Sprawa żarówki wymienionej przez pracownika warsztatu samochodowego koło Bartoszyc (woj. warmińsko-mazurskie) rozgrzała emocje niejednego podatnika wPolsce. Jak kraj długi iszeroki rozległo się oburzenie na naczelniczkę urzędu skarbowego, która miała dopuścić do prowokacji przeprowadzonej wwarsztacie przez dwie pracownice tegourzędu.
Nie lubię ferowania wyroków bez poznania relacji drugiej strony. Słynna przed laty sprawa piekarza, który za darmo rozdawał chleb, dowiodła, że warto czasem zachowaćpowściągliwość.
Znacznie bardziej bulwersuje mnie to, co jednoznaczne, zwłaszcza gdy dowodzą tegodokumenty.
Opisujemy dziś nie tylko wyrok WSA okosztach finansowego dłużnego, ale ikulisy uchwalania spornego przepisu. Piszemy otym, że wpierwotnym projekcie, złożonym przez rząd do Sejmu, nie było sformułowania „wczęści”, które dziś jest przyczyną sądowego sporu. Pojawiło się dopiero wtrakcie sejmowych prac.
Gdy wcześniej wnioskowano, żeby na wszelki wypadek doprecyzować przepis, Ministerstwo Finansów twierdziło, że nie ma takiej potrzeby. Zapewniało, że „kwota 3 mln zł ma zastosowanie do wszystkich podatników, także do tych, których nadwyżka kosztów finansowania zewnętrznego przekracza tęwartość”.
Dziś twierdzi coś całkiemprzeciwnego.
Inny przykład takiej nieoczekiwanej wolty fiskusa to opisywana przez nas w ubiegłym tygodniu sprawa niedoszłej fuzji dwóch firm z branży IT: Euvica iQumaka. Powodem zmiany biznesowych planów stała się interpretacja dotycząca podatkowych skutków wymiany udziałów.
Gdy przed czterema laty zmieniano przepisy wtym zakresie, Ministerstwo Finansów całkiem inaczej tłumaczyło skutki nowelizacji. Zmiana miała rzekomo ulżyć podatnikom. Dlatego zezwolono na ocenę skutków wymiany udziałów zperspektywy sześciu miesięcy, anie jednorazowej transakcji.
Niejako przy okazji MF doprowadziło do zamiany słówka „wspólnicy” na „wspólnik”. Dziś jest to dla ministerstwa koronny argument, że nie ma zwolnienia podatkowego, gdy wtransakcji wymiany bierze udział więcej niż jeden udziałowiec.
A przecież nie kto inny jak resort finansów pisał przed czterema laty w uzasadnieniu nowelizacji, że ma ona na celu „wskazanie, iż spełnienie warunków dotyczących transakcji wymiany udziałów można oceniać przez pryzmat grupy wspólników, oile transakcje wymiany udziałów, które doprowadziły do spełnienia warunków do skorzystania ze zwolnienia, nastąpiły wokresie sześciu miesięcy poprzedzających uzyskanie bezwzględnej większości praw głosów współce”.
MF nic sobie nie robi ze skutków takiej wolty. Otworzyło właśnie kolejny front sporu zpodatnikami –o zaciągnięte przed 2018 r. zobowiązania. Tu znów wydawało się, że sprawa jest jasna, bo wart. 7 ustawy nowelizującej wprost napisano, że do odsetek od kredytów (pożyczek) udzielonych podatnikowi przed 1 stycznia 2018 r. stosuje się przepisy wdotychczasowym brzmieniu. Wielu podatników i doradców uznało więc, że stosując obowiązujące od 1 stycznia 2018 r. przepisy o kosztach finansowania dłużnego, w ogóle nie muszą się przejmować starymi pożyczkami iodsetkami.
Kompletnym zaskoczeniem stała się dla nich odpowiedź MF, którą opublikowaliśmy wDGP nr 217/2018 r. Resort twierdzi bowiem, że podatnicy, którzy otrzymali pożyczkę lub kredyt przed 31 grudnia 2017 r., owszem, odliczają odsetki od nich na dotychczasowych zasadach, ale uwzględniają je w2018 r. przy obliczaniu 30 proc. EBITDA oraz nadwyżki kosztów finansowania dłużnego nad przychodamiodsetkowymi.
Tak, jakby fiskus chciał powiedzieć podatnikom: Nie mamy pańskiego płaszcza ico pan nam zrobi? W„Misiu” Stanisława Barei pada wiele równie purnonsensowych stwierdzeń, ale żadne inne nie oddaje lepiej urzędniczejnonszalancji.