Angielskie słowa „company withheld” polski fiskus przełożył na „spółka zaprzestała”, zamiast „spółka potrąciła” (podatek). A „conduit company” uznano w danej sprawie za „podmiot wiodący” (w domyśle, gdy mamy do czynienia z karuzelą podatkową), zamiast „podmiot pośredniczący”.

To tylko przykłady nieprawidłowych tłumaczeń zagranicznej dokumentacji, którą wymieniają się między sobą administracje podatkowe różnych krajów, w tym Polski.

Prawnicy komentują to krótko: jeżeli obcojęzyczną dokumentacją posługuje się podatnik, to ma on obowiązek ją przetłumaczyć na własny koszt, i to najlepiej za pośrednictwem tłumacza przysięgłego. Ale jeśli wystąpi o nią fiskus, to sam tłumaczy ją niedokładnie i – jak pokazują przykłady – czasem na własną korzyść.

Eksperci apelują w związku z tym, aby urzędnicy łącznikowi Krajowej Administracji Skarbowej również zaczęli korzystać z tłumaczy przysięgłych.

Nierówne zasady

Przypomnijmy, że co do zasady za tłumaczenie obcojęzycznego dokumentu odpowiada podatnik. Powinien też zrobić to na własny koszt. Wynika to z następujących przepisów:

■ w przypadku kontroli celno-skarbowej – art. 72 par. 3 i art. 75 ustawy o Krajowej Administracji Skarbowej (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 615 ze zm.),

■ w przypadku postępowania podatkowego i kontroli podatkowej – art. 189 par. 3 oraz art. 287 par. 1 pkt 2 i par. 2 ordynacji podatkowej.

Inaczej jest w sytuacji, w której pracownicy lub funkcjonariusze KAS sami muszą wystąpić o niezbędne informacje do administracji skarbowej innego państwa Unii Europejskiej. Wówczas wniosek o wymianę informacji jest składany w ramach procedury SCAC (ang. The Standing Committee on Administrative Cooperation – Stały Komitet ds. Współpracy Administracyjnej). Zagraniczne dokumenty trafiają do biura łącznikowego w Koninie i są tłumaczone na język polski bądź przez sam fiskus, bądź przez podmiot wybrany w przetargu.

Efekt bywa problematyczny.

Oszust czy tylko pośrednik?

Przykład podaje Jerzy Martini, doradca podatkowy i partner w MartiniTAX. Chodziło o przedsiębiorcę handlującego z innymi firmami w Unii Europejskiej. W trakcie kontroli podatkowej fiskus poprosił administrację skarbową Estonii o niezbędne informacje. Po ich otrzymaniu i przetłumaczeniu doszedł do wniosku, że jeden z kontrahentów kontrolowanego zaprzestał prowadzenia działalności gospodarczej i w związku z tym polski podmiot mógł być zamieszany w wyłudzenia podatkowe.

– Gdy jednak porównaliśmy przetłumaczony dokument z wersją oryginalną, sprawa zaczęła wyglądać całkiem inaczej – opowiada ekspert.

Zdanie, z którego miało wynikać, że estońska spółka zaprzestała prowadzenia działalności gospodarczej, brzmiało „Company X withheld and paid income tax on dividends paid to…”. Powinno więc było zostać przetłumaczone na: „Spółka X potrąciła i zapłaciła podatek u źródła od dywidend wypłaconych …”

– Władze Estonii podały też, że ich zdaniem spółka ma charakter „conduit company”. Polski fiskus przetłumaczył to jako „podmiot wiodący” (w domyśle gdy mamy do czynienia z karuzelą podatkową) – dodaje Jerzy Martini.

Dodajmy, że sformułowanie „conduit company” zostało przetłumaczone jako „podmiot pośredniczący” w projekcie objaśnień ministra finansów z 19 czerwca 2019 r. do przepisów do podatku u źródła. Zasadniczo chodzi więc o pośrednika, który może być wykorzystywany przez międzynarodowe struktury podatkowe do obniżania zobowiązania podatkowego, ale może być też zwykłym wehikułem inwestycyjnym.

– Wcale nie musi to oznaczać, że taki podmiot jest „wiodący” w karuzeli podatkowej – podkreśla ekspert.

Zwraca też uwagę na to, że błędne tłumaczenie wykonane przez urzędników łącznikowych mogło uderzyć w interesy kontrolowanego podatnika.

Co z tym magazynem?

Podobnymi doświadczeniami dzieli się Tomasz Siennicki, doradca podatkowy i partner w KNDP.

– Na temat wiarygodności informacji uzyskiwanych w ramach procedury SCAC mógłbym napisać książkę – mówi. Podaje przykład jednego z postępowań, w którym z tłumaczenia wynikało, że zagraniczny podmiot jest podejrzany, a fiskus nie mógł się spotkać z jego przedstawicielem. W domyśle była to więc spółka słup.

Tymczasem polska spółka miała z połowy 2016 r. (z czasu transakcji) informacje pozyskane dzięki SCAC, z których wynikało coś zupełnie przeciwnego. To podważało wersję przyjętą przez KAS.

– Inny przykład: z polskiego tłumaczenia wynikało, że kontrahent nie ma magazynu, a więc nie mógł nabywać dużej ilości towaru. To mogłoby dawać podstawy do twierdzenia, że transakcje z tym kontrahentem były pozorne i spółka nie mogła korzystać ze stawki 0 proc. VAT przy wewnątrzwspólnotowej dostawie towarów. Tłumaczenie znów jednak było błędne – opowiada ekspert KNDP.

Okazało się, że według oryginalnej wersji kontrahent nie ma magazynu w siedzibie spółki w centrum miasta, gdzie nie może przechowywać przyczep do samochodów.

– Taka informacja całkowicie zmienia ogląd sytuacji – podkreśla Tomasz Siennicki.

Cło węglowe

Błędy zdarzają się też w tłumaczeniach międzynarodowych aktów prawnych. Jeden z przykładów opisaliśmy w artykule „Unijne przepisy o cle węglowym zostały źle przetłumaczone” (DGP nr 201/2023). Chodziło o obowiązki sprawozdawcze związane z unijnymi przepisami o granicznym cle węglowym (ang. carbon border adjustment mechanism-CBAM). Te obowiązki zostały określone w rozporządzeniu nr 2023/1773, ale ono z kolei zostało źle przetłumaczone.

Z angielskiej wersji art. 8 ust. 3 wynikało (i nadal wynika), że „Where an indirect customs representative DOES NOT AGREE to carry out reporting obligations of the importer under this Regulation, the indirect customs representative shall notify the importer of the obligation to comply with this Regulation”.

Początkowo polska wersja przepisu brzmiała całkiem na opak: „W przypadku gdy pośredni przedstawiciel celny ZGADZA SIĘ na wykonywanie obowiązków sprawozdawczych importera wynikających z niniejszego rozporządzenia, powiadamia on importera o obowiązku przestrzegania przepisów niniejszego rozporządzenia”.

Polskie tłumaczenie nie brzmiało zbyt logicznie, ale to ono wiązałoby agencje celne, bo tak nakazuje ustawa o języku polskim (t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 672 ze zm.).

Błąd w tłumaczeniu został poprawiony po naszej publikacji.

Umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania

Pisaliśmy też o błędach w międzynarodowych umowach o unikaniu podwójnego opodatkowania, m.in. w artykułach „Błędy w tłumaczeniach umów wciąż kością niezgody” (DGP nr 133/2021) i „Przez ponad 20 lat firmy potrącały podatek, którego nie było” (DGP nr 114/2017).

Opisane przez nas pomyłki były potem korygowane w drodze obwieszczenia ministra spraw zagranicznych, bywało jednak, że dopiero po latach, a do tego czasu podatnicy nie wiedzieli, czy obowiązuje ich polska wersja umowy, czy jej wersja rozstrzygająca (najczęściej angielska). Przez długi czas nie zgadzały się co do tego nawet sądy administracyjne. Ostatnio wygrywa jednak druga wykładnia.

Wniosek o wymianę informacji jest składany w ramach procedury SCAC. Zagraniczne dokumenty trafiają do biura łącznikowego w Koninie i następnie są tłumaczone na język polski

Za pierwszą opowiedział się m.in. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Szczecinie w ciągle nieprawomocnym wyroku z 19 maja 2021 r. (sygn. akt I SA/Sz 820/20). Sąd uznał, że obowiązkiem państwa jest zadbanie, aby polskie tłumaczenie obcojęzycznej umowy (chodziło o umowę ze Szwecją) było prawidłowe, i nie można w związku z tym przerzucać skutków ewentualnych błędów w tłumaczeniu na podatnika, który działał w zaufaniu do organów państwowych.

Podobnego zdania były wcześniej Naczelny Sąd Administracyjny (II FSK 1431/13) i WSA w Warszawie (III SA/Wa 101/09, wyrok prawomocny).

Innego zdania był natomiast WSA w Gorzowie Wielkopolskim. W wyroku z 26 maja 2021 r. (I SA/Go 107/21) orzekł, że polski płatnik powinien liczyć się z tym, iż w razie rozbieżności w tłumaczeniu umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania rozstrzygające jest jej angielskie brzmienie. Podkreślił również, że umowa została opublikowana w Dzienniku Urzędowym RP w trzech wersjach językowych, co pozwala przedsiębiorcy na „zidentyfikowanie rozbieżności pomiędzy polskim, szwedzkim i angielskim brzmieniem umowy”.

Wyrok ten jest nieprawomocny, ale nie jednostkowy. Podobną wykładnię zaprezentował NSA w wyrokach z: 30 stycznia 2024 r. (II FSK 560/21), 18 kwietnia 2023 r. (II FSK 2782/20), 26 lipca 2017 r. (II FSK 1866/15) i 2 lutego 2012 r. (II FSK 1398/10). ©℗

OPINIA

Droga na skróty kosztuje czas i pieniądze

ikona lupy />
Wojciech Wołoszyk prawnik, lingwista, prezes IURIDICO, przewodniczący Związku Pracodawców Branży Tłumaczeniowej POLOT / Materiały prasowe

Podmioty zamawiające wykonanie usługi w ramach zamówienia publicznego bezrefleksyjnie konstruują treść dokumentacji przetargowej i wybierają oferty, które nijak mają się do postawionych warunków. Na porażkę są skazane próby kwestionowania takich rozstrzygnięć przy użyciu argumentu o nierealności świadczenia usług na wymaganym poziomie, jeżeli cena miałaby być taka jak zaoferowana.

Przejawem tego jest również założenie, że tłumaczenia specjalistyczne może wykonywać w zasadzie każdy przy użyciu dowolnego, darmowego systemu do tłumaczeń maszynowych i generatywnego AI. Założenie to jest tak samo prawdziwe jak stwierdzenie, że skomplikowany proces może poprowadzić każda osoba wyposażona w kodeks, sztuczną inteligencję i darmowy system informacji prawnej. Czy aby na pewno chcemy korzystać z takiej opcji i uzależnić od niej swoje istotne interesy życiowe, rodzinne lub majątkowe?

Skutki mogą być opłakane. Chodzenie na skróty oznacza błędy, a błędy w tłumaczeniu dokumentów mających znaczenie dla oceny sytuacji prawnej przedsiębiorcy to koszty i kłopoty. ©℗

opinia

Fiskus powinien korzystać z tłumaczy przysięgłych

ikona lupy />
Artur Tim prawnik, doradca podatkowy oraz tłumacz przysięgły języka niemieckiego / Materiały prasowe

Przy obecnych regułach tłumaczenia obcojęzycznych dokumentów podatkowych rzuca się w oczy całkowity brak symetrii. Organom zdarzają się tłumaczenia o wątpliwej jakości, natomiast od podatników, którzy przedkładają obcojęzyczne dokumenty, wymaga się tłumaczeń poświadczonych (przysięgłych), czyli gwarantujących podwyższony standard jakości przekładu. Nierzadko jest to kilkaset stron obcojęzycznych faktur oraz umów handlowych, których uwierzytelnione tłumaczenie podatnik ma przedłożyć na żądanie organów na własny koszt i w wyznaczonym terminie. To także duże wyzwanie dla tłumacza przysięgłego, do którego trafiają takie zlecenia.

Być może pewnym rozwiązaniem byłoby wyrównanie obowiązków obu stron i każdorazowe powierzanie tłumaczeń dokumentów o znaczeniu podatkowym (np. informacji pozyskanych dzięki procedurze SCAC) tłumaczom przysięgłym.

Jako tłumacze przysięgli musimy dbać o stronę wizualną tłumaczeń i zachowanie układu tekstu wyjściowego, opisywać pieczęcie, podpisy, grafiki oraz stanowiska służbowe i instytucje. Przede wszystkim jednak musimy zachować ekwiwalentność pojęć, tak aby polski odbiorca od razu miał przed oczami to, o co może chodzić w danej zagranicznej instytucji prawnej. Musimy przy tym pozostać bezstronni i niezależni, dbając zatem o obiektywny charakter przekładu. ©℗