowie ubiegłego roku kupowali energię po cenach rynkowych i w związku z tym mogli starać się o dofinansowanie.
DGP
Wszystkie one zgodnie z wykładnią fiskusa muszą teraz oddać 19 proc. podatku od pozyskanych kwot.
Nie ulega wątpliwości, że gdyby prąd był sprzedawany po wyższych cenach, to firmy energetyczne miałyby z tego tytułu przychód.
Eksperci patrzą na to jednak inaczej.
– Przedsiębiorcom wyrównywano straty wynikające z określonego działania władzy publicznej. Dlatego absurdem jest nawet rozważanie opodatkowania tych kwot. Nie może być tak, że rząd decyduje się na utrzymanie zaniżonej ceny prądu i wypłaca z tego tytułu pomoc, ale jednocześnie nie informuje się odbiorców o tym, że powinni od tych kwot zapłacić podatek – komentuje Wojciech Krok, doradca podatkowy w kancelarii Parulski i Wspólnicy.
Podobnego zdania jest Krzysztof Wiński, ekspert podatkowy w PwC. – Jeśli Skarb Państwa wypłaca wsparcie, aby rekompensować skutki działania ustawodawcy, to nie powinien na tym dodatkowo zarabiać. Jeśli zaś intencją fiskusa było opodatkowanie tych kwot, to powinno być to jasne od początku, a nie niemal po roku, wskutek kontrowersyjnych interpretacji indywidualnych – mówi Wiński.

Dopłata do prądu…

Chodzi o podatkowe skutki nowelizacji ustawy o podatku akcyzowym z 28 grudnia 2018 r. (Dz.U. poz. 2538 ze zm.), która miała zapobiec skutkom wzrostów cen prądu w drugiej połowie 2018 r. Ustawodawca zdecydował się w związku z tym:
  • zamrozić ceny prądu dla odbiorców końcowych na poziomie z 30 czerwca 2018 r.,
  • obniżyć stawkę akcyzy od prądu z 20 zł do 5 zł za 1 megawatogodzinę,
  • obniżyć o 95 proc. stawkę opłaty przejściowej.
W pierwszej połowie 2019 r. z niższych, administracyjnych cen korzystali wszyscy końcowi odbiorcy prądu, a firma energetyczna mogła w związku z tym pozyskać od specjalnego państwowego podmiotu (spółki Zarządca Rozliczeń) wsparcie, czyli tzw. kwotę różnicy ceny między:
  • wielkością przychodów wynikających z zamrożonych cen a wielkością kwot, które uzyskałaby po cenach rynkowych,
  • wielkością kosztów nabycia prądu wynikających z zamrożonych cen, a wielkością kwot, które odbiorca końcowy zapłaciłby według ceny rynkowej.
W czerwcu 2019 r. przepisy zostały znowelizowane (Dz.U. poz. 1210). Spółki energetyczne mogły starać się wyłącznie o rekompensatę finansową za sprzedaż prądu po zaniżonych cenach na rzecz niektórych odbiorców końcowych (przede wszystkim mikro i małych przedsiębiorców).
Średnie i duże firmy płaciły za prąd już wedle cen rynkowych, ale mogły starać się o dofinansowanie z tego tytułu (pomoc de minimis), czyli nie więcej niż 200 tys. euro w ciągu trzech lat.
Jeszcze inny mechanizm wprowadzono dla około 300 podmiotów szczególnie energochłonnych, które na podstawie ustawy z 19 lipca 2019 r. (Dz.U. poz. 1532) mogły starać się o odrębną pomoc od Urzędu Regulacji Energetyki (a nie od państwowej spółki Zarządca Rozliczeń).

…ale z podatkiem

Taki system wsparcia funkcjonował przez cały 2019 r. i nie budził wtedy wątpliwości podatkowych. Co więcej, jeszcze w kwietniu br. dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej stwierdził, że rekompensata do cen prądu nie jest przychodem, bo art. 12 ust. 4 pkt 14 ustawy o CIT wyklucza z podatkowych przychodów wartości nieodpłatnych lub częściowo odpłatnych świadczeń finansowanych ze środków budżetu państwa w ramach rządowych programów. (interpretacja z 14 kwietnia 2020 r., sygn. 0114-KDIP2-1.4010. 49.2020.1.MR).
Problem powstał, gdy dyrektor KIS zmienił zdanie i w kolejnej interpretacji – z 5 maja br. (sygn. 0111-KDIB1-1.4010. 25.2020.2.NL) – uznał, że wskazany przepis dotyczy tylko świadczeń niepieniężnych. Skoro więc spółce wypłacono pieniądze, to powinna od nich uiścić podatek.
Zwróciliśmy na to uwagę w artykule „Rekompensata za prąd. Jest przychód czy go nie ma?” (DGP nr 98/2020).
Obie interpretacje dotyczyły identycznego stanu faktycznego; w obu przypadkach chodziło o odbiorców końcowych, którzy wystąpili o dofinansowanie (pomoc de minimis) należne za drugą połowę 2019 r.
Obie zostały wycofane z bazy interpretacyjnej Ministerstwa Finansów. Teraz pojawiła się kolejna, w której dyrektor KIS znów nakazał opodatkowanie wsparcia (interpretacja z 21 lipca br., sygn. 0111-KDIB1-1.4010.221.2020.1.NL).
Tym razem pytania zadała firma energetyczna, która pozyskała różnicę ceny (za pierwsze półrocze 2019 r.) i rekompensatę (za drugie półrocze 2019 r.). Ona również podkreśliła, że otrzymane pieniądze pochodzą ze środków budżetu państwa wypłacanych w ramach programu rządowego i tym samym, zgodnie z art. 12 ust. 4 pkt 14 ustawy o CIT, nie powinny być opodatkowane.
Dyrektor KIS uznał jednak, że wypłacana firmie energetycznej rekompensata nie realizuje żadnego celu publicznego i jako świadczenie pieniężne podlega opodatkowaniu.

Krytyczni eksperci

Z taką wykładnią fiskusa nie zgadzają się dr Radosław Bulejak i dr Jacek Matarewicz, eksperci Business Centre Club.
– Gdyby ustawodawca chciał opodatkować kwoty wsparcia, wyraziłby to wprost w przepisach o cenach prądu. Tymczasem ustawodawca z własnej inicjatywy przyjął obniżoną cenę zakupu energii i zobowiązał do jej stosowania przedsiębiorstwa energetyczne. Mechanizm stabilizacji cen prądu nie wiązał się więc z żadnym dodatkowym świadczeniem dla odbiorców wsparcia – mówi Radosław Bulejak.
Jacek Matarewicz zauważa, że dofinansowania przewidziane w nowelizacji z 28 grudnia 2018 r. ustawy o podatku akcyzowym nie równoważą nawet faktycznej różnicy przychodów ze sprzedaży energii, bo opierają się na średnioważonej ceny energii elektrycznej i odpowiednim algorytmie przyjętym przez ministra energii w rozporządzeniu z 19 lipca 2019 r. (Dz.U. poz. 1369).
– Nie można więc uznać, że dofinansowanie jest składową ceny. Znajduje to potwierdzenie w art. 8 ust. 11 nowelizacji ustawy akcyzowej z 28 grudnia 2018 r. dotyczącej cen prądu, gdzie wskazano wprost, że wsparcie nie ma wpływu na cenę energii elektrycznej.
Krzysztof Wiński dodaje, że sam mechanizm wsparcia nie był najlepiej skonstruowany. – Znam przedsiębiorców, u których wzrost cen w 2019 r. nie był istotny, a jednak pozyskali duże wsparcie. Takie same kwoty wypłacano przedsiębiorcom, którzy realnie odczuli podwyżki. Opodatkowanie wsparcia może nie okazać się wielkim problemem dla tych pierwszych, ale dla pozostałych może okazać się ogromnym ciosem. Szkoda, że nie wzięto tego pod uwagę przy konstruowaniu przepisów – podsumowuje ekspert PwC.

Co z kosztami

Według ekspertów, zaakceptowanie stanowiska fiskusa nastręcza problemów ze zidentyfikowaniem, jakie koszty uzyskania przychodu mogłyby pomniejszać przychód z tytułu dofinansowań.
– Należy pamiętać, że podstawą opodatkowania jest dochód, a nie przychód. Tylko w wyjątkowych sytuacjach i to wprost wyrażonych w ustawie ustawodawca opodatkowuje przychód. Oznacza to, że opodatkowanie samej kwoty różnicy ceny i rekompensaty (bez kosztów podatkowych) godziłoby w podstawowe zasady podatku dochodowego – komentują eksperci z BCC
Pytania o opodatkowanie rekompensat zadaliśmy również Ministerstwu Finansów, ale do zamknięcia numeru resort nie odpowiedział na nie.