Część podatników działających w strefach ekonomicznych będzie musiała zapłacić minimalny podatek. Co więcej, nie będą mieli od czego odliczyć go w kolejnych latach.
– Jeżeli
przepisy Polskiego Ładu o nowym minimalnym podatku dochodowym wejdą w życie w projektowanym kształcie, to spowodują, że zwolnienie podatkowe w specjalnej strefie ekonomicznej (SSE) i polskiej strefie inwestycji (PSI) dla niektórych inwestorów przestanie być realną zachętą – twierdzi Dorota Wolna, dyrektor w dziale podatkowo-prawnym PwC.
Chodzi o nową daninę zwaną też przez
Ministerstwo Finansów podatkiem od dużych korporacji (nowy art. 24ca ustawy o CIT). Mają jej podlegać spółki i podatkowe grupy kapitałowe, które w roku podatkowym:
- poniosą stratę ze źródła przychodów innych niż z zysków kapitałowych, albo
- będą miały udział dochodów ze źródła przychodów innych niż z zysków kapitałowych nie większy niż 1 proc.
Nowy podatek ma objąć wszystkich podatników spełniających ten warunek, nawet tych najmniejszych, bo w projekcie nie przewidziano żadnego kryterium dotyczącego wielkości przychodów, sumy bilansowej czy choćby zatrudnienia. Pisaliśmy o tym w artykule „Minimalny
CIT zapłacą nawet mikrofirmy” (DGP nr 177/2021).
Stawka nowego minimalnego
podatku dochodowego ma wynosić 10 proc., a podstawą opodatkowania ma być suma:
- kwoty odpowiadającej 4 proc. wartości przychodów (innych niż z zysków kapitałowych),
- poniesionych na rzecz podmiotów powiązanych „nadmiernych” kosztów finansowania dłużnego w części przewyższającej 30 proc. podatkowej EBITDA,
- poniesionych na rzecz podmiotów powiązanych kosztów nabycia usług niematerialnych i opłat licencyjnych, jeśli ich wartość przekroczy 3 mln zł oraz 5 proc. podatkowej EBITDA,
- wartości odroczonego podatku dochodowego wynikającej z ujawnienia w rozliczeniach podatkowych niepodlegającej dotychczas amortyzacji wartości niematerialnej i prawnej w zakresie, w jakim powoduje zwiększenie zysku brutto albo zmniejszenie straty brutto.
Podatek obciąży inwestorów
Podatnicy będą wpłacać podatek minimalny pomniejszony o kwotę CIT należnego za ten sam rok. Wpłaconą daninę minimalną będzie można odliczyć od zapłaconego w Polsce CIT w trzech kolejnych latach podatkowych następujących po roku, za który podatnik zapłacił podatek minimalny. Nowa danina – jak zapewniał wiceminister finansów Jan Sarnowski, przedstawiając po raz pierwszy jej założenia – nie będzie więc odczuwalna przez firmy, które realnie płacą w Polsce
podatki.
– Nie będą jej także podlegać firmy, które ponoszą realne wydatki inwestycyjne – obiecywał wiceminister.
Zapowiedź ta może być jednak daleko na wyrost – zwracają uwagę eksperci.
– Na pierwszy rzut oka wydaje się, że założenia dotyczące podatku minimalnego oddają specyfikę działalności strefowej – mówi Dorota Wolna, wskazując, że dochód z działalności strefowej ma być odliczany od podstawy opodatkowania podatkiem minimalnym. Z projektu wynika bowiem, że podstawa opodatkowania ma być pomniejszana o „wartość dochodów, które są uwzględniane w kalkulacji dochodu zwolnionego z podatku na podstawie art. 17 ust. 1 pkt 34 lub 34a, u podatnika, który w roku podatkowym korzysta ze zwolnień podatkowych, o których mowa w tych przepisach”.
Ekspertka podkreśla jednak, że głębsza analiza projektu prowadzi do odmiennych wniosków.
– Już samo porównanie dochodów do opodatkowania z przychodami spowoduje, że wielu przedsiębiorców strefowych będzie jednak podlegać nowej daninie – zauważa Dorota Wolna.
Zwraca przy tym uwagę na to, że jeden z głównych elementów kalkulacyjnych podstawy opodatkowania, tj. kwoty odpowiadającej 4 proc. wartości przychodów (innych niż z zysków kapitałowych), od której liczy się 10-proc. podatek minimalny, nie został zawężony do przychodów z działalności pozastrefowej. W efekcie – jak mówi – będzie można wprawdzie odjąć dochód strefowy, ale i tak daninę trzeba będzie zapłacić.
