Jak wynika z informacji DGP, resort finansów najprawdopodobniej porzuci pomysł ujednolicenia do 200 litrów limitów paliwa, które kierowca może przywieźć zza wschodniej granicy bez zapłaty VAT, cła i akcyzy.
Jak wynika z informacji DGP, resort finansów najprawdopodobniej porzuci pomysł ujednolicenia do 200 litrów limitów paliwa, które kierowca może przywieźć zza wschodniej granicy bez zapłaty VAT, cła i akcyzy.
Chodzi o opublikowany pod koniec marca br. projekt nowelizacji ustawy o podatku akcyzowym i prawa celnego. MF chciał dzięki niemu skończyć z sytuacją, w której w przepisach funkcjonują różne limity zwolnień pozwalających uniknąć VAT, cła i akcyzy od paliwa przywożonego zza wschodniej granicy. Dziś takie limity to 200 l (dla VAT) i 600 l (dla akcyzy). Dla cła takiego ograniczenia w ogóle nie ma. Wprawdzie z przepisów unijnych wynika próg 200 l [art. 41, art. 107–110 rozporządzenia Rady (WE) nr 1186/2009 z 16 listopada 2009 r. ustanawiającego wspólnotowy system zwolnień celnych, Dz.Urz. UE L 324 z 10 grudnia 2009 r.], ale jest on fakultatywny. Polska go dotychczas nie wprowadziła. MF chciał z tym skończyć i wprowadzić jeden wspólny limit 200 l.
W samym tylko 2018 r. budżet miałby zarobić na tym 220 mln zł. Pieniądze wpłynęłyby do kasy państwa, bo ukrócona zostałaby paliwowa turystyka. Resort finansów przekonywał już na łamach DGP, że zna sytuacje, gdy autokar z jednym pasażerem jedzie do Kaliningradu na oparach paliwa, a następnie wraca do Polski z pełnym bakiem i tu go opróżnia („Skończą się wycieczki po tańszą benzynę za wschodnią granicę”, DGP nr 63/2018). W ten sposób na polski rynek trafiało tanie, nieopodatkowane i sprzedawane w szarej strefie paliwo z Rosji i Białorusi. Zdaniem MF nowelizacja wyrównałaby sytuację na rynku, bo obecnie w uprzywilejowanej sytuacji znajdują się te firmy, które mają blisko do wschodniej granicy. Zmiana miała też odnieść sukces, bo przewoźnicy byliby zmuszeni zatankować na polskich stacjach, a więc kupowaliby legalne, opodatkowane paliwo.
Problem w tym, że eksperci podatkowi od początku wskazywali dziecinnie prosty sposób na zachowanie status quo. Wystarczyłoby zatankować np. w Kaliningradzie, wjechać na terytorium Litwy i dopiero stamtąd wrócić do Polski. W takim wypadku ograniczenia nie mogłyby być stosowane. Eksperci zwracali też uwagę, że zgodnie z projektem limit 200 l może nie obowiązywać, jeśli inny został zapisany w umowach międzynarodowych. To mogłoby oznaczać, że w gorszej sytuacji znaleźliby się polscy kierowcy, bo np. rosyjscy mogliby się powołać na treść umowy łączącej oba kraje.
Do tych argumentów doszły kolejne. Oceniając skutki regulacji projektowanej ustawy, samo MF wskazuje, że obniżenie do poziomu 200 l paliwa, które można przywieźć spoza UE ze zwolnieniem z należności przywozowych, przełoży się na znaczący wzrost kosztów prowadzonej działalności. Problem dotknąłby szczególnie małe i średnie firmy zajmujące się transportem międzynarodowym, a to one stanowią 98 proc. rynku.
Etap legislacyjny
Projekt nowelizacji ustawy o podatku akcyzowym i prawa celnego w konsultacjach publicznych
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama