Przepisy o zakazie urządzania gier na automatach poza kasynami są sprzeczne z konstytucją. Tak uważa NSA, ale skierował pytanie do Trybunału Konstytucyjnego. Sądy administracyjne w całym kraju czekają na werdykt i zawieszają rozstrzyganie sporów między branżą hazardową a fiskusem.
Skutki ustawy o grach hazardowych / Dziennik Gazeta Prawna
Jeśli wyrok będzie korzystny dla branży, budżet będzie musiał wypłacić ogromne odszkodowania.
Kierując pytanie do TK, sędziowie nie szczędzili słów krytyki ani posłom, ani rządowi. Pierwszym dostało się za pośpiech przy uchwalaniu ustawy w listopadzie 2009 r., drugiemu za brak uzasadnienia tak nagłej – bo uchwalonej w trzy dni – zmiany przepisów.
Co więcej, NSA jest przekonany, że część objętych zakazem gier na automatach trudno nawet uznać za formę hazardu. Według sędziów jest to „aktywność o charakterze czysto rozrywkowym”. „Korzystanie z tego typu gier jest możliwe przy wykorzystaniu innych urządzeń, do których społeczeństwo ma powszechny, nieograniczony dostęp (komputery, konsole, tablety, itp.)” – czytamy w postanowieniu Naczelnego Sądu Administracyjnego.
„Nie istnieje więc jakikolwiek racjonalny powód – a tym bardziej powód związany z potrzebą ochrony wartości konstytucyjnych – dla którego zachodziłaby konieczność ograniczenia wolności działalności gospodarczej w zakresie urządzania takich gier” – napisali sędziowie.

Ustawa uchwalona w trzy dni

Ustawa o grach hazardowych została uchwalona w ekspresowym tempie. Była reakcją na aferę hazardową, na skutek której stanowiska stracili ówczesny minister sportu Mirosław Drzewiecki i przewodniczący klubu parlamentarnego PO Zbigniew Chlebowski.
Weszła w życie z początkiem 2010 r. i wprowadziła zakaz urządzania gier na automatach poza kasynami (art. 14). Za jego złamanie grozi kara 12 tys. zł od każdego automatu (art. 89).
Wprowadzony z nagła zakaz uderzył w interesy firm z branży hazardowej. Trzy z nich: Fortuna, Grand i Forta, wywalczyły, że sprawa znalazła finał w unijnym Trybunale Sprawiedliwości. Spółki zarzucały polskim władzom, że powinny były powiadomić Komisję Europejską o planowanym wprowadzeniu nowych przepisów.
Ostatecznie TSUE tego nie rozstrzygnął – pozostawił to polskim sądom. Te zaczęły orzekać różnie. Jedne były zdania, że Polska powinna była powiadomić Komisję, a skoro tego nie zrobiła, to zakaz urządzania gier na automatach poza kasynami nie obowiązuje. Inne orzekały przeciwnie.
Jedną z takich spraw rozpatrywał w grudniu 2012 r. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gliwicach. Gdy utrzymał w mocy decyzję celników wymierzającą karę za brak koncesji na urządzanie gier na automatach, spółka złożyła skargę do NSA. Ten nie rozstrzyg- nął sporu, tylko skierował do TK pytanie, czy przepisy o zakazie urządzania gier na automatach poza kasynami i o karach za złamanie tego zakazu są w ogóle zgodne z konstytucją (sygn. akt II GSK 686/13).

