Rząd przyjął projekt nowelizacji ustawy o podatkach i opłatach lokalnych. Zmiany zawarte w ostatniej wersji mogą spowodować, że opodatkowane jak budowle będą również części techniczne m.in. elektrowni wiatrowych i fotowoltaicznych.

Jak czytamy w uzasadnieniu, cel projektowanej nowelizacji to m.in. wyeliminowanie wątpliwości interpretacyjnych dotyczących aktualnych przepisów oraz doprecyzowanie obowiązujących regulacji, aby można je było prawidłowo stosować.

W projekcie wprowadzone zostały nowe definicje pojęć: „budowla” oraz „budynek”.

Zgodnie z projektowanym art. 1a ust. 1 pkt 2 lit. b opodatkowane wyłącznie w zakresie ich części budowlanych będą: elektrownia wiatrowa, elektrownia jądrowa i elektrownia fotowoltaiczna, biogazownia rolnicza, magazyn energii, kocioł, piec przemysłowy, kolej linowa, wyciąg narciarski oraz skocznia, w części niebędącej budynkiem.

Jednocześnie art. 1a ust. 1 pkt 2 lit. c stanowi, że jako budowlę należy rozumieć też urządzenie budowlane, czyli przyłącze oraz urządzenie instalacyjne, w tym służące oczyszczaniu lub gromadzeniu ścieków oraz inne urządzenie techniczne, bezpośrednio związane z budynkiem lub obiektem, o którym mowa w lit. a i b, niezbędne do ich użytkowania zgodnie z przeznaczeniem.

Z tych regulacji wynika, że jako budowle będą opodatkowane również urządzenia budowlane, czyli części techniczne niezbędne do prawidłowego funkcjonowania np. farm fotowoltaicznych i wiatrowych. Co za tym idzie, możliwe, że gminy będą mogły żądać podatku np. od części technicznej wiatraka czy paneli fotowoltaicznych.

Rząd szuka dodatkowych pieniędzy

Zdaniem Tomasza Błeszyńskiego, doradcy rynku nieruchomości, zmiany w podatku od nieruchomości były do przewidzenia, ponieważ rząd poszukuje atrakcyjnych inwestycyjnie miejsc do opodatkowania.

– Jeśli na danym terenie była kiedyś ziemia rolna czy łąka, opodatkowanie było niższe. W momencie gdy instalujemy w tym miejscu np. urządzenia fotowoltaiczne, trzeba się liczyć, że stawki będą większe niż za nieużytki. Ministerstwo Finansów doszło do wniosku, że jeżeli ktoś zarabia, to dlaczego ma nie zapłacić więcej – mówi ekspert rynku nieruchomości.

Błeszyński zwraca uwagę, że rząd szuka dodatkowych pieniędzy dla budżetów lokalnych, które są bardzo napięte, a w niektórych gminach wręcz pod kreską.

– Politycy poza funduszami europejskimi nie mają zamiaru kierować do samorządów dotacji i rzucają koło ratunkowe w postaci poboru podatku od nieruchomości. Pod uwagę są brane wszystkie aktywa możliwe do opodatkowania, w tym powiązane z aspektem inwestycyjnym farmy fotowoltaiczne. W związku z tym nie zdziwiło mnie, że Ministerstwo Finansów wprowadziło nowe stawki podatku od nieruchomości na rok 2025 – przyznaje Błeszyński.

Kwestia intencji ustawodawcy jest niejasna

Unia Metropolii Polskich w nadesłanym do Gazety Prawnej komentarzu zwraca uwagę, że przepisy są nieprecyzyjne i wyraża obawy, że zmieniona definicja budowli w projekcie ustawy, obejmująca m.in. elektrownie wiatrowe, fotowoltaiczne oraz biogazownie wyłącznie w zakresie ich części budowlanych, może mieć negatywny wpływ na dochody gmin.

– W zakresie urządzeń technicznych bezpośrednio związanych z obiektami takimi jak elektrownia wiatrowa, elektrownia jądrowa i elektrownia fotowoltaiczna, biogazownia rolnicza, magazyn energii, kocioł, piec przemysłowy, kolej linowa, wyciąg narciarski oraz skocznia, należy zauważyć, że ustawodawca ograniczył te obiekty wyłącznie do ich części budowlanych. W związku z tym aby urządzenia techniczne mogły podlegać opodatkowaniu, musiałyby być bezpośrednio związane właśnie z tymi częściami budowlanymi, a nie całym obiektem – zauważa Sebastian Potocki, zastępca dyrektora wydziału finansowego Departamentu Finansów Publicznych UMŁ.

Jak przekazuje Unia Metropolii Polskich, jeśli intencją ustawodawcy jest zwiększenie wpływów podatkowych do gmin lub przynajmniej utrzymanie ich na tym samym poziomie, konieczne będzie doprecyzowanie treści definicji budowli w lit.c.

– Należałoby to zrobić poprzez ponowne wymienienie tych obiektów, ale już bez ograniczania ich do ich części budowlanych – czytamy w komentarzu nadesłanym przez Unię Metropolii Polskich.

Zdaniem Sebastiana Potockiego kwestia intencji i forma jej przełożenia na zapis ustawowy powinna być wyjaśniona podczas kolejnych etapów legislacji.

Tomasz Błeszyński, ekspert rynku nieruchomości, przewiduje, że jeśli w następstwie nowych przepisów sytuacja budżetów gmin się nie poprawi, rząd będzie szukał kolejnych rozwiązań.

– Jeśli wyższa ściągalność podatków nie powiedzie się mimo zmian w ustawie, spodziewam się, że następnym krokiem będzie zupełna zmiana formuły opodatkowania, czyli przejście w stronę katastru. Być może będzie się to nazywało inaczej niż podatek katastralny, ale efekt zostanie ten sam – podwyższenie opodatkowania – przewiduje Tomasz Błeszyński.

Z perspektywy podatnika

– W projekcie jest wiele nieprecyzyjnych określeń. Niesie to ze sobą ryzyko, że kiedy przepisy będą już stosowane, mogą być wykorzystywane do rozciągnięcia zakresu opodatkowania na różnego rodzaju obiekty, składniki majątkowe, które nie są wymienione w przepisach jako przedmiot opodatkowania – mówi dr Adam Kałążny, ekspert rady podatkowej Konfederacji Lewiatan, partner associate w Deloitte.

Zdaniem eksperta największe obawy budzą dwie kwestie.

Po pierwsze, na liście budowli, które mają być objęte opodatkowaniem, pojawia się pojęcie budowli wolnostojącej, trwale związanej z gruntem instalacji przemysłowej. Nie wiadomo, co dokładnie się kryje pod pojęciem tej instalacji. Nie wiedzą tego podatnicy, nie wie tego Ministerstwo Finansów.

– Podczas konsultacji społecznych podnoszono, że nie wiadomo dokładnie, co się kryje pod tym pojęciem, bo jest bardzo szerokie. Można powiedzieć, że instalacją przemysłową jest każde urządzenie znajdujące się na terenie zakładu przemysłowego. Nie zostało to doprecyzowane, co rodzi obawy, że zakres opodatkowania może być rozciągany na różnego rodzaju majątek produkcyjno-techniczny znajdujący się w zakładach przemysłowych – zauważa Adam Kałążny.

Druga kwestia dotyczy definicji budowli, w której wskazane jest urządzenie budowlane.

– Definicja zawiera sformułowanie, że urządzeniami budowlanymi są również inne urządzenia techniczne bezpośrednio związane z budynkiem lub budowlą, niezbędne do ich prawidłowego funkcjonowania. Kto i w oparciu o jakie kryteria będzie oceniał, czy dane urządzenie jest niezbędne do prawidłowego wykorzystywania danego obiektu, nie wiadomo. Może to budzić bardzo duże kontrowersje – które urządzenie, jest niezbędne, a które nie. I kto to będzie rozstrzygał? – zastanawia się ekspert Konfederacji Lewiatan.

– Przede wszystkim jest też mowa o innych urządzeniach, które nie zostały wymienione. W sytuacji gdy podatnik chciałby się dowiedzieć, czy jego składnik majątkowy jest zawarty w danej kategorii, czy nie, powyższe nieprecyzyjności w przepisach mogą to znacznie utrudnić – podkreśla ekspert.