Wolelibyśmy obniżkę podatków pośrednich niż dochodowego, a z rozwiązań w piątce Kaczyńskiego najbardziej podoba się nam 17-proc. PIT.
DGP
Kowalscy wolą obniżkę VAT bardziej od obniżki PIT – wynika z sondażu IBRiS dla DGP i RMF FM. Zapytaliśmy także o to, co z podatkowej oferty z piątki PiS podoba się najbardziej. Faworytem jest obniżka podstawowej stawki PIT z 18 do 17 proc. Na drugim miejscu ankietowani wymieniają PIT zero dla młodych. Dopiero na trzecim są wyższe koszty uzyskania przychodu, choć dla wielu podatników to większa korzyść niż obniżka PIT. Projekt ustawy o PIT zero wkrótce ma przyjąć rząd. Jeszcze w lipcu ma ona być uchwalona przez parlament. A projekty dotyczące dwóch innych rozwiązań mają być wkrótce pokazane przez resort finansów.
Na podstawie wyników sondażu IBRiS dla DGP i RMF FM można stworzyć mapę oczekiwań, jakie wobec systemu podatkowego ma polski podatnik. Na przykład więcej punktów zebrałby ten, kto obniżyłby VAT od tego, kto zdecydowałby się na obniżki PIT. Dla niemal 50 proc. ankietowanych obniżka tego pierwszego podatku byłaby ważniejsza. Na PIT wskazało niespełna 34 proc. pytanych w sondażu.

VAT boli biedniejszych

– To zaskakujące, bo zaprzecza ogólnej teorii skarbowości, w myśl której podatki pośrednie można względnie bezpiecznie podnosić, bo społeczeństwo tego nie zauważy – mówi Radosław Piekarz, doradca podatkowy z kancelarii A&RT. Według niego dziś po prostu VAT jest bardziej medialny od PIT. Być może prowadzona od kilku lat kampania pod hasłem walki z oszustwami w VAT spowodowała, że w świadomości podatników to obciążenie jest szczególnie ważne.
– Za to kontakt podatnika z PIT jest tak naprawdę coraz mniejszy. Po ostatnich zmianach, gdy roczne rozliczenie jest domyślnie przygotowywane przez system e-PIT, zaangażowanie obywatela może sprowadzić się do wciśnięcia jednego klawisza na klawiaturze i oczekiwania na ewentualny zwrot. Z tego punktu widzenia podatek dochodowy stał się mało inwazyjny i być może stąd te wyniki – uważa ekspert.
W grę mogą wchodzić także inne powody. Na przykład to, że – jak wykazują rożne badania, w tym prowadzone przez Centrum Analiz Ekonomicznych CenEA – opodatkowanie w Polsce VAT-em jest regresywne. To znaczy, że relatywnie więcej tego podatku płacą biedniejsze gospodarstwa domowe niż te bogatsze. Dla znaczącej części społeczeństwa to może być zauważalne obciążenie.

Próg w górę

67 proc. ankietowanych opowiada się za progresywnymi podatkiem dochodowym. Dziś w praktyce jest on liniowy: około 98 proc. podatników rozlicza się według 18-proc. stawki.
– Gdy na początku kadencji obecnego rządu rzucono hasło podatku jednolitego, który przecież zwiększał proporcjonalność w opodatkowaniu dochodów, pomysł szybko przepadł. Dlatego taki wynik to dobra informacja, to zielone światło dla przeprowadzenia głębszej reformy PIT – uważa Radosław Piekarz.
Poparcie dla progresji jest niezależne od wieku, miejsca zamieszkania czy poziomu wykształcenia. Większe różnice widać, gdy podzielić ankietowanych ze względu na dochody i status na rynku pracy.
IBRiS pytał również o to, od jakiego dochodu powinny być płacone wyższe podatki. Obecnie ten próg wynosi 85 528 zł rocznie, czyli 7127 zł miesięcznie. Prawie połowa ankietowanych wskazała dla wyższej stawki przedziały dochodowe wyższe niż dziś. Największą popularnością cieszył się próg 10 tys. zł miesięcznie. Wskazała go jedna piąta pytanych.


%20>
Zdaniem Janusza Cichonia z Platformy Obywatelskiej to sygnał, że Polacy oczekują obniżenia obciążeń podatkowych. Mogłoby to wskazywać, że rządzący powinni odmrozić próg podatkowy, który nie zmienił się do momentu wprowadzenia systemu dwóch stawek, czyli od 2009 r.
Ale zdarzają się odmienne interpretacje. Zdaniem Łukasza Kozłowskiego z Federacji Przedsiębiorców Polskich, może to świadczyć o przyzwoleniu na wprowadzenie kolejnego progu i trzeciej stawki. W podobny sposób interpretuje wyniki nasz rozmówca z resortu finansów. Przynajmniej na razie nie ma jednak o tym mowy.

Wygrywa niższa stawka

Bardziej doraźne skutki mogą mieć odpowiedzi na pytanie o najlepiej przyjmowane rozwiązania z piątki Kaczyńskiego – lutowych obietnic przedwyborczych, które dotyczyły również zmian w podatkach. Najbardziej pożądane rozwiązanie to obniżka PIT z 18 do 17 proc., dalej znalazły się zerowy PIT i podwyżka kosztów uzyskania przychodu.
Tak rezultaty tłumaczy Tadeusz Cymański, poseł PiS z sejmowej komisji finansów: – Mamy wieloletnią narrację dotyczącą obniżania podatków. Z kolei młodzi są w cenie, o nich się dużo mówi. Natomiast jeśli chodzi o trzecie miejsce, podwyżki kosztów uzyskania przychodów, to ta kategoria dla dużej części jest nie do końca czytelna. Dużo się zmieniło w edukacji społeczeństwa, ale nadal wiele jest do zrobienia – mówi.
– Będziemy brali pod uwagę wynik tego sondażu, konstruując swoje propozycje. Badanie pokazuje, że ludzie potrafią liczyć, ale pełnej świadomości, co się opłaca, nie mają. Potrzebny jest prosty język. Największa korzyść od razu przeliczalna na złotówki, czyli podwyżka kosztów, przeszła niezauważona, a wygrywa symboliczna obniżka PIT – podkreśla Janusz Cichoń z PO.
Wszyscy nasi rozmówcy zgadzają się, że niewielka popularność podwyżki kosztów uzyskania przychodów wynika z tego, że to najmniej znany podatnikom mechanizm. – Podwyżka kosztów będzie miała realny skutek dla pracowników, ale może być niezauważona, bo będzie traktowana jako efekt obniżki stawki podatkowej. Rząd powinien lepiej komunikować skutki zmian – podkreśla Łukasz Kozłowski.
Poparcie dla progresji jest niezależne od wieku czy wykształcenia