130 krajów świata – wśród nich Polska – podpisało oświadczenie o wspólnych zasadach międzynarodowego opodatkowania. Zawarte porozumienie dotyczy m.in. globalnych gigantów technologicznych. Udało się je osiągnąć po kilku latach dyskusji na forum Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD). Udział Stanów Zjednoczonych – matecznika big techów – zwiększa szanse na wprowadzenie nowych danin.

Reforma opiera się na dwóch filarach. Jeden dotknie takie korporacje jak Amazon, Facebook i Google. Przedsiębiorstwa międzynarodowe osiągające 20 mld euro obrotów i rentowność na poziomie co najmniej 10 proc. będą musiały zostawić część zysków w krajach, w których sprzedają towary lub świadczą usługi. Drugi filar uniemożliwi uciekanie z rozliczeniami do rajów podatkowych wszystkim firmom generującym co najmniej 750 mln euro rocznych przychodów przez wprowadzenie globalnej minimalnej stawki CIT na poziomie 15 proc. – To historyczne porozumienie. Porównałbym je z ustanowieniem Miedzynarodowego Funduszu Walutowego czy Banku Światowego. Nigdy wcześniej nie zawarto międzynarodowej umowy podatkowej na tak szeroką skalę – komentuje Piotr Arak, dyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
– Wprowadzenie minimalnego podatku CIT na poziomie 15 proc. ograniczy działanie rajów podatkowych, co jest dobrą wiadomością – kontynuuje ekspert. – Lewica na świecie będzie pewnie krytykowała tę stawkę jako mało ambitną, a prawica może uważać, że to zbyt głęboka ingerencja w działanie państw narodowych. 15 proc. jest jednak akceptowalnym kompromisem między państwami rozwiniętymi a rozwijającymi się. W krajach G7 przeciętna stawka podatku korporacyjnego wynosi 27 proc., a w Unii Europejskiej średnio 21 proc., więc dla tych państw korzystniejsze byłoby porozumienie na wyższym poziomie. To jednak zaburzyłoby konkurencyjność krajów rozwijających się, jak Irak, Kosowo czy państwa Azji Południowo-Wschodniej. Nawet w Polsce mamy 9 proc. podatku dla mniejszych i średnich przedsiębiorstw. Oczywiście w interesie podatników tych państw byłoby wprowadzenie wyższej stawki, ale to z kolei obniżyłoby ich konkurencyjność dla inwestorów względem krajów rozwiniętych – analizuje.
Przy stawce 15 proc. roczne wpływy polskiego budżetu z CIT wzrosłyby o prawie 3,7 mld euro, jak wynika z szacunków europejskiego obserwatorium podatkowego działającego przy Komisji Europejskiej. Wiceminister finansów Jan Sarnowski zapewnia, że dzięki wspieranemu przez Polskę wyłączeniu dla rzeczywistej działalności firm, które realnie funkcjonują w naszym kraju – tu produkują, świadczą usługi i zatrudniają pracowników – nie zapłacą wyższego podatku. – Wyłączenie to zabezpiecza dalsze działanie ulg wspierających inwestowanie w Polsce, np. ulgę B+R, IP-Box czy Polską Strefę Inwestycji – stwierdza wiceminister.
Porozumienia nie poparło dziewięć krajów. Trzy to państwa unijne o niskich podatkach: Irlandia, Estonia i Węgry. Sprzeciwiły się także Barbados, Kenia, Nigeria, Peru, Saint Vincent i Grenadyny oraz Sri Lanka. – Irlandia ma stawkę korporacyjną 12,5 proc., lecz dopuszcza też zerową, zależnie od interpretacji fiskusa i jego umów z dużymi firmami, w tym gigantami technologicznymi, którzy chętnie się tam rozliczają. Węgry i Estonia też mają korzystne dla firm systemy podatkowe, więc mogłyby stracić atuty konkurencyjne – mówi Arak. Co do big techów, dostrzega ryzyko, że spróbują unikać płacenia, utrzymując się np. poniżej 10-proc. rentowności. – Wydaje mi się też, że wprowadzenie podatków wypracowanych na forum OECD może opóźnić wdrażanie odrębnych danin cyfrowych na poziomie UE czy poszczególnych krajów – przypuszcza.
Agnieszka Wnuk, doradca podatkowy i partner w kancelarii MDDP, podkreśla, że choć podpisane porozumienie nie ustanawia jeszcze nowych przepisów, to przynosi więcej konkretów niż projekty opublikowane przez OECD w październiku 2020 r. Znając stawkę podatku i progi kwotowe, można się przymierzać do wstępnych analiz, kogo i w jakim stopniu dotknie reforma. – W odniesieniu do filaru pierwszego, dotyczącego głównie gospodarki cyfrowej, zgodnie z zapowiedzią planowana jest wielostronna umowa międzynarodowa (MLI) – mówi Agnieszka Wnuk.
– Dzięki temu nie trzeba będzie osobno zmieniać każdej umowy dwustronnej między państwami. MLI powinna się pojawić w przyszłym roku, więc wejście w życie będzie możliwe prawdopodobnie w 2023 r. To duża zmiana, choć obejmie nieliczne, największe firmy – stwierdza. Wejście w życie filaru drugiego też jest zapowiadane na 2023 r. Szczegółowy plan implementacji ma zostać przedstawiony w październiku.