Podatnicy bronią się przed 75-proc. podatkiem od nieujawnionych dochodów na setki sposobów. Mówią o zagranicznych zarobkach, prezentach weselnych, a nawet dochodach z nierządu. Zapominają jednak, że muszą mieć na to wszystko dowody. Potwierdził to NSA w najnowszym wyroku.
Chodziło o podatnika, któremu dyrektor Urzędu Kontroli Skarbowej w Łodzi ustalił 75-proc. podatek od dochodów za 2009 r. Stwierdził, że nie mają one pokrycia w ujawnionych źródłach.
Przyłapał podatnika na tym, że za pośrednictwem przekazów pieniężnych przekazywał on duże kwoty na rzecz zagranicznych beneficjentów. Okazało się, że mężczyzna przelał w ten sposób w ciągu roku niemal 360 tys. zł. Natomiast ze złożonego przez niego PIT za 2009 r. wynikało, że osiągnął 11 tys. zł dochodu.
Teoretycznie istniała możliwość, że podatnik mógł zgromadzić oszczędności w poprzednich latach. Kontrola ustaliła jednak, że każdego roku podatnik miał niedobory finansowe.
Fiskus kilkukrotnie wzywał go na przesłuchanie, lecz podatnik się nie stawiał. Albo przedkładał zwolnienia lekarskie, albo informował, że w wyznaczonej dacie bierze np. udział w zawodach siłowych.
Fiskus wydał więc decyzję, z której wynikało, że mężczyzna będzie musiał zapłacić 75 proc. PIT.
W odwołaniu od niej podatnik napisał, że pieniądze nie należały do niego. Tłumaczył, że sumy, które przekazał zagranicznym beneficjentom, stanowiły własność jego siostry z tytułu prowadzonej działalności gospodarczej, a on dokonywał jedynie wpłat. Nie przedłożył jednak żadnego pełnomocnictwa do działania w imieniu siostry.
Fiskus miał problem z potwierdzeniem tych informacji, bo siostra przebywała w Kanadzie, a podatnik nie chciał podać jej adresu. Ostatecznie organy zrezygnowały więc z weryfikowania twierdzeń podatnika.
Z tego powodu ich decyzja została uchylona przez WSA w Łodzi. Sąd orzekł, że skoro podatnik twierdził, że pieniądze należały do siostry, to nie można uznać, że dochód był niewiadomego pochodzenia. Jeśli fiskus uważał inaczej, to miał obowiązek dotrzeć do prawdy – stwierdził WSA.
Nie zgodził się z tym NSA. Orzekł, że to podatnik powinien wykazać wiarygodność swoich twierdzeń o pochodzeniu mienia oraz wskazać dowody pozwalające organowi podatkowemu na ich weryfikację.
Gdy sprawa ponownie trafiła do rozpoznania przez WSA w Łodzi, ten był związany orzeczeniem sądu kasacyjnego. Orzekł więc, na niekorzyść podatnika.
Mężczyzna złożył skargę kasacyjną, ale przegrał. Uzasadniając wyrok NSA, sędzia Jan Grzęda wyjaśnił, że teza podatnika o prowadzeniu działalności gospodarczej w imieniu i na rzecz siostry była gołosłowna – nie została uprawdopodobniona ani poparta żadnym dowodem w postępowaniu przed fiskusem.
Sędzia raz jeszcze podkreślił, że w sprawach dotyczących nieujawnionych dochodów główny ciężar dowodowy spoczywa na podatniku.
orzecznictwo
Wyrok NSA z 26 września 2019 r., sygn. akt II FSK 395/19. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia