System kontroli ukrywanych przychodów jest kosztowny i nieskuteczny. Takie wnioski płyną z kontroli NIK w 19 urzędach skarbowych. Zdaniem ekspertów, bez reformy administracji będzie trudno o lepsze wyniki.
ANALIZA
System wykrywania i opodatkowania przychodów nieznajdujących pokrycia w ujawnionych źródłach lub pochodzących ze źródeł nieujawnionych jest kosztowny i nieskuteczny.
W związku z działalnością 19 kontrolowanych urzędów skarbowych przez okres dwu i pół roku uzyskano tylko 804 tys. zł dodatkowych wpływów, a w przypadku dziewięciu urzędów kontroli skarbowej dodatkowe wpływy wyniosły 20 mln zł. Jednocześnie na wynagrodzenia pracowników zajmujących się tymi zagadnieniami wydatkowano dwa-, trzykrotnie więcej. To wnioski z kontroli przeprowadzonej przez Najwyższą Izbę Kontroli. Kontrola objęła okres od 2005 roku do I połowy 2007 r.
Zdaniem ekspertów, wyniki kontroli NIK nie zaskakują.
- Wierzę, że wyniki tej kontroli odzwierciedlają prawdziwy stan rzeczy. Miałem do czynienia z takim postępowaniem i jeżeli wszystkie tego typu sprawy prowadzone są jak tamta, to żenująca efektywność prac urzędów skarbowych mnie nie dziwi. Urząd szuka nie tego, co powinien, nie tam, gdzie należy, i stosuje niewłaściwe środki - tłumaczy Arkadiusz Michaliszyn, prawnik, partner w CMS Cameron McKenna.
Zastrzega, że nie byłoby sprawiedliwe zrzucać całej winy na urzędników. Istotą problemu jest niczym nieograniczony zakres zdarzeń podlegających opodatkowaniu PIT.
Ekspert wyjaśnia, jak to wygląda w praktyce: urzędnik, po otrzymaniu informacji, że obywatel X dokonał wydatku na znaczącą kwotę, żąda, by ten wytłumaczył się, jak tę kwotę zdobył. Obywatel tłumaczy, że oszczędzał przez całe życie, urzędnik nie wierzy, skutkiem czego otwiera się debata, która nic nie wniesie do sprawy, ale będzie bardzo kosztowna.
- Sprawa ciągnie się długo, koszty ponoszą urząd i podatnik i zwykle wygrywa ten ostatni, gdyż sąd nie przyzna racji urzędowi tylko dlatego, że podatnikowi nie udało się wykazać, że nie jest wielbłądem - podsumowuje Arkadiusz Michaliszyn.

Obawa przedawnienia

Po przeprowadzeniu kontroli NIK stwierdziła, że system wykrywania nieujawnionych dochodów jest kosztowny i nieskuteczny.
Jak podkreśla Mariusz Zawiejski, doradca podatkowy w TPA Horwath Sztuba Kaczmarek, urzędnicy, chcąc sprostać wymaganiom statystyk, sprawdzali jak największą liczbę informacji, co wiązało się z objęciem kontrolą wielu drobnych, najłatwiejszych do weryfikacji spraw, dotyczących głównie niewielkich kwot.
- Znamienne jest, że w tym samym czasie na pensje i pozostałe koszty związane z kontrolą podatników wydano kilkakrotnie więcej środków, niż udało się uzyskać w wyniku postępowań- wskazuje Mariusz Zawiejski.
Tymczasem głównym zadaniem aparatu skarbowego jest zabezpieczenie dochodów budżetu państwa, to prowadzone przez te organy działania, co do zasady, powinny przynosić budżetowi wymierne, finansowe korzyści.
Ekspert podkreśla też, że należałoby wprowadzić nowe procedury kontroli umożliwiające ocenę rentowności poszczególnych postępowań, by ukierunkować kontrolujących tylko na te dochodzenia, co do których istnieje uzasadnione podejrzenie zatajenia dochodów, a uzyskana w wyniku kontroli kwota będzie wymiernym przysporzeniem finansowym dla budżetu.
Dodaje, że jeżeli procedury wykrywania nieujawnionych dochodów będą z założenia wykluczać postępowania dotyczące uchybień o mniejszej wartości, liczba takich zdarzeń może w krótkim czasie drastycznie się zwiększyć.

Ważniejsza liczba

Najwyższa Izba Kontroli ustaliła, że władze skarbowe odpowiedzialne za wykrywanie i opodatkowanie nieujawnionych przychodów koncentrują się na sprawach dawnych, zagrożonych przedawnieniem, oraz drobnych, czyli łatwych - po to, by móc wykazać się dużą liczbą rozpatrzonych sygnałów. Według Hanny Filipczyk, menedżera w Accreo Taxand, to mechaniczne stosowanie zasad selekcji spraw prawdopodobnie spowodowało brak skuteczności w wykrywaniu najpoważniejszych nadużyć. Izba wskazała, że w poddanych kontroli urzędach połowa przypadków potencjalnie dotyczących największych kwot została niezbadana.
- Zalecenie NIK, by decydując o kontroli, zważać na dysproporcję między wydatkami a dochodami, zwłaszcza w przypadku osób z tzw. sfery podwyższonego ryzyka, jest zgodne ze zdrowym rozsądkiem - wskazuje Hanna Filipczyk.
Według niej, w tych przypadkach zachodzi największe prawdopodobieństwo, że dla różnicy między wydatkami a przychodami zabraknie godziwego uzasadnienia i istotnie okaże się, że podatnik osiągnął przychody, których nie ujawnił.
Dodaje, że wymiar finansowy takich spraw ma również niebagatelne znaczenie z punktu widzenia budżetu państwa, bo w tych przypadkach potencjalnie fiskus traci najwięcej.
- Warto dodać, że NIK skrytykowała także m.in. nienależyte wykorzystywanie danych, które znajdują się w posiadaniu władz skarbowych - stwierdza Hanna Filipczyk.

Bez reformy ani rusz

Joanna Kanicka, partner w ITA Doradztwo Podatkowe, oceniając wyniki kontroli, wskazuje, że raport NIK nie po raz pierwszy konstatuje, że pieniądze podatników są wydawane z sposób nieprzemyślany i nierozważny, nawet jeśli MF twierdzi, że wskazanych kosztów wynagrodzeń pracowników urzędów kontroli skarbowej nie można porównywać jedynie z wysokością ustaleń wynikających z decyzji wydanych w zakresie nieujawnionych źródeł.
- To jak badać efektywność takich postępowań prowadzonych za pieniądze podatników - pyta Joanna Kanicka.
Podkreśla też, że jeśli MF zależało na wpływach z tego tytułu, to bacząc na szczególną trudność dowodową w wykrywalności takich przestępstw, trzeba było wyposażyć wybranych specjalistów w specjalne środki, skorelować działania organów skarbowych z policją i ustalić priorytety.
- Po pierwsze, nie było sensu koncentrować się na sprzedaży w internecie i nielegalnym straganie pod blokiem, bo wysokość wpływów fiskusa z takich nieujawnionych źródeł będzie znikoma. Po drugie, trzeba było zadbać o sensowne zasady postępowania. Wiele urzędów poradziło sobie w tym zakresie, prowadząc kontrole na podstawie opracowanej ankiety, zbierając na ich podstawie dane - mówi Joanna Kanicka.
Dodaje, że pomysł z ankietą obala podstawowe zasady postępowania dowodowego, gdyż podatnik, który ma wystarczające oszczędności, aby kupić za gotówkę samochód, powinien po wszczęciu postępowania w tym zakresie, jeśli urząd nie daje temu wiary, przedstawić dowód w postaci opinii z banku, a nie wypełniać ankietę.
- Tym sposobem po kilkuletnich staraniach urzędników i poniesieniu znaczących kosztów góra urodziła mysz - podsumowuje partner ITA Doradztwo Podatkowe.
Zalecenia NIK
1. Urzędnicy powinni dokładnie sprawdzać wszystkie sprawy, zaczynając od najstarszych, zagrożonych przedawnieniem
2. W pierwszej kolejności powinny być analizowane informacje o wydatkach podatników na znaczne kwoty, przy których występują duże różnice między wydatkami a ujawnianymi dochodami