Wykonawca może pomniejszyć przychód o opłaty administracyjne, które poniósł w imieniu i na rzecz inwestora, ale miał skalkulowane w swoim wynagrodzeniu – orzekł wczoraj NSA.
Dotychczas orzecznictwo w tego typu sprawach było niekorzystne dla podatników. Przykładem wyrok NSA z 6 kwietnia 2017 r. (sygn. akt II FSK 3661/16), który zapadł w sprawie tej samej spółki i w identycznym stanie faktycznym.
Uzasadniając wczorajszy wyrok, sędzia Grażyna Nasierowska wyjaśniła, że skład orzekający w tej sprawie nie zgadza się z tamtym orzeczeniem sprzed trzech lat.
Warunki przetargu
Chodziło o spółkę z branży elektroenergetycznej, która wygrała przetarg na budowę linii energetycznej. Inwestycja była realizowana na podstawie Prawa zamówień publicznych (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 1843 oraz z 2020 r. poz. 288 ze zm.).
Przystępując do przetargu, a następnie do podpisania umowy spółka zgodziła się na warunek postawiony przez inwestora – że wydawane na niego wszelkie decyzje administracyjne oraz pozwolenia będą pozyskiwane przez wykonawcę. Wykonawca miał również regulować wszystkie związane z tym wydatki i opłaty i wkalkulowywać je w swoje zryczałtowane wynagrodzenie. Wykonawca nie obciążał już więc inwestora odrębnie opłatami ponoszonymi w jego imieniu i na jego rzecz.
Pytanie sprowadzało się do tego, czy opłaty wynikające z decyzji, wyroków sądów oraz pozwoleń wydanych na inwestora mogą być kosztami uzyskania przychodów wykonawcy.
Sprawniej i taniej
On sam uważał, że wydatki te mogą być jego kosztem. Tłumaczył, że potrafi bowiem wszystkie te pozwolenia szybko i sprawnie załatwić, a żeby uzyskać zwrot wydatków, nie musi prowadzić szczegółowej buchalterii. Przekonywał, że taki model biznesowy najlepiej sprawdza się w praktyce, jest najefektywniejszy i najtańszy.
Owszem – dodał – mógłby refakturować te koszty na inwestora, ale wówczas musiałby zbierać faktury na wszystkie podejmowane czynności.
Tłumaczył, że choć reguluje opłaty w imieniu i na rzecz inwestora, to de facto wydatki te służą osiągnięciu przychodu przez niego samego. Są bowiem nierozerwalnie związane z realizacją zamówienia.
Przychód jest, kosztu brak
Z ostrożności we wniosku o interpretację wykonawca dodał, że gdyby organ podatkowy odmówił mu zaliczenia wydatków do kosztów, to powinien również stwierdzić, że nie stanowią one dla niego przychodu.
Dyrektor Krajowej Administracji Skarbowej rzeczywiście nie zgodził się na zaliczenie tych wydatków do kosztów wykonawcy. Zarazem jednak stwierdził, że całe otrzymane od inwestora wynagrodzenie będzie przychodem wykonawcy.
W sprawie kosztów wyjaśnił, że wydatek jest cudzy (inwestora) i dlatego nie może go rozliczyć wykonawca. Gdyby na to pozwolić, to mogłoby dojść do sytuacji, w której ten sam wydatek byłby odliczony przez obie strony umowy – stwierdził fiskus.
Zgodził się z nim Wojewódzki Sąd Administracyjny w Olsztynie. Podkreślił, że adresatem decyzji administracyjnych, wyroków i pozwoleń jest inwestor, a nie spółka, która działa jedynie w jego imieniu i na jego rzecz. – To inwestor ponosi ryzyko braku zrealizowania inwestycji w przypadku nieotrzymania pozwoleń i to on jest podatnikiem – wskazał sąd.
Dodał, że przyjęty w umowie między kontrahentami model współpracy nie może mieć wpływu na możliwość ujmowania wydatków w kosztach.
Dwóch podatników
Inaczej orzekł wczoraj Naczelny Sąd Administracyjny. Sędzia Grażyna Nasierowska wyjaśniła, że organ podatkowy i sąd I instancji nie mają racji, bo podatników jest dwóch.
– Nie tylko inwestor, ale również wykonawca jest podatnikiem – powiedziała sędzia. Podkreśliła, że z art. 15 ustawy o CIT nie wynika, jakoby ktoś, kto realizuje cudze wydatki, nie był podatnikiem.
NSA zbił też argument fiskusa, że potraktowanie wykonawcy jako podatnika mogłoby prowadzić do podwójnego odliczenia tych samych kosztów przez obie strony umowy.
– Żeby to sprawdzić, wystarczy przeprowadzić kontrolę krzyżową – powiedziała sędzia Nasierowska. Dodała, że nie można z góry zakładać nieuczciwości podatników.
Przywołała również interpretację podatkową z 29 listopada 2018 r. (sygn. 0115-KDIT3.4011.452.2018.1.PSZ). Dotyczyła ona doradcy podatkowego, który umawiał się ze swoimi klientami w ten sposób, że w ich imieniu i na ich rzecz będzie regulował opłaty sądowe i uwzględni je w wysokości należnego mu wynagrodzenia. W tamtym stanie faktycznym organ podatkowy nie miał wątpliwości, że mogą one być kosztem podatkowym doradcy – zwróciła uwagę sędzia Grażyna Nasierowska.
Dodała, że przeciwna wykładnia prowadziłaby do ograniczenia wolności gospodarczej. – Przepisy podatkowe nie mogą być hamulcem. Muszą uwzględniać bogactwo umów cywilnoprawnych zawieranych przez podatników – powiedziała sędzia. Dodała, że takiemu modelowi współpracy, jaki przyjęto, nie sprzeciwia się prawo zamówień publicznych.
orzecznictwo
Wyroki NSA z 28 lipca 2020 r., sygn. akt II FSK 1420/18 oraz II FSK 3266/19. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia