W VAT wiadomo, w których branżach jest ryzyko nadużyć. Odbudowa dochodów z CIT wymaga nie tylko zmian w przepisach, ale także wyspecjalizowanych kadr.
Dochody z CIT to niespełna jedna dziesiąta wpływów z podatków, które trafiają do państwowej kasy. Zdaniem MF po VAT to właśnie w podatku dochodowym od firm dochodzi do największej liczby nieprawidłowości. Dlatego i tu skarbówka mocniej zarzuca sieć i walczy z agresywnymi optymalizacjami.
– Tajemnicą poliszynela jest, że różne podejście do tematu mają wiceministrowie Paweł Gruza i Marian Banaś – mówi urzędnik MF.
Pierwszy odpowiada za przygotowanie zmian legislacyjnych. Na barkach drugiego wiceministra i jednocześnie szefa Krajowej Administracji Skarbowej spoczywają działania operacyjne.
To KAS miała stworzyć Centrum Obsługi Kluczowych Podmiotów (COKP). Do pomysłu powołania urzędu dla największych płatników CIT przymierzała się już poprzednia ekipa. Koncepcja ożyła po wyborach. Pilotaż prowadził Pierwszy Mazowiecki Urząd Skarbowy. Było w niego zaangażowanych 26 urzędników obsługujących 53 firmy. MF jest zadowolone z efektów.
Jak twierdzi resort, tworzenie tak ważnej instytucji odpowiedzialnej za obsługę strategicznych dla gospodarki podmiotów, jest procesem ciągłym, w którym uwzględniane są wnioski z pilotażu i oczekiwania klientów. Stąd zmiany oraz korekty.
W COKP mają funkcjonować zespoły zaznajomione ze specyfiką różnych branż, wyposażone w know-how dotyczące kontroli cen transferowych czy agresywnych optymalizacji. Jego zadania do pewnego stopnia pokrywałyby się z powołanym z inicjatywy Gruzy departamentem w MF zajmującym się cenami transferowymi. Nasze źródła wskazują, że to pole do kolejnych napięć w kierownictwie resortu.
– Wicedyrektorem w departamencie kluczowych podmiotów odpowiedzialnym za COKP i podlegającym KAS od 30 marca jest Michał Bator, który przeniósł się z departamentu podatków dochodowych, czyli pionu Gruzy – mówi informator.
Powołanie nowego urzędu to jeden z elementów „specjalnej obsługi”, jaką fiskus serwuje największym podatnikom CIT. Cel: mieć duże firmy na widelcu.
Na uszczelnianie CIT składają się też zmiany w prawie. Jedna z poważniejszych to wprowadzenie jawności niektórych danych podatkowych dużych podatników. Jawność ma być rodzajem społecznej presji na firmy – można będzie oceniać, czy podatnik sumiennie wywiązuje się ze zobowiązań wobec państwa.
Bardziej wymierne efekty przyniosą inne zmiany. Choćby te limitujące możliwość zaliczania do kosztów uzyskania przychodów opłat z tytułu finansowania dłużnego. Bez ograniczeń będzie można odliczyć do 3 mln zł rocznie. Powyżej ustawa wprowadza próg w wysokości 30 proc. podatkowej EBITDA (dochodu powiększonego o odpisy amortyzacyjne z danego roku i dodatnią różnicę między przychodami i kosztami finansowania). Limit obejmie też zaliczanie do kosztów wartości niematerialnych i prawnych, czyli np. opłat licencyjnych. Bez ograniczeń można odliczać do 3 mln zł rocznie, nadwyżka limitowana jest w wysokości 5 proc. podatkowej EBITDA. Inny przepis to minimalny podatek od wartości nieruchomości komercyjnych. Każda firma mająca biurowiec albo np. centrum handlowe warte więcej niż 10 mln zł zapłaci 0,035 proc. od nadwyżki powyżej tej kwoty.
– Te rozwiązania na pewno spowodują wyższe wpływy do budżetu z CIT. Z tym że trudno nazwać to uszczelnieniem podatku, bo wpływy z CIT tracimy gdzie indziej. Tu mamy po prostu zwiększenie ciężarów podatkowych – uważa Radosław Piekarz z kancelarii A&RT. Jego zdaniem główną przyczyną uszczerbku w dochodach z CIT nie są też ceny transferowe stosowane przez zagraniczne spółki matki wobec polskich oddziałów.

– Większym problemem są przepisy, które dają pole do stosowania różnego rodzaju optymalizacji. Na przykład z wykorzystaniem spółek komandytowych – ocenia. Dodaje, że z uszczelnianiem CIT jest większy problem niż z VAT. W tym drugim można było wskazać konkretne branże, które ze względu na specyfikę swojej działalności są najbardziej narażone na nadużycia.