Przedsiębiorca, który zamówi za granicą usługę doradczą bądź wynajmie tam samochód, będzie musiał potrącić w Polsce podatek od przekazywanego wynagrodzenia. Może on wynieść nawet 20 proc.
Dotychczas przepisy nie precyzowały, kiedy zagraniczny przedsiębiorca osiąga dochód w naszym kraju. Resort finansów i część sądów administracyjnych uważały, że jest tak zawsze, gdy z terytorium Polski wypłacono wynagrodzenie. Były też jednak wyroki, z których wynikało, że zagraniczni usługodawcy płacą podatek w Polsce tylko wtedy, gdy faktycznie zrealizują tu usługę. Wątpliwości w tym zakresie rozwiąże dopiero uchwała Naczelnego Sądu Administracyjnego. Będzie ona jednak dotyczyć stanu prawnego do końca 2016 r.
Ustawodawca postanowił bowiem, że od 2017 r. każdy nierezydent (usługodawca), który otrzymuje z Polski wynagrodzenie, osiąga tu dochód. Musi więc zapłacić podatek, co następuje przez potrącenie daniny z wynagrodzenia przez polskiego płatnika. Nie ma znaczenia, że efekt usługi pojawi się za granicą.
Różna może być tylko stawka podatku. Jeśli zagraniczny kontrahent przekaże polskiemu usługobiorcy swój certyfikat rezydencji, to podatek powinien być potrącony według stawki określonej w umowie o unikaniu podwójnego opodatkowania zawartej między Polską a danym krajem (najczęściej od 5 do 10 proc.).
Jeżeli natomiast zagraniczna firma nie przekaże certyfikatu rezydencji, to polski przedsiębiorca będzie musiał potrącić podatek w wysokości 20 proc. wypłacanego za granicę wynagrodzenia.
Małgorzata Samborska, doradca podatkowy w Grant Thornton, zwraca uwagę na potencjalne problemy z pozyskiwaniem certyfikatu rezydencji od zagranicznych kontrahentów. – Przy umowach długoterminowych najczęściej nie ma z tym problemu. Gorzej będzie w przypadku sporadycznych, jednorazowych wydatków związanych np. ze skorzystaniem z usługi prawnej za granicą w trakcie podróży służbowej, zakupem jednorazowej usługi doradczej, zleceniem za granicą wykonania usługi reklamowej czy drobną usługą konsultingową – zauważa ekspertka.
Dodaje, że chcąc potrącić podatek według niższej stawki niż 20 proc., trzeba też będzie pozyskać certyfikat rezydencji przy wynajmie samochodu za granicą. I to nawet, gdy będzie to krótkotrwały najem w celu dojechania z lotniska do kontrahenta i z powrotem. Polski fiskus postrzega bowiem wynagrodzenie za wynajem samochodu jako należność licencyjną od najmu urządzenia przemysłowego.
– W praktyce jednak trudno żądać certyfikatu rezydencji w lokalnej wypożyczalni samochodów – zauważa Małgorzata Samborska.
W jej przekonaniu obowiązek tak częstego pozyskiwania certyfikatu rezydencji oznacza nadmierną biurokrację. – Oczekiwałabym od ustawodawcy wprowadzenia wyjątków w tym zakresie – komentuje ekspertka. Jej zdaniem przy małych kwotach przepisy powinny dopuszczać prawo udokumentowania rezydencji kontrahenta w inny sposób, np. fakturą ze wskazanym na niej zagranicznym adresem usługodawcy. ⒸⓅ