Złagodzony zostanie warunek dotyczący zatrudnienia i inwestycji. Pojawi się też możliwość rezygnacji z estońskiego systemu, a także szybszego rozliczenia poniesionej wcześniej straty.
Wczoraj informowaliśmy o przyjętym w poniedziałek przez Radę Ministrów projekcie nowelizacji przepisów o CIT. Zakłada on wprowadzenie nowego rozwiązania na wzór estońskiego CIT, czyli ryczałtu od dochodów spółek kapitałowych (nowy rozdział 6b ustawy o CIT). Założenie jest takie, że podatek pojawi się dopiero w momencie wypłaty zysku.
Najważniejsza zmiana w stosunku do pierwotnego projektu polega na podwyższeniu progu przychodów uprawniającego do stosowania tego rozwiązania. Rząd zadecydował, że limit ten nie wyniesie 50 mln zł, tylko 100 mln zł.
Ale są też inne korekty w projekcie. Wskutek tych zmian koszty wdrożenia estońskiego CIT wzrosły z 5 mld zł do 5,6 mld zł.
– Traktujemy to jak inwestycję w gospodarkę, która się zwróci – powiedział wczoraj wiceminister finansów Jan Sarnowski podczas konferencji prasowej.

Także na zlecenie

Złagodzony został też warunek dotyczący zatrudnienia. Pierwotnie zakładano, że musi to być przynajmniej trzech pracowników zatrudnionych na podstawie umowy o pracę (niebędących udziałowcami lub akcjonariuszami).
Ostatecznie jednak zrezygnowano z tego. Jak wyjaśnił wiceminister, otwiera to możliwość zatrudniania pracowników na podstawie umów cywilnoprawnych.
‒ Ważne, aby zatrudniający wypłacał wynagrodzenie przynajmniej równe średniej krajowej i żeby podlegało ono opodatkowaniu i składkowaniu – podkreślił.
Co więcej, mali podatnicy (czyli tacy, których przychody w roku poprzednim nie przekroczyły 2 mln euro) będą mogli korzystać z estońskiego CIT, nawet gdy zatrudnią w pierwszym roku tylko jedną osobę.
Ministerstwo obliczyło, że ponad 50 proc. potencjalnych beneficjentów estońskiego CIT to polskie firmy z sektora małych i średnich przedsiębiorstw, w szczególności mali podatnicy CIT.

Nie tylko zakupy

Zmieniony został też warunek dotyczący inwestowania. Pierwotny projekt zakładał że podatnicy, którzy zdecydują się na zastosowanie ryczałtu, będą musieli zwiększać swoje wydatki na fabrycznie nowe środki trwałe zaliczone do grupy 3–8 Klasyfikacji (m.in. maszyn, urządzeń, środków transportu) bądź na opłaty ustalone w umowie leasingu tych środków.
Teraz pojawiła się alternatywa – inwestycją będzie także zwiększenie zatrudnienia. Wystarczające będzie zwiększenie wydatków na wynagrodzenia minimum o 20 proc. w okresach dwuletnich (nie mniej jednak niż o 30 tys. zł).
‒ Zależy nam na tym, żeby estoński CIT był nie tylko dla firm produkcyjnych, lecz także dla każdego biznesu, który chce się rozwijać, np. dla firm transportowych, informatycznych, agencji reklamowych, firm ochroniarskich ‒ wyjaśnił Jan Sarnowski.
Dodatkowym bonusem ma być to, że w pierwszych dwóch latach fiskus nie będzie sprawdzał spełnienia warunku inwestycyjnego.

Możliwość wyjścia

Pojawi się też możliwość elastycznego wyjścia z systemu estońskiego. Na brak takiego rozwiązania w pierwotnym projekcie wskazywaliśmy w sierpniowej rozmowie z wiceministrem Sarnowskim („Estoński CIT łatwy do zastosowania”, DGP nr 152/2020).
Planowane początkowo rozwiązanie groziło tym, że spółka nie będzie mogła dobrowolnie zrezygnować z ryczałtu przed upływem czterech lat. Chcąc to zrobić, nie musiałby celowo naruszyć któreś z kryteriów, np. dotyczące zatrudnienia.
Przyjęty przez rząd projekt zakłada, że podatnik będzie mógł złożyć informację o rezygnacji z opodatkowania estońskim CIT w deklaracji składanej za ostatni rok podatkowy, w którym stosował to opodatkowanie.
‒ Chcemy, aby firmy mogły elastycznie wchodzić do systemu i wychodzić z niego. Chcemy przede wszystkim umożliwić im płynne korzystanie z pojawiających się na rynku szans biznesowych, np. żeby mogły korzystać z pojawiających się ulg inwestycyjnych – tłumaczył wczoraj wiceminister.
Przypomnijmy, że estoński CIT wykluczałby możliwość korzystania z ulgi na badania i rozwój oraz IP Box, a także planowanej nowej ulgi na robotyzację.

Rozliczenie straty

Projektowane przepisy pozwolą też podatnikom wchodzącym do systemu estońskiego na rozliczanie poniesionych wcześniej strat. Pierwotna wersja projektu na to nie pozwalała, co oznaczałoby, że podatnik, który wybrałby estoński CIT, traciłby w tym czasie prawo do odliczania poniesionej wcześniej straty podatkowej. Mógłby ją odjąć od dochodu tylko po wyjściu z systemu estońskiego, o ile strata by się nie przedawniła.
Teraz będzie można ją rozliczyć z dochodem z dwóch lat poprzedzających przystąpienie do systemu (bez limitu jednorazowego odliczenia straty 5 mln zł). Oznacza to, że jeżeli spółka wybierze w 2021 r. estoński CIT, to stratę poniesioną np. w 2018 r. będzie mogła odliczyć w całości od dochodu z lat 2019–2020 (o ile za te lata wykazała dochód).

Będą objaśnienia

Ministerstwo Finansów pracuje teraz nad objaśnieniami podatkowymi dotyczącymi estońskiego systemu. Jak poinformował na konferencji Aleksander Łożykowski, dyrektor departamentu podatków dochodowych w MF, resort chce je opublikować przed wejściem w życie zmian.
Etap legislacyjny
Projekt nowelizacji ustawy o CIT oraz niektórych innych ustaw (tzw. estoński CIT, nr z wykazu UA5) – przekazany do Sejmu