Taki wniosek płynie z wyroku Sądu Rejonowego dla Krakowa-Krowodrzy, który zapadł w sprawie krakowskiego architekta (sygn. akt I Ns 2661/12/K).
Dobry sąsiad
Mężczyzna razem z małżonką jest wpisany w księdze wieczystej jako właściciel działki na krakowskich Bielanach. Oboje od ponad 30 lat uiszczali od niej podatek. Jednak dla krakowskiego sądu takie dane świadczą jedynie o tym, że ktoś jest właścicielem tylko na papierze, a nie jej faktycznym posiadaczem. Skutek jest taki, że sąsiedzi, którym małżonkowie w ramach dobrosąsiedzkich stosunków nie zabraniali przebywać na działce, stali się jej samoistnymi posiadaczami.
Sąd, analizując wniosek o zasiedzenie działki, uznał, że w tym sporze decydujące znaczenie ma to, że to właśnie sąsiedzi głównie ją użytkowali. Prowadzili tam prace ogrodnicze, przechowywali opał na zimę i wyremontowali ogrodzenie. Kilkunastu powołanych przez nich świadków potwierdziło, że to ich traktują jako właścicieli działki. W ocenie sądu architekt wraz z małżonką zaniedbali nieruchomość.
Wola posiadania
Właściciele argumentowali, że nie prowadzili prac ogrodniczych na działce świadomie. Bywali na niej po kilkadziesiąt razy w roku, ale skupiali się na uzyskaniu koniecznych pozwoleń związanych z budową na tym gruncie domu dla ich córki.
– Nie ma przecież prawa nakazującego grodzenie niezabudowanej działki budowlanej – podkreśla nasz czytelnik.
Po otrzymaniu dla działki warunków zabudowy wykonali badania geologiczne, a także zlecili stworzenie mapy do celów projektowych.
Dla sędziego nie były to jednak wystarczające okoliczności potwierdzające zainteresowanie działką. – Jako obywatel Polski, w której konstytucja gwarantuje ochronę własności, nie rozumiem sytuacji, w której się znalazłem – bulwersuje się architekt. Pyta, czy opłacany podatek od nieruchomości to nieistotna danina publicznoprawna.
Doktor Adam Krzywoń z Katedry Prawa Konstytucyjnego Uniwersytetu Warszawskiego zauważa, że między prawem podatkowym a cywilnym zachodzą daleko idące związki i nie można tracić z pola widzenia regularnego ponoszenia ciężaru podatku od nieruchomości. W jego ocenie wykonywanie tej powinności publicznoprawnej świadczy przecież o woli posiadania.
Nasz czytelnik czeka na rozstrzygnięcie sądu apelacyjnego. Jeśli przegra proces, straci działkę, której wartość wynosi ok. 200 tys. zł, oraz wykupioną w celu dojazdu do niej służebność o wartości ok. 30 tys. zł.
Podatek do zwrotu
Doktor Rafał Dowgier, adiunkt w Katedrze Prawa Podatkowego na Wydziale Prawa Uniwersytetu w Białymstoku, przekonuje, że kwestia opłacania podatku nie przesądza o zasiedzeniu, lecz właściciel może odzyskać zapłacony podatek.
Ekspert wyjaśnia, że ustawa o podatkach i opłatach lokalnych wskazuje wprawdzie jako podatnika właściciela, lecz w dalszej części podkreśla, że o ile przedmiot opodatkowania jest w posiadaniu samoistnym, to daninę w tym przypadku powinien składać nie właściciel, ale osoba, która faktycznie włada przedmiotem opodatkowania jak właściciel, czyli samoistny posiadacz.
– Wydaje się, że organy podatkowe nie kwestionowały sposobu naliczania podatku przez właściciela, bo nie miały informacji o istnieniu posiadacza samoistnego. Łatwiej jest opodatkować właściciela, którego wskazano w księdze wieczystej, niż szukać samoistnego posiadacza – podkreśla Rafał Dowgier. Jego zdaniem właściciel, który nie był podatnikiem, ma prawo zakwestionować doręczane mu decyzje podatkowe.
– Są to decyzje ostateczne, więc w grę wchodzi tryb stwierdzenia ich nieważności. Decyzje wydane na właściciela, w sytuacji gdy nieruchomością władał samoistny posiadacz, rażąco naruszają prawo – nie ma wątpliwości ekspert.
Zwraca uwagę, że możliwość stwierdzenia nieważności decyzji ograniczona jest do pięciu lat i tylko za ten okres samorządowe kolegium odwoławcze może wyeliminować wadliwe decyzje z obrotu prawnego.
– W takiej sytuacji powstanie nadpłata, którą właściciel odzyska – stwierdza Rafał Dowgier. W następstwie tego prezydent miasta powinien skierować decyzje podatkowe do samoistnego posiadacza.
Komentarze (53)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeTeraz wszyscy sędziowie i prokuratorzy jak walną byka, to zasłaniają się niezawisłością, a to po prostu niedouczenie!!!
Jeżeli coś jest moją własnością, to jest moje i czas naiwyższy to zrozumieć , bo komuna czyli wspólnota się skończyła i to jest moje i jeżeli nie zalegam z podatkiem to to jest tylko moje!!!
Durne koszenie nie ma tu nic do własności!!!
Z drugiej strony nie ma zgody na przyznanie prawa własności ludziom , którzy od lat zasiedlają mieszkania spółdzielcze i budowlane , tylko szuka się za morzami i oceanami właścicieli , pod pozorem , że komuna odebrała im własność . Przypomne działki pod Stadionem Narodowym i ogródki działkowe przy ul. Waszyngtona w Warszawie . Niby podobne , a różne . Czy najemna opiekunka przewlekle chorego człowieka zostanie po jego śmierci uznana za właścicielke nieruchomości w której przez kilka lat przebywała , nocowała , sprzątała i gotowała ? A jak jeszcze potwierdzi , ze leżała pod kocem ? Wytworzono niebezpieczny precedens , że za zwrot podatku można komuś , lege artis , podarować w prezencie cudzą własność . I to orzeczeniem jednego zawodowego sędziego ! Anonimowego ! Czystego jak cały wymiar sprawiedliwości . To dlaczego nie wylicza mu się emerytury i nie odprowadza za niego składek na ubezpieczenie ? Zatem prawo nie jest w Polsce stosowane jednakowo dla wszystkich . To taka wolnościowa nomenklatura , za przywoleniem ustawodawcy . W Polsce ma tradycje z czasów szlacheckich , a wyroki egzekwowano z szablą w dłoni . Dziś wystarczy dobra kancelaria prawna .
wiekszej mocy niz placenie podatku. Nawet gdyby ktos placil podatek za nie swoj grunt, to ma wieksze prawa niz ktos kto pasie krowy na nim.
Placenie podatku za swoj grunt jest nie do obalenia, jedynie moze przez sedziego nawiedzonego "sprawiedliwoscia spoleczna" i brakami w edukacji.
Ludzie do diabla,rozwalcie ten antynarodowy rzad POlszewikow.