W ostatnim czasie Najwyższa Izba Kontroli przedstawiła dwa raporty dotyczące walki z podmiotami unikającymi płacenia podatków. Wnioski są jednoznaczne – skarbówka lepiej niż kiedykolwiek potrafi namierzyć nieuczciwych podatników.
Pomaga jej w tym zastosowanie nowoczesnych narzędzi analitycznych, np. jednolitego pliku kontrolnego. To bardzo dobrze. Ale wykrycie oszustwa to tylko pierwszy krok. Aby budżet państwa odczuł te działania, konieczna jest skuteczna egzekucja należnych danin. A z tym już jest znacznie gorzej. Przykładowo z kilkudziesięciu miliardów wyłudzonego VAT z pustych faktur odzyskano nieco ponad... 1 proc. To wyjątkowo mizerny wynik.
Trzeba jednak przyznać, że poziom ściągalności podatków wzrasta i w ubiegłym roku wyniósł ok. 34 proc. Można się tylko zastanawiać, czy taki wynik to sukces, czy porażka? Eksperci uważają, że wciąż niezadowalająca jest skuteczność dostępnych narzędzi egzekucyjnych. W urzędach generalnie brakuje dobrych i wydolnych systemów informatycznych. Problemem jest także kadra. Zapewnienie administracji skarbowej wysokiej klasy profesjonalistów może być nie lada wyzwaniem. A zmiany są konieczne, bo dotychczasowy, zasadniczo manualny model weryfikacji rozliczeń okazał się absolutnie nieskuteczny przy zwalczaniu bardziej wyrafinowanych oszustw podatkowych. Z kolei NIK zwróciła uwagę, że mimo postępującej cyfryzacji w urzędach wciąż wiele czynności technicznych wykonywanych jest ręcznie, a to niepotrzebnie spowalnia postępowanie egzekucyjne.
Pomocna może okazać się tzw. miękka egzekucja (telefony, sms-y, e-maile informujące o braku wpłaty zobowiązania podatkowego). Kwoty uzyskane w ramach tej procedury w 2015 r. prawie podwoiły się w porównaniu do 2014 r. Ich poziom zbliża się do kwot uzyskanych w postępowaniach egzekucyjnych. Może właśnie w tym kierunku powinny iść dalsze zmiany legislacyjne w egzekucji administracyjnej.