Ostatni kryzys finansowy wstrząsnął nie tylko słabymi krajami, ale też państwami o stabilnych gospodarkach. Nic dziwnego, że powstał pomysł obłożenia instytucji finansowych (np. banków, towarzystw ubezpieczeniowych) dodatkowymi daninami, które w przyszłości mają stanowić zabezpieczenie przed skutkami dekoniunktury. Państwa unijne prześcigają się w pomysłach na wprowadzenie dodatkowych podatków.

Próbują wprowadzać nowe obszary opodatkowania, tłumacząc swoim obywatelom, że jest to polisa ubezpieczeniowa przed konsekwencjami potencjalnego krachu gospodarczego. Tłumaczenie dobre, bo usprawiedliwia działania, które w innych warunkach (świetnie prosperującej gospodarki) trudno byłoby wprowadzić. Akceptacja społeczna dla tego typu podejmowanych inicjatyw (oczywiście dla dobra obywateli) jest bardzo duża.

Dodatkowe obciążenia fiskalne już istnieją w Niemczech, Wielkiej Brytanii (w formie dodatkowej opłaty, którą odprowadzają banki i instytucje finansowe) i na Węgrzech (bezpośrednio nazwane podatkiem). Ostatnio minister finansów Jacek Rostowski zapowiedział, że w Polsce zamierza również wprowadzić tzw. podatek bankowy, którym obciąży instytucje finansowe. Skoro udało się w innych państwach UE, to zapewne uda się i u nas. Sprawdzone wzorce są najlepszą metodą na bezbolesne ściągnięcie środków pieniężnych z rynku.

Tylko co na to powie Unia? Z konfliktem na osi rząd – firmy prywatne, mamy już do czynienia na przykładzie Węgier, które wprowadziły tzw. podatek kryzysowy obejmujący największe podmioty (przeważnie zagraniczne) z branży energetycznej, telekomunikacyjnej i sieci sprzedaży detalicznej. Firmy te wystąpiły do Komisji Europejskiej w sprawie legalności nowego podatku.

Prawo unijne nie sprzeciwia się wprowadzaniu przez państwa członkowskie dodatkowych obciążeń fiskalnych, ale stoi na straży przestrzegania zasady równości opodatkowania, która określa, że nie można żądać dodatkowego podatku od podmiotów tylko z jednego sektora. Musi być zachowana konkurencyjność. Oznacza to, że firmy obciążone dodatkową daniną mają duże szanse na pozytywne zakończenie sporu. Jeśli wygrają, to zapewne i podmioty z branży finansowej pójdą ich śladem.