Przepisy pozwalają na obniżenie płaconych podatków w sposób relatywnie tani i bezpieczny. Chodzi o ulgę na nowe technologie.
W ostatnim czasie Ministerstwo Finansów ogranicza pole manewru, jeśli chodzi o mechanizmy optymalizacji podatkowej dla przedsiębiorców. Robiące do niedawna ogromną karierę spółki komandytowo-akcyjne przestają być atrakcyjnym wehikułem inwestycyjnym, a korzystanie z innych dostępnych narzędzi wiąże się często z pewnym ryzykiem podatkowym oraz nierzadko ze sporymi kosztami.

Preferencja dla firm

Z ulgi na nowe technologie skorzystać może szerokie spektrum podatników, począwszy od dużych spółek kapitałowych po mniejsze przedsiębiorstwa oraz osoby fizyczne prowadzące własną działalność gospodarczą. Jedynym warunkiem jest funkcjonowanie poza specjalnymi strefami ekonomicznymi oraz, w przypadku podatników PIT, konieczność rozliczania się na zasadach ogólnych, tj. według skali podatkowej (podatek liniowy, ryczałt czy karta podatkowa nie uprawniają do ulgi).

Podwójna korzyść

Ulga na nowe technologie uprawnia przedsiębiorców do odliczenia od dochodu do 50 proc. wydatków na zakup lub korzystanie z praw dotyczących nowych technologii. Odliczenia tego dokonuje się w rocznym zeznaniu podatkowym. Istotne jest, aby nowa technologia stanowiła nową i innowacyjną WNiP (wartość niematerialną i prawną – red.) podlegającą amortyzacji. Co jednak ważne, skorzystanie z ulgi nie wpływa w żaden sposób na późniejszą amortyzację pozyskanych aktywów. Stąd wydatki na nowe technologie de facto dwukrotnie obniżą wysokość należnego podatku, tj. poprzez zmniejszenie podstawy opodatkowania oraz następnie sukcesywnie w toku dokonywania odpisów amortyzacyjnych.

Nie tylko wynalazki

Przez nowe technologie na potrzeby opisywanej ulgi rozumie się wartości niematerialne i prawne w postaci np. licencji na program komputerowy, know-how, praw z patentu lub wzoru użytkowego, wyników prac rozwojowych czy innych praw autorskich. O ich nowości ma świadczyć fakt, że nie są stosowane na świecie dłużej niż przez ostatnie 5 lat. Z kolei innowacyjność tych aktywów powinna przejawiać się w możliwości wytwarzania nowych lub udoskonalonych wyrobów czy też usług. Wskazane cechy nowych technologii muszą być potwierdzone opinią niezależnej jednostki naukowej, np. sporządzoną przez uczelnię wyższą lub instytut badawczy. W praktyce nową technologię stanowić mogą przykładowo coraz częściej stosowane programy do planowania zasobów przedsiębiorstwa (tzw. ERP), zarządzania relacją z klientami (tzw. CRM), innowacyjne rozwiązania dotyczące bankowości mobilnej w podmiotach finansowych czy inne instrumenty dość często wykorzystywane nie tylko w sektorze produkcyjnym, ale także przez firmy usługowe, np. podmioty rynku finansowego.

Uwaga na sublicencję

Przepisy przewidują kilka sytuacji, na które powinno się zwrócić uwagę w przypadku zastosowania ulgi. Szczególnie ważne jest, aby przez okres trzech lat nie udzielać sublicencji na WNiP innym podmiotom. O odpowiednie zapisy warto już wcześniej zadbać w umowie, na podstawie której pozyskano nową technologię. Istotne jest też, aby we wskazanym okresie wydatki poniesione na WNiP nie były zwrócone przedsiębiorcy np. w formie dotacji. W przypadku zaistnienia którejś z opisywanych okoliczności kwotę uzyskanej ulgi trzeba będzie zwrócić.

Wciąż mało chętnych

Ulga na nowe technologie nie stała się jak dotąd instrumentem wykorzystywanym powszechnie przez podatników. Dlaczego tak się dzieje? Główna przeszkoda to niska świadomość tego, że faktycznie ulgę można uzyskać przy dużej części inwestycji przykładowo w systemy informatyczne, które z racji szybkiego rozwoju rynku często są rozwiązaniami nowymi, niejednokrotnie modyfikowanymi w dużym stopniu na potrzeby indywidualnego użytkownika. Kolejna kwestia to konieczność nawiązania kontaktu i uzyskania pozytywnej opinii niezależnej jednostki naukowej, potwierdzającej tzw. innowacyjność. Tu z pomocą mogą jednak pospieszyć doradcy zewnętrzni, którzy mają odpowiednią wiedzę i doświadczenie.

Jacek Łabanowski partner w CRiDO Taxand