Potwierdziły się nasze poniedziałkowe doniesienia, że tarcza antyinflacyjna w obecnej formie musi zniknąć, a powodem są jest nie tylko sytuacja budżetowa, lecz także wymogi stawiane przez Komisję Europejską.

– Obecne ramy prawne nie pozwalają na stosowanie zerowej stawki VAT na gaz ziemny i nawozy. Ponadto paliwa silnikowe nie mogą korzystać z żadnej obniżonej stawki VAT, nawet tymczasowo – poinformowała DGP Komisja Europejska.

Z tego wynika, że skorygowane stawki na gaz (przed wejściem w życie tarczy antyinflacyjnej 23 proc., teraz 0 proc.) i nawozy (wcześniej 8 proc., teraz 0 proc.) niekoniecznie muszą być maksymalne. Prawo unijne mówi, że w przypadku gazu, elektryczności i ciepła systemowego nie mogą być one niższe niż 5 proc. – W praktyce więc może to być 5 proc., 8 proc. albo 23 proc. – tłumaczy nam rozmówca z otoczenia premiera. Jeśli chodzi o paliwa, jedyną dopuszczalną przez UE opcją jest 23-proc. VAT (teraz w ramach tarczy płacimy 8 proc.). Komisja Europejska potwierdza również, że możemy utrzymać zerowy podatek na żywność – to efekt kwietniowych zmian w dyrektywie zatwierdzonych przez kraje członkowskie.

Rząd zna stanowisko Brukseli. – Nie ma jeszcze decyzji w tej sprawie, ale na pewno trzeba będzie zmienić stawki, ustalając je na minimalnym poziomie, na jaki zezwala dyrektywa. W przypadku paliw oznacza to jednak 23-proc. VAT, bo innej możliwości unijne regulacje nie przewidują – mówi DGP osoba z rządu. Przyznaje jednocześnie, że powody, dla których tarcza musi zostać głęboko zmodyfikowana, są dwa. – Jeśli mamy zamykać fronty w relacjach z UE, to nie po to, by otwierać nowe. Ale jednocześnie tarcza kosztuje nas 2,5 mld zł miesięcznie. Za chwilę dojdą jeszcze koszty osłonowego pakietu gazowego – zwraca uwagę rozmówca DGP

Co dalej z tarczą antyinflacyjną? Rząd ma trzy opcje do wyboru

Z trzech opcji do wyboru – utrzymanie tarczy w obecnej formie (co narażałoby nas na postępowanie naruszeniowe ze strony KE), jej całkowite zniesienie lub modyfikacja – rząd zdecyduje się na ostatni wariant. Jednocześnie szok cenowy ma być minimalizowany innymi działaniami. Chodzi np. o mechanizm maksymalnych cen prądu i gazu.
– Komisja Europejska krytykuje nas za obniżenie VAT do zera. Analizowane jest to, czy nie zastosować innego mechanizmu, typu mrożenie ceny czy regulowanie maksymalnej. Dla odbiorców efekt będzie podobny, tarcza będzie chroniła przed podwyżkami, zaś dla budżetu rezultat będzie pozytywny, bo wówczas środki z VAT mogą płynąć – mówił w RMF FM Norbert Maliszewski, szef Rządowego Centrum Analiz.

Polska od miesięcy łamie dyrektywy vatowskie

Jak pisaliśmy, KE przesłała już rządowi zastrzeżenia w sprawie kształtu tarczy i możliwości jej ewentualnego przedłużenia na 2023 r. Dla rządu, który sam rozważał wycofanie się z tych rozwiązań lub ich modyfikację z uwagi na poszukiwanie oszczędności, takie działanie KE może stanowić wygodne alibi.
Z tą tezą nie zgadza się współpracownik premiera. – Jeśli w przypadku energii zostanie stawka VAT 5 proc., to dotrzymamy obietnicy. Ewentualna korekta będzie wbrew tej obietnicy, bo zamiast zamrożenia cen, będzie podwyżka o VAT – przekonuje nasz rozmówca. – Sytuacja jest nadzwyczajna i wydaje się, że dotąd KE to rozumiała – dodaje.
Pewne jest to, że Polska od miesięcy łamie dyrektywy vatowskie, jednostronnie wprowadzając obniżone lub zerowe stawki na wybrane towary. Takie działania, zdaniem eurourzędników, zaburzają funkcjonowanie jednolitego rynku. KE długo przymykała oko na ten stan, ale w końcu powiedziała „dość”. Tym bardziej że działania Polski mogły rzucać się w oczy, bo nasz kraj jako jedyny w przypadku paliw silnikowych poszedł dalej niż to, na co zezwala dyrektywa (w przypadku zerowej stawki na żywność udało się wypracować kompromis w Radzie i znowelizować dyrektywę). Na razie KE wystosowała ostrzeżenie. Pozostaje jej jeszcze postępowanie naruszeniowe, standardowe w takich sytuacjach.
– Jak podkreśliła KE w komunikacie w sprawie cen energii, państwa mogą zdecydować o stosowaniu obniżonych stawek VAT na produkty energetyczne, o ile przestrzegają one minimum 5 proc. określonych w dyrektywie VAT – wyjaśnia nam rozmówca z KE. – Państwa muszą również przestrzegać krajowej struktury stawek, czyli nie mogą mieć obniżonych więcej niż dwóch różnych stawek. Chociaż nowo uzgodnione przepisy również nie zezwalają na zerowe stawki na żaden z tych produktów energetycznych, państwa nie muszą już konsultować się z Komitetem ds. VAT, aby móc stosować do nich stawki obniżone – dodaje.

Możliwe kłopoty w finansach publicznych

Rozmowy z KE to jedno. Drugim – zapewne ważniejszym – powodem są możliwe kłopoty w finansach publicznych. W tej chwili zakres tarczy zależy także od kosztów działań osłonowych w związku z wysokimi cenami energii i gazu. Pakiet energetyczny znamy, ale jak zapowiadał w wywiadzie dla DGP premier Mateusz Morawiecki, bliżej końca roku mamy poznać także rozwiązania dla odbiorców gazu. Na to wszystko trzeba znaleźć miejsce w budżecie. Na razie sytuacja samego budżetu jest dobra (po wrześniu jest nadwyżka), a dochody są nadal wyższe niż rok wcześniej. I to mimo dużych zmian w podatku dochodowym wywołanych Polskim Ładem. Ale równocześnie sytuacja na rynku długu i rekordowe poziomy rentowności polskich obligacji budzą niepokój.
– Mamy rosnące stopy w USA i zapowiedź olbrzymiego programu pomocowego w Niemczech, co oznacza duże emisje ich obligacji – zauważa źródło DGP. To będzie dodatkowa konkurencja dla polskich papierów, dlatego rząd zaczął sygnalizować z jednej strony cięcia wydatków, a z drugiej przycięcie tarczy, co oznacza mniejsze ubytki w dochodach. – Jeśli tarcza nie zostanie zmodyfikowana, a rząd będzie chciał zrealizować wszystkie potrzeby pożyczkowe, czyli budżetu brutto plus wzrost długu funduszu covidowego, zadłużenie Funduszu Modernizacji Sił Zbrojnych i finansowanie pomysłów wyborczych, potrzeby pożyczkowe będą bardzo duże – mówi Jakub Borowski, główny ekonomista Crédit Agricole.