Leasingobiorcy zwolnieni z VAT muszą z własnej kieszeni wysupłać pieniądze na zapłatę równowartości podatku od likwidacji szkód.
Problem nie jest nowy, ale – jak twierdzą przedsiębiorcy – luka w prawie do dziś nie została naprawiona. Ostatnio zwrócił na nią uwagę przedsiębiorca z województwa małopolskiego w liście do minister finansów Teresy Czerwińskiej (z 26 stycznia 2018 r.).
Jego żona prowadzi firmę, która jest zwolniona z VAT (jej sprzedaż w ciągu roku nie przekracza 200 tys. zł). W związku z tym nie odlicza również podatku z otrzymywanych faktur.
We wrześniu zeszłego roku miała wypadek. Inne auto uszkodziło pojazd, który wzięła w leasing. Szkoda była likwidowana z OC sprawcy. Warsztat wycenił naprawę na ponad 12 tys. zł, a ubezpieczyciel sprawcy zaakceptował wycenę.
Samochód został naprawiony, ale warsztat zażądał od kobiety zapłaty równowartości VAT za naprawę (ponad 3 tys. zł), bo ubezpieczyciel go nie uiścił (przelał jedynie kwotę netto – ok. 9 tys. zł).
Problem poszkodowanej
Następnie warsztat i ubezpieczyciel odżegnali się od problemu. Pierwszy uważał, że równowartość VAT powinien zapłacić ubezpieczyciel, ale skoro tego nie zrobił, to zapłacić musi poszkodowana. Firma ubezpieczeniowa też umyła ręce, bo uważała, że poszkodowanym jest leasingodawca (formalny właściciel pojazdu), a nie użytkowniczka auta (leasingobiorca).
Wszyscy zgadzali się co do jednego – skoro leasingodawca jest czynnym podatnikiem VAT, to przysługuje mu prawo do odliczenia podatku, a więc prawidłowe jest pokrycie przez ubezpieczyciela jedynie kwoty netto.
Firma leasingowa stwierdziła, że choć zna problem, to nie zamierza angażować się w jego rozwiązanie. W efekcie kobieta zapłaciła warsztatowi równowartość VAT, mimo że to ona była faktycznie poszkodowana.
– Nie dość, że jesteśmy ofiarami wypadku, to wskutek nieprecyzyjnego prawa musimy zapłacić ze swoich pieniędzy podatek, który de facto powinien uiścić albo ubezpieczyciel, albo leasingodawca – stwierdził mąż poszkodowanej w liście do minister finansów.
Niech rozwiąże z leasingodawcą
Problemy związane z likwidacją szkód w przypadku leasingowanych aut powinny być rozstrzygane w ramach rozliczeń między finansującym a korzystającym. Takie stanowisko zajął 8 listopada 2017 r. wiceminister finansów Leszek Skiba w odpowiedzi na interpelację poselską (nr 16305). Dotyczyła ona analogicznego problemu.
Wiceminister wyjaśnił, że zgodnie z orzecznictwem Sądu Najwyższego, o tym, czy ubezpieczyciel wypłaci odszkodowanie z VAT, czy bez niego, decyduje status poszkodowanego jako podatnika oraz to, czy może on odliczyć podatek naliczony. Jeżeli ma takie prawo, to ubezpieczyciel wypłaca kwotę bez VAT. Jeśli nie ma takiej możliwości, to odszkodowanie musi być powiększone o podatek (uchwała SN z 17 maja 2007 r., sygn. akt III CZP 150/06).
Wynajem samochodów
Na podobny problem zwracają uwagę również osoby nieprowadzące działalności gospodarczej, które wynajmują samochody zastępcze w związku z likwidacją szkód w ich własnych pojazdach. Również w takiej sytuacji zdarza się, że ubezpieczyciel pokrywa cenę netto wynajmu auta. Poszkodowany musi więc z własnej kieszeni pokryć podatek, mimo że nie ma jak go odliczyć.
Takie praktyki ubezpieczycieli są bezpodstawne. Jak wyjaśnia Marcin Tarczyński, analityk z Polskiej Izby Ubezpieczeń, ubezpieczyciel ma obowiązek pokryć koszty wypożyczenia. – W przypadku osób fizycznych niebędących podatnikami VAT jest to koszt najmu wraz z podatkiem – stwierdza.
Wyjaśnia, że roszczenie jest zaspokajane w kwocie netto, tylko gdy mamy do czynienia z poszkodowanym, który ma możliwość odliczenia VAT. – W obu sytuacjach pokrywane są więc pełne faktycznie poniesione koszty najmu – mówi Marcin Tarczyński.