Wyniki wyborów nie pozostawiają złudzeń, która partia będzie zmieniała przepisy podatkowe. Część planów partia Jarosława Kaczyńskiego zdradziła już w swoim programie wyborczym.
Wyniki wyborów nie pozostawiają złudzeń, która partia będzie zmieniała przepisy podatkowe. Część planów partia Jarosława Kaczyńskiego zdradziła już w swoim programie wyborczym.
/>
Może to oznaczać m.in. trzy nowe ustawy dotyczące podatków dochodowych i nową ordynację podatkową.
Na razie jednak nagli uchwalenie zmian w VAT. Wynika to z konieczności dostosowania krajowych przepisów do zmian w dyrektywie VAT. Chodzi o szybką naprawę wewnątrzwspólnotowych przepisów (tzw. quick fixes).
Wciąż otwarte pozostają pytania o podatek od sprzedaży detalicznej i podatek cyfrowy.
PiS nie wycofał się z zapowiadanego już ponad rok temu zamiaru uchwalenia trzech nowych ustaw o podatkach dochodowych. Wpisał to do programu wyborczego.
Nowe ustawy miałyby zastąpić obecne – o PIT i CIT. Ma to być „krótka i zrozumiała ustawa o opodatkowaniu rent i wynagrodzeń, ustawa o nowoczesnych, uproszczonych regulacjach działalności gospodarczej oraz ustawa o zyskach kapitałowych zachęcająca do inwestycji”.
Z programu PiS nie dowiemy się jednak, kiedy partia chciałaby je wdrożyć. Rok temu Ministerstwo Finansów zapowiadało przedstawienie projektów tych trzech ustaw do końca 2019 r.
Zanim to nastąpi, możliwe są zmiany w obecnych ustawach o PIT i CIT. Podczas kampanii wyborczej premier Mateusz Morawiecki zapowiedział podwyżkę z 1,2 mln euro do 2 mln euro limitu przychodów wpływającego na prawo do 9-proc. stawki CIT. Chodzi o limit bieżących przychodów przedsiębiorców, który obecnie jest na poziomie 1,2 mln euro.
O prawie do 9-proc. stawki CIT decyduje również drugi limit – odnoszący się do przychodów za poprzedni rok (tj. decydujący o statusie małego podatnika). Ten pułap został już podniesiony nowelizacją z 23 października 2018 r. (Dz.U. poz. 2159). Wskutek tego od 1 stycznia 2020 r. wzrośnie on z 1,2 mln euro do 2 mln euro.
W trakcie kampanii wyborczej premier Morawiecki zapowiedział też zmiany w zryczałtowanym podatku dochodowym.
Dziś limit ryczałtu od przychodów ewidencjonowanych wynosi 250 tys. euro obrotów, czyli w przeliczeniu na złote dokładnie 1 mln 69 tys. 875 zł. Premier zapowiedział podniesienie go, najpierw do 1 mln euro, a docelowo do 2 mln euro. Po przeliczeniu na złote byłoby to ponad 9 mln zł obrotów.
– To oznacza, że nowe rozwiązanie obejmie powyżej 90 proc. potencjalnych jego beneficjentów, którzy mogą być zainteresowani tego typu uproszczonym rozliczeniem – mówił podczas kampanii premier.
W programie PiS zapisano też inne, mniejsze zmiany w podatkach dochodowych. Chodzi o zwiększenie limitów odpisów podatkowych na darowizny na cele pożytku publicznego, w celu – jak czytamy – „pobudzenia dobroczynności indywidualnej i korporacyjnej”.
Obecnie każdy podatnik może przekazać organizacji pożytku publicznego darowiznę i odliczyć w PIT maksymalnie do 6 proc. swojego dochodu, a w CIT – do 10 proc.
Niezależnie od tego każdy może też przekazać 1 proc. swojego podatku na cele pożytku publicznego.
W programie PiS zapisano również, że podatnicy będą mogli odliczać od podatku składki na rady rodziców.
Znalazła się też zapowiedź „zbliżenia systemów podatkowego i ubezpieczeń społecznych oraz przepisów podatkowych do przepisów o rachunkowości”.
Nowa ordynacja jest już gotowa i miała zostać uchwalona w obecnej kadencji Sejmu (dziś i jutro zakończy się ostatnie posiedzenie, rozpoczęte 11 września). Tak się jednak nie stało.
PiS nie wycofał się z tej zmiany. Uchwalenie nowej ordynacji wpisał do programu wyborczego.
Wprowadzenie tej zmiany potwierdziło też Ministerstwo Finansów w odpowiedzi na pytania DGP (pisaliśmy o tym w artykule „Ordynacja podatkowa nieuchwalona. Zajmie się nią nowy Sejm”, DGP nr 179/2019).
Nowy Sejm będzie musiał jednak zająć się projektem nowej ordynacji od początku, bo tak wynika z sejmowej zasady dyskontynuacji prac nad projektami ustaw wniesionymi w poprzedniej kadencji. Zmiany mogłyby wejść w życie od 1 stycznia 2021 r.
W programie partii rządzącej czytamy też, że KAS ma dostać nowe kompetencje i narzędzia zapewniające sprawne działanie w zakresie przeprowadzania kontroli. – Dalszy rozwój w kierunku informatyzacji i profesjonalizacji sprawi, że kontrole będą mniej liczne i mniej uciążliwe dla przedsiębiorców, obywateli i podmiotów społecznych – przekonuje PiS.
Planowane zmiany w VAT nie wynikają z programu PiS, ale z obowiązku dostosowania przepisów krajowych do unijnych. Chodzi o szybkie zmiany (quick fix) w dyrektywie Rady (UE) 2018/1910 z 4 grudnia 2018 r.
W tym samym czasie ma zacząć obowiązywać rozporządzenie wykonawcze (2018/1912), które trzeba będzie stosować wprost (nie jest potrzebna nowelizacja ustawy o VAT w tym zakresie).
Oba akty prawne dotyczą zmian w zakresie obrotu towarowego z innymi krajami UE, a konkretnie: transakcji wewnątrzwspólnotowej dostawy towarów (WDT), transakcji łańcuchowych oraz magazynów call-off stock (w Polsce dotychczas nazywanych konsygnacyjnymi).
Trwa już natomiast inna rewolucja w VAT. Zaczęła się ona wprowadzeniem białej listy (obowiązuje od 1 września, a kolejne zmiany z nią związane wejdą od 1 stycznia 2020 r.). Następną jej odsłoną będzie wprowadzany od 1 listopada br. obowiązkowy split payment na towary wrażliwe, a kolejną (od 1 stycznia 2020 r.) wspomniane quick fixes.
Od 1 kwietniu 2020 r. ma wejść w życie nowa matryca stawek VAT.
Zlikwidowane zostaną deklaracje VAT. Przedsiębiorcy będą wykazywać dane z deklaracji w nowym JPK_VAT.
Pod znakiem zapytania są inne, zapowiadane już wielokrotnie zmiany podatkowe. Chodzi o podatek od sprzedaży detalicznej, który formalnie jest zawieszony do końca 2019 r. Miałyby być z niego zwolnione firmy osiągające miesięczne obroty do 17 mln zł. Te z miesięcznymi obrotami do 170 mln zł zapłaciłyby podatek według stawki 0,8 proc. obrotu, a najwięcej, bo 1,4 proc., odprowadzałyby sieci o miesięcznych obrotach powyżej 170 mln.
W maju br. Sąd Unii Europejskiej uznał polskie rozwiązanie za zgodne z przepisami wspólnotowymi. Komisja Europejska złożyła jednak odwołanie od tego wyroku do Trybunału Sprawiedliwości UE. Najprawdopodobniej polski rząd wstrzyma się z decyzją w sprawie odwieszenia tego podatku do czasu, aż zapadnie prawomocne orzeczenie TSUE.
Kolejny znak zapytania dotyczy podatku cyfrowego. Przedstawiciele rządu kilkakrotnie zapowiadali już opodatkowanie internetowych gigantów, takich jak Google czy Facebook.
Miesiąc temu w wywiadzie dla DGP minister cyfryzacji Marek Zagórski powiedział, że co prawda w projekcie budżetu na 2020 r. nie zostały ujęte wpływy z podatku cyfrowego, ale „to nie znaczy, że rezygnujemy z tych planów”. – Cały czas podkreślamy, że ten podatek ma sens, ale tylko wtedy, gdy będzie wprowadzony w całej UE – mówił minister Zagórski (całą rozmowę opublikowaliśmy w DGP nr 177/2019).
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama