Bogaci nie uciekają przed podatkiem majątkowym. Tylko co z tego?
Opodatkowanie największych majątków jest we współczesnym kapitalizmie jednym z fetyszy – nic jednak z tych sporów i debat ekonomistów nie wynika, bo politycy wciąż pozostają głusi na ich argumenty. Ale dzielni naukowcy się nie poddają. I co jakiś czas dorzucają do debaty kolejny „paper”: weźmy więc na warsztat tekst, całkiem zresztą świeży, ekonomistów duńskich – Katriny Jakobsen i Hendrika Klevena – i szwedzkiego – Jonasa Kolsruda.
W ostatnich trzech–czterech dekadach nie obowiązywały na świecie żadne poważne regulacje dotyczące opodatkowania bogactwa. Gdy tylko zaczynało się o nich mówić, natychmiast podnosiły się głosy, że jeśli tylko rządzący poważą się na taki krok, to już chwilę później pieniądz z ich kraju odpłynie do innych – korzystniejszych podatkowo – jurysdykcji; że hucpa skończy się „parkowaniem” miliardów w podatkowych rajach, na czym wszyscy stracą. Takie straszenie działało i działa. I właśnie dlatego nie ma na czym opierać badań mających dać odpowiedź na pytanie: czy najbogatsi faktycznie uciekną przed podatkiem majątkowym?
Na szczęście mamy przypadki odwrotne: chodzi o sytuacje, gdy władza wycofywała się opodatkowania najbogatszych. I tak w Szwecji (ona jest studium przypadku dla trójki ekonomistów) w 2007 r. po zmianie rządu zawieszono pobieranie podatku majątkowego, który obowiązywał od 1911 r. Sam podatek z biegiem lat mocno się zmieniał; w latach 1991–2007 wynosił 1,5 proc., płacono go od majątku netto przekraczającego 3 mln koron (ok. 1,2 mln zł). Podatek (przynajmniej teoretycznie) musieli płacić wszyscy mieszkańcy Szwecji, niezależnie od tego, jaka część ich majątku faktycznie znajdowała się na szwedzkim terytorium. W tym okresie podatek obejmował od 2 proc. do 8 proc. najbogatszych rodaków Lassego i Mai.
Studiując te wydarzenia, ekonomiści zadali pytanie: czy po ulżeniu najmajętniejszym migracja bogactwa ustała? I co się okazało? Nie – w Szwecji po 2007 r. prawie nie odnotowano zmniejszenia migracji najzamożniejszych. To odkrycie prowadzi do wniosku: wprowadzenie podatku majątkowego nie wpływa w sposób znaczący na to, czy najlepiej sytuowani chcą, czy też nie chcą mieszkać w danym kraju.
Wszystko to oczywiście bardzo ciekawe. Ale coś czuję, że ta praca też przejdzie bez echa. Bo współczesne demokracje skonstruowane są tak, że znaczących podatków majątkowych wprowadzić w nich nie sposób. Nie po to klasy dominujące kontrolują polityczny proces oraz medialne narracje, by godzić się na takie rzeczy. I tak to się właśnie w naszym świecie kręci. ©Ⓟ
W Szwecji po 2007 r., po zawieszeniu pobierania podatku majątkowego, prawie nie odnotowano zmniejszenia migracji najzamożniejszych