Siedmioosobowy skład NSA rozpatrywał w poniedziałek pytanie zadane przez skład trzyosobowy. Po zapoznaniu się z pismami procesowymi i wysłuchaniu stron sąd ogłosił, że doszedł do przekonania, iż sprawa ma charakter "niebanalny", a jej całokształt powinien zostać rozważony i oceniony na rozprawie. W związku z tym przejął sprawę od węższego składu. Zwrócił też uwagę, że dalsze procedowanie w poniedziałek uniemożliwiła nieobecność strony skarżącej.
Sprawa dotyczy sporu między spółką-właścicielem farmy wiatrowej a wójtem gminy Płużnica na tle regulacji wprowadzonych w 2016 r. przez ustawę o inwestycjach w zakresie energetyki wiatrowej, tzw. ustawę odległościową. Według wójta, jako organu podatkowego, ustawa umożliwiała obłożenie podatkiem od nieruchomości całości elektrowni wiatrowej - fundamentu, wieży i części technicznej - turbiny, itd. Operator nie zgodził się z taką interpretacją twierdząc, że podatek należy się jedynie od części budowlanej wiatraka. W wyniku sporu sprawa trafiła do WSA, który orzekł na korzyść gminy. Firma odwołała się do NSA. Co więcej, spraw ze sporami na tym samym tle - jak zauważył skład pytający - do NSA trafiło już około 100, stąd pytanie do szerszego składu.
W zadanym pytaniu chodzi o to, czy w stanie prawnym z 1 stycznia 2017 r. (kiedy to ustawa odległościowa weszła w życie) budowlą w rozumieniu ustawy o podatkach i opłatach lokalnych jest tylko część budowlana - wzniesiona z użyciem wyrobów budowlanych - elektrowni wiatrowej, czy też budowlę tę stanowi fundament, wieża i elementy techniczne, o których mowa w ustawie odległościowej. Pytający skład wskazał, że o ile wcześniej przepisy były jasne - opodatkowana była część budowlana, czyli fundament i wieża - to ustawa odległościowa jest nieprecyzyjna w wielu miejscach.
Na poniedziałkowym posiedzeniu przedstawiciele wójta gminy Płużnica podtrzymali stanowisko, że podatek od nieruchomości powinien zostać nałożony także na elementy techniczne. Nie było przedstawicieli spółki skarżącej, ale występowali przedstawiciele Fundacji Praw Podatnika (FPP), która przyłączyła się do sprawy.
Argumentowali oni, że sprawa jest fundamentalna, bo dotyczy 3-4-krotnego wzrostu opodatkowania elektrowni wiatrowych. Powoływali się na orzecznictwo TK, zgodnie z którym przepis musi być na tyle klarowny, żeby podatnik wiedział, jaki podatek ma zapłacić. A jaka jest klarowność tych przepisów, skoro musi się nimi zajmować aż NSA - dowodzili. Niewłaściwe przepisy należy - zgodnie z konstytucją - zignorować; podatku nie ma, bo podatnik nie jest w stanie w sposób prosty wywnioskować, że się on należy - argumentowali przedstawiciele FPP. Stan jest tak zagmatwany, że nie da się jasno odtworzyć normy prawnej, z której wynika opodatkowanie - wskazywali.
Przedstawiciele wójta Płużnicy podnosili z kolei, że nie można mówić o braku określoności, bo definicja, mimo że jest mało zrozumiała, to funkcjonuje i kilkaset organów (wójtów) wydało na jej podstawie decyzje podatkowe. Z powodu kilku zaskarżeń nie można dowodzić, że cała regulacja jest wadliwa - podkreślali.
Spór o podatek od wiatraków dotyczy tylko 2017 r. Latem 2018 r. w życie weszła zaproponowana przez rząd nowelizacja, która z mocą wsteczną - od 1 stycznia 2018 r. - jednoznacznie rozstrzygnęła, że podatek od nieruchomości należy się jedynie od części budowlanej wiatraka.