Przed nami już kilkunasta z kolei nowelizacja ustawy o rachunkowości i mimo faktu, że za każdym razem ustawodawca ma jak najlepsze intencje, starając się ją unowocześnić zgodnie z najnowszymi trendami, ma ona nadal mankamenty. Jakie?

dr ANDRÉ HELIN
prezes firmy audytorskiej BDO Numerica
Ma ona dwa główne mankamenty. Po pierwsze, jest fundamentalnie sprzeczna z koncepcją Międzynarodowych Standardów Rachunkowości; wkomponowanie poszczególnych postanowień z tych standardów do kręgosłupa ustawy powoduje, że jest ona nielogiczna. Podstawą polskiej rachunkowości, czyli pierwotnej ustawy o rachunkowości, jest IV Dyrektywa, z ujęciem kosztu historycznego. Ta ustawa jest uzupełniana m.in. o wytyczne dotyczące fuzji, skonsolidowanych sprawozdań finansowych, leasingu, instrumentów finansowych, czyli elementów związanych z całkowicie inną koncepcją rachunkowości. Stąd też ta niespójność. Należałoby się zatem zastanowić - na co wskazują od wielu lat krytycy tej ustawy - czy nie należałoby jej napisać od początku. I to jest drugi problem do rozwiązania. Byłaby to więc opcja zerowa, z uporządkowanym słownikiem definicji, wskazaniem nadrzędnych celów i odbiorców tego aktu prawnego, głównych pozycji sprawozdania finansowego, szczegółowych postanowień.
Eksperci jakoś sobie w tej sytuacji poradzą, ale dotychczasowa regulacja jest bardzo trudno czytelna dla kolejnej generacji - młodych ludzi zajmujących się rachunkowością. Nowa ustawa byłaby dużo bardziej zrozumiała, nawet jeśli nie pojawiłyby się w niej całkowicie nowe koncepcje.
Należy doprecyzować przepisy o leasingu - związane nie tylko z jego definicją, ale również z ujęciem przychodów, kosztów, prezentacji, a także dotyczące podziału i przekształcania przedsiębiorstw. Przemyślenia wymaga rachunkowość małych i średnich przedsiębiorstw, gdyż ustawa ma za szeroki zakres podmiotowy. Dobre rozwiązanie zastosowano wobec MSP w Danii. Otóż IV Dyrektywa wprowadziła dość gruboskórny podział na duże i małe przedsiębiorstwa, z obiektywnymi wskaźnikami dotyczącymi sumy bilansowej, sumy przychodów, liczby zatrudnionych itd. I ten wzorzec znalazł odzwierciedlenie w polskiej ustawie. W duńskiej regulacji wprowadzono wielowarstwowość podmiotów objętych poszczególnymi przepisami - jest ich mniej dla najmniejszych firm, więcej dla średnich i najwięcej, z uwzględnieniem MSR-ów, dla największych przedsiębiorstw. Niczym w klockach lego. A my póki co, mamy polski bigos.
Not. EM
dr André Helin, prezes firmy audytorskiej BDO Numerica / DGP