Nie ma wątpliwości, że część z proponowanych przez MF zmian w podatkach sprowadza się do zamknięcia luk prawnych, które powodowały między innymi, że firmy działające w Polsce uciekały z pieniędzmi za granicę, do rajów podatkowych.
I akurat ten zamiar Ministerstwa Finansów nie powinien budzić kontrowersji. Inna sprawa, na ile technicznie będzie to wykonalne. Na pewno nie jest to proste, nie wiadomo, jakie przyniesie korzyści i z jakimi kosztami się wiąże. Gdyby było to tak łatwe, wiele krajów zrobiłoby to z sukcesem przed nami.
Jeżeli chodzi o inne zmiany, jakie proponuje resort, w tym pozostawienie wyższej stawki VAT, inne opodatkowanie samochodów służbowych czy likwidację rozliczeń kwartalnych w niektórych branżach, to trudno określić, jak w rzeczywistości wpłyną one na działalność polskich przedsiębiorstw. Rzecz jasna, faktyczne i wyraźne podniesienie podatków zawsze odbija się na gospodarce, ale w tym wypadku takiego zagrożenia nie widzę. Także dlatego że zmiany zaproponowane przez resort finansów nie zachwieją konkurencyjnością firm.
Warto w tym miejscu postawić sobie również pytanie, co jest dla nas ważniejsze – przymykanie oka na luki prawne, dzięki którym wiele firm wyprowadza pieniądze z Polski, czy uporządkowanie finansów publicznych?