Dlaczego niekonstytucyjna

Sam NSA uważa, że nowa ustawa jest sprzeczna z konstytucją i to z kilku powodów. Po pierwsze, Polska powinna była powiadomić KE, bo zobowiązała się do tego, przystępując do Unii Europejskiej. Po drugie, z powodu braku notyfikacji parlamentarzyści nie mieli pełnej informacji o skutkach prawnych nowej ustawy, a przede wszystkim o tym, czy jest zgodna z zasadami rynku wewnętrznego UE. Po trzecie, ustawa wprowadziła bardzo daleko idące ograniczenia wolności działalności gospodarczej. „Ustawa doprowadziła do wyeliminowania (zdelegalizowania) pewnego sektora działalności gospodarczej” – czytamy w postanowieniu NSA o skierowaniu pytania do TK.
Dostało się też rządowi za uzasadnienie do projektu ustawy – „powierzchowne i ogólnikowe”. Nie może być tak – zdaniem NSA – że rząd szermuje argumentami typu: „dynamicznie zmieniający się i rozwijający rynek gier i zakładów wzajemnych”, „nowe technologie stosowane w tym sektorze gospodarki narodowej”, „występujące na tym rynku nieprawidłowości”, potrzeba „naprawy obecnego stanu i wzmocnienia kontroli państwowej nad rynkiem gier i zakładów wzajemnych”, „wzrost w Polsce liczby osób uzależnionych”, wynikający z „nieograniczonego dostępu do różnorakich form hazardu”, konieczność „zwiększenia ochrony społeczeństwa i praworządności przed negatywnymi skutkami hazardu”.
Według NSA nie ma wątpliwości, że hazard powinien podlegać kontroli i nadzorowi ze strony organów państwa i że władza publiczna powinna chronić obywateli przed ryzykiem uzależnienia od niego. Ale ten sam skutek można było osiągnąć w inny sposób, bez wprowadzania od razu zakazu urządzania gier na automatach poza kasynami – uważają sędziowie.

Sąd Najwyższy też czeka na TK

Ustawą o grach hazardowych zajmował się już nie tylko Trybunał w Luksemburgu i NSA, ale i Sąd Najwyższy. Pod koniec listopada 2013 r. sędziowie Izby Karnej mieli odpowiedzieć na pytanie, czy można karać za urządzanie gier na automatach wbrew zakazowi, skoro Polska nie powiadomiła KE o planowym wprowadzeniu tego zakazu. Dwukrotnie SN odmówił wydania uchwały (sygn. akt I KZP 14/13 i I KZP 15/13). W uzasadnieniu stwierdził, że sądy, choć samodzielne i niezawisłe, nie mają prawa same stwierdzić niezgodności przepisu ustawy z umową międzynarodową czy z konstytucją. To może zrobić tylko Trybunał Konstytucyjny.
SN dodał przy tym, że dopóki nie będzie werdyktu TK, to organy władzy wykonawczej „nie mogą odmawiać stosowania i egzekwowania przepisów”. Tego argumentu trzyma się obecnie Ministerstwo Finansów, broniąc swego prawa do wymierzania kar za złamanie zakazu urządzania gier na automatach poza kasynami.

Konsekwencje wyroku Trybunału Konstytucyjnego

Jeśli TK orzeknie, że zaskarżone przepisy są niezgodne z konstytucją, Ministerstwo Finansów będzie musiało zwrócić branży hazardowej ściągnięte od niej kary. W odpowiedzi na poselską interpelację nr 23112 wiceminister finansów Jacek Kapica poinformował, że w latach 2010– 2013 Służba Celna zajęła 13 221 automaty, na których nielegalnie urządzano gry hazardowe. Jeśli przemnożyć to przez 12 tys. zł kary od każdego automatu, wychodzi na to, że w razie przegranej w trybunale budżet musiałby oddać prawie 160 mln zł.

Do tego trzeba dodać zwrot 100 proc. przychodu ściągniętego – w ramach kary – od firm urządzających gry na automatach bez koncesji i bez wymaganej rejestracji urządzenia.

W razie wygranej firmy będą też z pewnością chciały sięgnąć po odszkodowania za utracone korzyści, czyli niezrealizowany zysk z gier na automatach.

NSA skrytykował Sejm za pośpiech, a rząd za brak uzasadnienia dla nowej ustawy