Przyjrzyjmy się konkretom, co proponuje Ministerstwo Finansów w związku z koronawirusem.
Po pierwsze, delegację dla ministra finansów do przesunięcia terminu na sporządzenie sprawozdania finansowego. Spójrzmy zatem na kalendarz. Sejm ma się zająć specustawą (w której ta delegacja się znajdzie) w piątek 27 marca. O ostatecznej decyzji parlamentu księgowi i biura rachunkowe dowiedzą się zapewne najwcześniej w poniedziałek 30 marca, na dzień przed upływem ustawowego terminu na sporządzenie sprawozdań za 2019 r. A przecież minister ma jeszcze wydać rozporządzenie.
Czy naprawdę MF zakłada, że księgowi i biura rachunkowe, które przygotowują sprawozdania dla kilkunastu lub nawet kilkudziesięciu klientów, wstrzymają prace do 30 marca?
Pal licho sprawozdania, bo te w praktyce można uzupełniać jeszcze po 31 marca. Ale co z CIT-8? Tu termin biegnie nieubłaganie. Minister, gdyby chciał go przesunąć, już by to zrobił. Nie musi czekać na żadną specustawę.
Druga zmiana zaproponowana przez MF to wydłużenie okresu rotacji firm audytorskich z 5 lat do 10 lat. Bez wątpienia to najważniejsza rzecz, jakiej oczekują teraz przedsiębiorcy z branż: transportowej, turystycznej, hotelarskiej, gastronomicznej, szkoleniowej, fryzjerskiej, kosmetycznej itd.
Po trzecie, wydłużenie okresu na wydawanie podatkowych interpretacji indywidualnych. Z pewnością ci, którzy składają wnioski o taką interpretację, marzą o tym, by zamiast trzech miesięcy, czekać na odpowiedź dwa razy dłużej.
Po czwarte, przesunięcie w czasie wejścia w życie nowego JPK_VAT dla dużych firm. Mali i średni już skaczą z radości na wieść o tym, że nic im się nie zmieni i że od lipca – tak jak od miesięcy zakładano – przechodzą na nowy JPK-VV7M i JPK_VAT7K.
Po piąte, przesunięcie w czasie wejścia w życie nowej matrycy stawek VAT. Co to oznacza? Najlepiej zacytować tu słowa samego Ministerstwa Finansów. O nowej matrycy resort pisał tak: „Ma to zapewnić prostotę, przejrzystość i przyjazność w stosowaniu przepisów dotyczących stawek”. Na dowód MF wskazywało „generalne obniżenie stawek („równanie w dół”) – w przypadku konieczności zmiany stawki na dane towary”.
Przykładami sypało jak z rękawa. Obniżka stawek VAT miała być więc na: niektóre produkty żywnościowe – owoce tropikalne i cytrusy (z 8 proc. do 5 proc.), niektóre rodzaje pieczywa i ciastek (z 23 proc. i 8 proc. do 5 proc.), zupy, buliony, żywność homogenizowaną i dietetyczną (z 8 proc. do 5 proc.), niektóre przyprawy – musztardę, pieprz mielony (z 23 proc. do 8 proc.), produkty dla niemowląt i dzieci – żywność, smoczki, pieluszki, foteliki samochodowe (z 8 proc. do 5 proc.), niektóre artykuły higieniczne (z 8 proc. do 5 proc.).
Tego wszystkiego nie będzie od 1 kwietnia. Nic, tylko się cieszyć.
Po szóste, tegoroczną stratę będzie można odliczyć za rok od dochodu za 2019 r., a więc wstecznie. Gdyby nie ta zmiana, to – przypomnijmy ogólną regułę, która obowiązuje już dziś – stratę z 2020 r. można by było odliczać na bieżąco od dochodu w 2021 r., czyli już od zaliczek na podatek, bez składania korekty za 2019 r. i czekania na zwrot nadpłaty.
Najwyraźniej jednak fiskus zakłada, że za rok wielu nie będzie miało już od czego odliczyć straty. I to jest siódma „dobra” wiadomość płynąca z projektu specustawy.