Dzień Wolności Podatkowej wylicza się na podstawie przewidzianego na dany rok udziału wydatków publicznych w PKB kraju. Im większy jest ten udział, tym dłużej musimy pracować, by zapłacić wszystkie daniny wobec państwa i tym później przypada moment, od którego pracujemy już na własny rachunek. Mniejszy udział wydatków publicznych w PKB to mniej podatków do zapłacenia, krótszy czas pracy, by na nie zarobić, a co za tym idzie wcześniejszy Dzień Wolności Podatkowej.
- Nasze wyliczenia uwzględniają nie tylko to, co Polacy na bieżąco do państwowej kasy płacą, ale również to, co będą musieli zapłacić, czyli dług. To co dziś dzieje się w Grecji jest dowodem, że przyjęta przez nas wiele lat temu metodologia, której podstawą jest zestawienie wydatków państwa z PKB, jest słuszna, ponieważ, tylko to, co rząd zabierze swoim obywatelom może przeznaczyć na swoje wydatki – mówił podczas wtorkowej konferencji prasowej dr Robert Gwiazdowski, prezydent Centrum im. Adama Smitha.
W ubiegłym roku dzień wolności podatkowej przypadł 23 czerwca, a w 2009 r. - 14 czerwca. Wiceprezydent Centrum, Andrzej Sadowski zwrócił uwagę, że Dzień Wolności Podatkowej wypada w ostatnich latach coraz później. Bo trzeba pamiętać, że podatki to nie tylko PIT i CIT, ale przede wszystkim podatki pośrednie, w szczególności VAT i akcyza. - Mamy szereg podatków, które cały czas płacimy, gdy kupujemy, odpoczywamy na wczasach, korzystamy z mieszkania, czy posiadamy psa, przy czym nie wszystkie z nich są nazywane podatkami, jak składka na ZUS, taksa klimatyczna czy opłata skarbowa – wyliczał Andrzej Sadowski.