Zmiany przewiduje uchwalona 19 lipca br. przez Sejm nowelizacja ustawy z 9 marca 2017 r. o systemie monitorowania drogowego i kolejowego przewozu towarów (t.j. Dz.U. z 2018 r. poz. 2332 ze zm.), czyli tzw. pakiet olejowy. Nowe przepisy czekające w momencie zamykania tego numeru TGP na podpis prezydenta mają wejść w życie 1 września 2019 r. Na ich podstawie cały rynek oleju opałowego znajdzie się pod lupą Krajowej Administracji Skarbowej – nowelizacja wprowadza bowiem dla sprzedawców tego paliwa oraz nabywców – w tym spółdzielni mieszkaniowych, jednostek samorządu terytorialnego, a nawet osób fizycznych – obowiązek rejestracji w urzędzie skarbowym. Co do zasady powinno to nastąpić już 1 września. Ale ponieważ nowela będzie dotyczyła około 130 tys. podmiotów, z czego 115 tys. stanowią nabywcy, rząd zdecydował się na wprowadzenie okresu przejściowego, który potrwa do końca marca 2020 r. Do tej daty zgodnie z intencjami ustawodawcy nabywcy powinni móc dokonywać nabycia oleju opałowego na obecnych zasadach, a więc tylko po uprzednim złożeniu sprzedawcy papierowego oświadczenia, że zakupione paliwo będzie zużywane do celów grzewczych. Okres przejściowy obejmuje także sprzedawców. Oni także powinni móc działać na dotychczasowych zasadach do 31 marca 2020 r. Tyle teoria.
Niestety, jak się okazuje w noweli jest niespójność – przepisy regulujące okres przejściowy dotyczą wyłącznie obowiązków w zakresie akcyzy, a nie monitorowania przewozu towarów z wykorzystaniem bazy SENT. Jak zwraca uwagę doradca podatkowy Jacek Arciszewski z literalnej wykładni art. 16 nowelizacji wynika, że sprzedawcy i nabywcy oleju opałowego – nawet jeśli pozostaną przy papierowych rozliczeniach – to i tak już 1 września muszą rejestrować się na Platformie Usług Elektronicznych Skarbowo-Celnych (PUESC), aby korzystać z bazy SENT (dziś służy jedynie do monitoringu towarów wrażliwych – alkoholu skażonego, suszu tytoniowego, paliwa, leków itd.) w celu potwierdzenia w niej wysyłki i odbioru towaru. Jeśli tego nie zrobią, istnieje ryzyko, że po 1 września mogą być problemy z kupnem oleju po normalnej, niższej cenie, czyli bez naliczania karnej stawki 1822 zł/1000 litrów, która ma zapobiegać wykorzystywaniu oleju opałowego do napędu pojazdów. Przy czym sposobem na wybrnięcie z tego kłopotu dla nabywców jest – jak twierdzą eksperci – dogadanie się z firmą sprzedającą olej, aby to ona w imieniu nabywcy dokonała za niego rejestracji w PUESC, oczywiście wtedy to ona będzie musiała wcześniej dokonać rejestracji. Nabywca zostanie wówczas poproszony o podpisanie już wypełnionego uproszczonego zgłoszenia rejestracyjnego oraz o złożenie kolejnego upoważnienia do składania elektronicznych oświadczeń o przeznaczeniu oleju w bazie SENT. Należy jednak pamiętać, że skutki każdej pomyłki, którą popełni upoważniony pracownik sprzedawcy, spadną na kupującego. Jak widać, kupno oleju może nabawić nabywców bólu głowy, na co zresztą zwracało uwagę Biuro Analiz Sejmowych w swojej opinii zgłaszanej na etapie projektu.
Co więcej, twierdziło wręcz, że czym innym jest uszczelnienie sytemu podatkowego, a czym innym jego fiskalizacja i przeniesienie na osoby niezajmujące się profesjonalnie obrotem wyrobami energetycznymi (jedynie korzystające z tych wyrobów) kosztów ochrony dochodów budżetowych (patrz: Opinia BAS). Teraz się okazuje, że może być zamieszanie z okresem przejściowym. Przy czym Ministerstwo Finansów, któremu zadaliśmy pytanie w tej sprawie, uspokaja, że w przepisach nie ma żadnej luki i okres przejściowy zadziała w pełni (patrz stanowisko MF). Tyle że według ekspertów przedstawiona przez fiskusa wykładnia nie wynika z przepisów. Oczywiście cieszą się, że resort w odpowiedzi na nasze pytanie zadeklarował, że nie wykorzysta nieprecyzyjnych przepisów przeciwko sprzedawcom i nabywcom oleju opałowego. Ale podkreślają, że lepiej by było, aby odroczenie obowiązków wynikało z ustawy, a nie wyłącznie z ministerialnego komunikatu. Bo ten nie ma żadnej mocy prawnej. Tak więc nie będzie skutecznym argumentem w przypadku ewentualnego sporu z fiskusem.