Niedawno ogłoszono, że Bułgaria rezygnuje z progresji podatkowej stosowanej w zakresie dochodów osób fizycznych. W zamian wprowadza jedną 10-proc. stawkę podatku. Według pierwszych komentarzy - chyba nietrafionych - główny cel tego posunięcia to ograniczenie szarej strefy.

MAREK BYTOF
doradca podatkowy w kancelarii Taxways
Faktycznie szara strefa to produkt uboczny każdego systemu podatkowego. Szara strefa istnieje nawet w rajach podatkowych. Podatki, a zwłaszcza wysokie, to coś, co niejednego skłania do ryzykownej gry w rosyjską ruletkę. Bynajmniej nie tylko w Bułgarii. W kwietniu 2007 r. rząd brytyjski ogłosił amnestię podatkową. Podatnicy mogli ujawnić nieopodatkowane dochody, zgromadzone na tajnych kontach w różnych krajach świata. Efekt akcji jest raczej skromny. Na 23 czerwca, tj. dzień zakończenia amnestii, zarejestrowano ponad 60 tys. zgłoszeń. Tylko tyle. Inni grają dalej. Szacunkowa liczba graczy wynosi ok. pół miliona, a możliwe, że znacznie więcej. W takim razie, dlaczego rząd brytyjski nie wprowadzi takiej stawki jak w Bułgarii? Otóż nie musi.
Po pierwsze dlatego, że do Wielkiej Brytanii ludzie wciąż przyjeżdżają, a z Bułgarii wyjeżdżają. W tym kontekście bułgarskie 10 proc. stanowi znak nowej ery podatkowej. Minione 30 lat to czas międzynarodowej konkurencji podatkowej w zakresie podatku korporacyjnego. Teraz rodzi się nowe zjawisko - międzynarodowej konkurencji podatkowej w zakresie opodatkowania dochodów osób fizycznych. Już w 2003 roku były car i ówczesny premier Symeon II zapowiadał stworzenie warunków do powrotu tysięcy młodych ludzi. Symeon II nie zdążył zrealizować zapowiedzi. Być może dlatego, że naprawdę dobre warunki do wyjazdu nastąpiły już po jego ustąpieniu z urzędu, kiedy to Bułgaria przystąpiła do Unii Europejskiej. Deficyt wykwalifikowanej siły roboczej, wcześniej tylko prognozowany, teraz stał się faktem. W obliczu tego obecny rząd bułgarski nie może nie podjąć radykalnych działań. Niemniej konkurencja podatkowa to jedna strona medalu.
Drugi czynnik odróżniający Wielką Brytanię od Bułgarii to system prawa. Prawo brytyjskie daje szeroką gamę możliwości w zakresie tworzenia struktur optymalizacji podatkowej uzyskanego dochodu. Owe struktury są legalne, działają w oparciu o obowiązujące prawo. Problem jest tylko taki, że sądy mogą niektóre zamierzone cele ocenić jako niesłuszne. Mimo że cele są realizowane w zgodzie z obowiązującym prawem. Tak rozumiana zasada słuszności czyni struktury optymalizacji podatkowej mocno niepewnymi. Inaczej jest w Bułgarii, gdzie obowiązuje system prawa stanowionego. Z założenia coś jest zgodne z prawem albo nie. Tu trudno uznać, że coś jest zgodne z prawem, ale jednoczenie jest mniej lub bardziej słuszne. To oznaczałoby naruszenie fundamentów całego systemu. Przerzucenie dochodów osobistych, np. na spółkę na Jersey będzie po prostu legalne. Działanie takie będzie podlegało ochronie prawa. W Wielkiej Brytanii również będzie to działanie legalne, tyle tylko że niekoniecznie słuszne. Niesłusznie postąpiło np. 60 tys. wspomnianych podatników, mimo że każdy formalnie działał w zgodzie z prawem. Stąd też bułgarskie 10 proc. to nie przejaw walki z szarą strefą. Ta będzie istnieć nadal, a do walki z nią każde państwo dysponuje instrumentami prawa karnego. Kwestia woli ich wykorzystania. 10 proc. to oferta dla tych, których prawo karne nie sięga.
(EM)