Nie ma PIT od pieców przekazanych przez gminę mieszkańcom, gdy zakup tych urządzeń został dofinansowany z dotacji – potwierdził dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej.

Spytała o to gmina, która otrzymała z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej dofinansowanie do wymiany u mieszkańców niskosprawnych i nieekologicznych kotłów i pieców węglowych.

Gmina sfinansowała z dotacji większość kosztów tej wymiany (75 proc.), pozostałą jedną czwartą dokładali mieszkańcy (tzw. wkład własny), wpłacając pieniądze na rachunek bankowy samorządu. Na te kwoty gmina wystawiała im faktury.

Natomiast faktury za piece były wystawiane na gminę i to ona pozostawała właścicielem pieców przez pięcioletni okres trwania projektu (widniały one w jej ewidencji środków trwałych), mimo że były one dostarczane bezpośrednio pod adresy mieszkańców.

Dopiero po upływie tych pięciu lat piece zostały przekazane mieszkańcom na własność.

Bez PIT…

Dyrektor KIS uznał, że dotacja na realizację inwestycji związanej z wymianą pieców jest dla mieszkańców przychodem z „innych źródeł”, o którym mowa w art. 20 ust. 1 ustawy o PIT. Zarazem jednak – dodał – udzielone dofinansowanie jest dotacją w rozumieniu przepisów o finansach publicznych, a zatem przychód mieszkańców z tego tytułu jest zwolniony z podatku na podstawie art. 21 ust. 1 pkt 129 ustawy o PIT.

W konsekwencji – jak wyjaśnił organ – na gminie nie ciąży obowiązek sporządzenia rocznej informacji PIT-11 i przekazania jej mieszkańcom, którzy korzystają z takiej dotacji.

…i bez VAT

Sama natomiast gmina – w świetle tegorocznych wyroków Trybunału Sprawiedliwości UE – nie występuje jako podatnik VAT. Nie wykazuje więc podatku należnego ani od otrzymanej dotacji, ani od wpłat mieszkańców. Zarazem jednak nie może odliczać VAT od zakupów przy takich inwestycjach.

Taki wniosek płynie z dwóch wyroków TSUE z 30 marca 2023 r. (sygn. akt C-612/21 i sygn. akt C-616/21). Jeden dotyczył montażu odnawialnych źródeł energii w budynkach należących do mieszkańców, drugi – usuwania azbestu z nieruchomości. W obu przypadkach mieszkańcy pokrywali część kosztów, a gmina resztę (85 proc. lub 75 proc.).

TSUE zwrócił uwagę na to, że kwoty wkładu własnego wnoszonego przez mieszkańców są niższe niż koszty usługi, które faktycznie poniosła gmina. Pozostała część jest bowiem finansowana ze środków publicznych. Gmina nie działa więc jak zwykły przedsiębiorca, ale jako organ władzy publicznej. ©℗