Ekspertka podkreśla, że często firmy strefowe mają duże obroty i dochody w głównej mierze zwolnione z podatku. Dochód do opodatkowania jest więc u nich stosunkowo niski.
– Dlatego nowe obciążenie może być znaczące, szczególnie dla dużych spółek, które korzystając ze zwolnienia strefowego, mają spore obroty. Zwłaszcza że przychody do opodatkowania będą powiększane o różne komponenty (np. koszty nadmiarowego finansowania czy koszty usług niematerialnych od podmiotów powiązanych, wykraczające ponad ustawowy limit) – podkreśla ekspertka.
Zastanawia się, czy objęcie podatkiem minimalnym również przedsiębiorców korzystających ze zwolnienia z CIT było celowe, czy może projektodawca założył, że jeżeli przedsiębiorcy odejmą dochód strefowy, to podatku nie będzie.
Przedsiębiorcy zwolnieni z podatku nie będą też mogli skompensować minimalnego podatku, bo nie będą mieli go od czego odjąć w kolejnych trzech latach. Zazwyczaj bowiem, prowadząc działalność strefową, nie płacą podatku dochodowego (są z niego zwolnieni) albo płacą go w niewielkiej wysokości, gdy uzyskują dochody opodatkowane. Nie będą więc w zasadzie mieli go od czego odjąć.
Co więcej, Polski Ład nie przewiduje mechanizmu zwrotu podatku minimalnego w sytuacji, gdy organ podatkowy uzna, że podatnik prowadzi realną działalność – jak to jest w przypadku podatku minimalnego od przychodów z budynków. Przedsiębiorcy strefowi poniosą więc realny ciężar nowej daniny.
Bartosz Głowacki, doradca podatkowy i partner w MDDP Michalik Dłuska Dziedzic i Partnerzy, przypomina ponadto, że podatnicy działający w SSE bądź posiadający decyzję o wsparciu działają w reżimie pomocy publicznej. Jest nią zwolnienie z podatku dochodowego.
– Tak więc z jednej strony podatnik otrzymałby pomoc publiczną w postaci zwolnienia z CIT, a z drugiej, poprzez opodatkowanie podatkiem minimalnym przychodów zwolnionych z CIT, można mieć wrażenie, że pomoc ta zostanie podatnikowi w pewien sposób odebrana – zauważa ekspert.
Podkreśla, że w przepisach nie przewidziano żadnych regulacji, które odnosiłyby się do tego problemu.
Bartosz Głowacki podkreśla też, że nawet jeżeli podatek minimalny zapłaci tylko część podatników działających w specjalnych strefach ekonomicznych czy mających decyzję o wsparciu, to i tak wszyscy będą musieli sprawdzić, czy nowemu podatkowi nie podlegają, i ewentualnie go policzyć. To – jak twierdzi – dodatkowe obciążenie administracyjne nakładane na tych przedsiębiorców, którzy i tak mają sporo obowiązków związanych z prawidłowym rozliczeniem zwolnienia podatkowego.
Ekspert uważa, że już teraz fiskus nieprzychylnie odnosi się do przedsiębiorców działających na podstawie decyzji o wsparciu, czyli w sztandarowej – jak mówi – Polskiej Strefie Inwestycji.
– Jeżeli podatnicy wygrywają spory w sądach, to Ministerstwo Finansów stawia na swoim i zmienia przepisy – podkreśla Bartosz Głowacki. Dodaje, że przykładem jest zmiana, zgodnie z którą zwolnieniem z CIT w ramach Polskiej Strefy Inwestycji będą objęte wyłącznie dochody osiągane z nowej inwestycji określonej w decyzji o wsparciu, a nie – jak dotychczas – dochody uzyskane z działalności gospodarczej określonej w decyzji o wsparciu (kierunek wykładni potwierdzony został przez sądy administracyjne, np. WSA w Warszawie w wyroku z 15 czerwca 2020 r., sygn. III SA/Wa 1813/19).
Ekspert nie ma więc wątpliwości, że przepisy dotyczące podatku minimalnego również będą interpretowane przez organy podatkowe na niekorzyść przedsiębiorców.
– A przecież zwolnienie, które otrzymują strefowcy, nie jest za darmo. Aby je dostać, trzeba zainwestować w naszym kraju – podkreśla Dorota Wolna.
Zdaniem ekspertów należałoby wyłączyć z podatku minimalnego przychód uzyskany w działalności prowadzonej w SSE i PSI. Nowa danina – jeśli w ogóle – powinna dotyczyć tylko działalności opodatkowanej – mówią doradcy.
Projekt nowelizacji ustawy o PIT, CIT oraz niektórych innych ustaw, druk sejmowy nr 1532 – po pierwszym czytaniu