Wprowadzenie rozwiązań proponowanych przez resort finansów może kosztować budżet nawet 1,9 mld zł rocznie – oceniają analitycy.
Nowe zasady odliczania VAT od samochodów zarejestrowanych na firmy nie przyniosą żadnych korzyści ani przedsiębiorcom, ani rynkowi, ani gospodarce, za to uderzą w państwowy budżet – przekonuje firma Samar, monitorująca rynek motoryzacyjny. Dokonała ona szczegółowych kalkulacji kosztów, jakie niosą ze sobą zmiany zaproponowane przez Ministerstwo Finansów. Resort chce, aby od początku 2014 r. przedsiębiorcy kupujący nowe samochody mieli prawo do odliczenia połowy zawartego w nich VAT (maksymalnie 8 tys. zł), połowy podatku zawartego w cenie paliwa i 50 proc. VAT zawartego w usługach serwisowych. Obecnie mogą odliczać maksymalnie 6 tys. zł VAT zawartego w cenie auta oraz pełny podatek zawarty w cenie części i serwisu.

2 mln samochodów zarejestrowanych jest na firmy

Zdaniem Samaru nowe rozwiązanie będzie korzystne wyłącznie z punktu widzenia firm kupujących droższe auta, warte co najmniej 85 tys. zł. Zaoszczędzą one na eksploatacji samochodów ok. 3 tys. zł rocznie. Ale już firmy kupujące tańsze pojazdy, warte ok. 50 tys. zł, mogą liczyć na oszczędność raptem kilkunastu złotych w skali całego roku. Zaś sam państwowy budżet na zmianach ucierpi. – Zależnie od przyjętej metodologii liczenia dochody budżetu z opodatkowania samochodów służbowych stopnieją o co najmniej 900 mln zł, a maksymalnie nawet o 1,9 mld zł w skali roku. Zamiast obecnych 5,1 mld może dostać z tego tytułu tylko 3,2 mld zł – twierdzi Wojciech Drzewiecki, prezes Samaru. Zwraca przy tym uwagę, że swoich propozycji resort nie skonsultował z przedstawicielami przedsiębiorców, a jedynie zakomunikował je opinii publicznej.

200 tys. nowych pojazdów kupują co roku przedsiębiorcy

Tymczasem przedsiębiorcy i branża motoryzacyjna proponują inne rozwiązanie – możliwość odliczenia pełnego VAT zawartego w cenie auta oraz w cenach części zamiennych i usług serwisowych, ale brak możliwości odliczania podatku w przypadku paliwa. Jednocześnie postulują, aby wreszcie rozwiązać kwestię wykorzystywania służbowych aut do celów prywatnych – np. doliczać co miesiąc 0,5 proc. wartości auta do dochodów korzystającego z niego pracownika.

5,1 mld zł wynoszą dochody budżetu z aut firmowych (VAT wliczony w cenę auta, paliwa i serwisu)

Takie rozwiązanie miałoby być prostsze, bardziej przejrzyste i jednocześnie ograniczyć liczbę nadużyć, takich jak luksusowe bankowozy czy ferrari – pomoc drogowa. Zdaniem analityków Samaru przyniosłoby to również wymierne korzyści państwowemu budżetowi – co prawda w pierwszym roku obowiązywania nowych przepisów dochody z podatków samochodowych spadłyby o ok. 800 mln zł, ale już po czterech latach byłyby o 200–300 mln zł wyższe niż obecnie i rosłyby w takim tempie również w kolejnych latach.

8 tys. zł będzie wynosiło maksymalne odliczenie VAT dla nowego auta. W pełni skorzystają z niego tylko firmy kupujące pojazdy, które kosztują więcej niż 85 tys. zł netto

Co na to Ministerstwo Finansów? Trwa przy swoim i nie ufa wyliczeniom zewnętrznych analityków. Pewne jest, że do początku przyszłego roku resort musi wdrożyć nowy system opodatkowania firmowych aut. Jeżeli tego nie zrobi, wróci osławiona kratka.